~GABRIELLE~
Otwarłam
szeroko oczy. Za oknem zauważyłam ciężkie, ciemne chmury, które nie wróżyły
dzisiejszego dnia tak pogodnego, jak poprzednie. Odetchnęłam głęboko, w myślach
narzekając na angielską pogodę.
Z trudem zwlekłam się z łóżka, sprawdzając przy
okazji, czy z Ed’em wszystko okej. Wróciliśmy do domu około trzeciej w nocy,
jednak do piątej nie spałam, pilnując rudowłosego, żeby nie zwymiotował na całą
łazienkę. Teraz, zegarek wskazywał godzinę jedenastą. Dużo nie myśląc, udałam
się pod prysznic, który pobudził mnie do życia. Wysuszyłam włosy, umalowałam
się delikatnie i skierowałam do garderoby, gdzie bez większych problemów,
wybrałam strój na dzisiejszy dzień. Kurtka była jego podstawą, zważając na
szare niebo i brak słońca. Ubrałam się i odwiedziłam jeszcze raz łazienkę, aby
wyszczotkować zęby.
Stanęłam w drzwiach, opierając się o ich framugę. Ed spał
słodko z jedną ręką zwisającą z łóżka. Tak strasznie będę za nim tęsknić.
Podeszłam bliżej mojego mężczyzny i kucając przy nim, nakryłam mocniej kołdrą.
- Ed... nie oddalaj się już ode mnie. –
szepnęłam. Duża gula uformowała się w moim gardle. ‘To raczej Ty oddalasz się
od niego.’ Moja podświadomość krzyknęła głośno, a jej słowa odbijały się echem
w mojej głowie – Kocham Cię, Ed. – ucałowałam go w policzek i wyszłam z domu,
mocno naciągając na głowę czarną czapkę. Było zimniej niż przypuszczałam.
Pokonywałam
kolejne ulice, mocniej przyciskając ręce do brzucha. Z każdą sekundą robiło się
coraz zimniej. Przeklęłam w myślach, karcąc chłopaków, że mieszkają tak daleko.
Wiedziałam, że ich posiadłość była coraz bliżej mnie, a ja coraz dalej Ed’a.
Czułam lekkie wyrzuty sumienia, kiedy wysyłałam wiadomość do Vanessy,
informującą ją, że w razie telefonu od Sheeran’a, ma go po prostu okłamać,
mówiąc mu, że jestem z nią i przygotowuję się do zaliczeń. Nie odpisała, jednak
wiedziałam, że stanie za mną murem. Z resztą, nieźle znów wczoraj zabalowała, a
jej zajęcia zaczynają się o godzinie dziewiątej, więc oczami wyobraźni,
widziałam jej szarą twarz, i jak z trudem słucha wykładów, walcząc z bólem
głowy.
Stanęłam
przed domem, ponownie badając każdy jego szczegół. Chodniczek z marmuru nadal
był urzekający. Poprawiłam włosy i ruszyłam przed siebie.
- Gabrielle? – mina Liam’a była bezcenna,
kiedy otworzył drzwi i zobaczył w nich mnie – Wejdź. Jest strasznie zimno. –
odsunął się, otwierając szerzej drewnianą powłokę – Napijesz się czegoś?
- Tak. – powiedziałam – Kawę, jeśli można
prosić. – uśmiechnęłam się ciepło do bruneta. W posiadłości było cicho jak
makiem zasiał. Albo wszyscy jeszcze
spali, albo musieli gdzieś wybyć.
- Nikogo nie ma. – usłyszałam głos chłopaka,
kiedy znaleźliśmy się już w kuchni. Liam, czytasz mi w myślach? – Jestem tylko
ja i Niall, który aktualnie ćwiczy w naszej siłowni. – Payne rozciągnął usta w
uśmiechu - Super sprawa mieć własne
miejsce do ćwiczeń. Później się wymieniamy.
- Jej. – westchnęłam, zdejmując z głowy czapkę
– Kto by pomyślał...
- Tak... A w jakiej sprawie przyszłaś? –
odwrócił się do mnie, kiedy już napełnił czajnik wodą i nasypał kawy do
beżowego kubka w czarne wzory – Harry’ego nie ma. Wyjechał do mamy, jeśli
chciałaś go znów bić. – zaśmiał się gardłowo, dalej kontynuując – Louis jest z
El w Manchesterze, a Zayn wybył już rano. Nie wiem co on kombinuje, ale jeśli
wstaje wcześnie rano, to nie wróży nic dobrego. Może chce zrobić jakiś prezent
Vanessie? Całą drogę o niej gadał. Harry prawie dostał przez niego na głowę,
serio. – szczerze? Nie sądziłam, że Liam to taka gaduła. Bez zająknięcia,
opowiedział mi dosłownie wszystko. Nie musiałam zadawać pytań, a jak już je
chciałam zadać, jego odpowiedź była natychmiastowa, jakby rzeczywiście posiadał
umiejętność czytania w myślach.
- Przyszłam do Niall’a. – odparłam, wzruszając
ramionami. Ciepły napój stał już przede mną, a Payne siedział naprzeciwko,
popijając sok z pomarańczy. Z ilości miąższu, wywnioskowałam, że był świeżo
wyciskany.
- Powinien niedługo skończyć. Ale jeśli
chcesz, mogę napisać do niego sms’a, żeby się pośpieszył. – pokiwałam głową.
Liam wyciągnął telefon z tylniej kieszeni jeansów i wystukał na nim wiadomość.
Nie minęły trzy minuty, a w drzwiach pojawił się Horan bez koszulki, ubrany
jedynie w krótkie granatowe spodenki i białe adidasy do ćwiczeń. Starałam się
na niego nie patrzeć, jednak nie potrafiłam. Mięśnie, delikatnie zarysowujące
się na jego brzuchu i mocno umięśnione bicepsy, zapierały dech w piersi.
- Cześć, Gabs. – zauważyłam, że tylko on
zwracał się do mnie w ten sposób. Robił to jeszcze tylko Ed i Vanessa, która
była pomysłodawcą tego skutku.
- Cześć... – mruknęłam cicho, odwracając
wzrok. Moja podświadomość tańczyła teraz dzikie tańce radości i pociągała za
sznurki mój zmysł wzroku, tak że znów spojrzałam na blondyna – Chciałam z Tobą
porozmawiać. – mój głos był cichy. Aż sama byłam zdziwiona, że nie potrafię
wydusić z siebie nic konkretnego.
- Jasne. – poczęstował mnie szerokim uśmiechem
ukazującym białe zęby – Tylko się umyję i ubiorę. A potem możemy porozmawiać. –
kciukiem wskazał drzwi, a ja skinęłam głową, że poczekam na niego tak długo jak
będzie trzeba.
- Gabrielle? – Liam dotknął mojego ramienia, a
ja momentalnie spojrzałam mu w oczy – Nie będziesz zła jeśli pójdę poćwiczyć?
Nie chciałbym, żeby Mark czekał bezczynnie. – mają prywatnego trenera?
Świetnie! – Cały dom jest do Twojej dyspozycji. W górnej półce nad zmywarką
jest nasza sekretna szafka na słodycze. – poinformował mnie i już go nie było. Nie
pofatygowałam się jednak po żadne z kalorycznych przysmaków chłopaków. W sumie
nie przyszłam tu, aby się obżerać, ale żeby przeprosić Niall’a za moje
wczorajsze zachowanie. Omijałam go szerokim łukiem przez resztę wieczoru i
kiedy w końcu przyszedł czas pożegnania, uścisnęłam tylko jego rękę nie mówiąc
nic. Kolejne wyrzuty sumienia zatruwały mój mózg, kiedy przypomniałam sobie co
powiedział Liam. Harry wyjechał do swojego rodzinnego domu. Uznałam, że Nessa
powinna o tym wiedzieć, wiec czym prędzej wyjęłam telefon z białej torebki i
szybkim ruchem palca odblokowałam go.
Wiadomość tekstowa do: Vanessa
Harry
wyjeżdża z miasta. Możesz się cieszyć. Mam nadzieję, że u
Ciebie
wszystko okej. Trzymaj się dziś na zajęciach. Ściskam mocno, G x
Długo
nie trwało, kiedy otrzymałam odpowiedź.
Odpowiedź od: Vanessa
Dzięki,
mała, ale zdążyłam się już dowiedzieć. Spotkałam go rano w piekarni! Tak bardzo
go nienawidzę, ale nie mogę tego okazywać. Sama wiesz.
Muszę
lecieć;) Przyszedł dziekan. A w tym, ten najbardziej wymagający, wrrr (dupek).
V, xoxo
Zaśmiałam
się. Jak to możliwe, że na tak wielkie miasto, oni musieli się spotkać akurat w
jednej piekarni i to o tej samej godzinie? Widać przeznaczenie nie zna granic.
- Już jestem. – tym razem Horan miał na sobie
ubrania, a moja chora podświadomość skrzywiła się – To o czym chciałaś ze mną
rozmawiać?
~VANESSA~
Cóż to byłby za dzień, gdybym nie
zaspała na uczelnię? Jak wiadomo, dzień stracony. Nie wiem, czy kiedykolwiek
zdarzyło mi się wstać o wczesnej porze i na spokojnie się wyszykować. Szczerze
wątpię. Na szczęście poranne czynności nie zajmowały mi zbyt wiele czasu,
dlatego byłam pewna, że na pewno jakimś cudem zdążę na czas. Wzięłam szybki
prysznic, umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Rozpuściłam blond włosy, które od
spania w warkoczu, teraz układały się w lekkie fale. Założyłam na siebie biały
sweterek, jeansowe szorty, a do tego czarne zakolanówki, botki na obcasie oraz
mój ulubiony czarny kapelusz. Uwielbiałam w nich chodzić. Można by rzec, że w
pewnym sensie, były moim znakiem rozpoznawczym. Gdybym tylko mogła, nawet bym w
nich spała. Ale może nie przesadzajmy zbytnio. Skierowałam się do nie dużej
kuchni, wzięłam z lodówki butelkę soku pomarańczowego, i chwytając jeszcze
potrzebną do zajęć książkę, wpakowałam ją do torby, po czym wyszłam z domu,
kierując się do mojego starego garbusa, któremu dziwię się, że daje radę
jeszcze jeździć. Ale póki nie spowodował żadnego wypadku, jestem mu jak
najbardziej wierna. Niestety nie było mnie na razie stać na coś lepszego, więc
cieszę się z tego co mam. Dobrze, że w ogóle posiadam jakiekolwiek auto, bo w
dzisiejszych czasach, jestem pewna, że bez tego by się nie obyło.
Na zegarze było niewiele przed
dziewiątą, ale postanowiłam jeszcze zajrzeć do mojej ulubionej piekarni, którą
odwiedzam każdego dnia, gdy mam zajęcia. Mają tam moje ulubione bułki drożdżowe
z morelami, a że nigdy nie zdążam zjeść śniadania w domu, staram się jakoś to
nadrobić. Uwierzcie mi lub nie, ale gdy nie jestem najedzona, potrafię być nie
do zniesienia.
Zaparkowałam swojego ulubionego
kompana i czym prędzej skierowałam się do klimatycznej piekarni, gdzie przy
okazji można było sobie usiąść i zjeść różne tutejsze smakołyki. Nie zwracając
zupełnie na nic uwagi, podeszłam do kasy, gdzie ekspedientką była starsza
kobieta, którą znam dość długo, przez co przypomina mi w jakimś stopniu moją
świętej pamięci babcie.
-
Dzień dobry Pani Wilson – uśmiechnęłam się szeroko, podchodząc bliżej kobiety.
- Oh!
Witaj Vanesso. Jak Ci mija dzień?
-
Niedawno wstałam, więc jak na razie bez szału – zaśmiałam się lekko. Ta kobieta
naprawdę wpływała na mnie w dobry sposób.
- To
co zwykle?- zapytała, patrząc na mnie spod dużych korekcyjnych okularów.
-
Oczywiście – odpowiedziałam po chwili, patrząc w tym momencie na telefon,
sprawdzając, czy nie mam żadnej wiadomości od Gabrielle. Zauważyłam jedynie
wiadomość, informującą mnie, że jeśli dzwoniłby Ed, mam powiedzieć, że uczy się
na zajęcia. Bez jakikolwiek innych szczegółów, wyjaśniających mnie, gdzie ta
szalona brunetka poszła. Dziwne. Chyba będę musiała z nią porozmawiać.
-
Fajny kapelusz – usłyszałam znienacka męski głos, tuż nad moim uchem.
-
Dzięki – odpowiedziałam krótko, nie patrząc na właściciela głosu, chowając telefon
do torebki.
-
Dzień dobry Pani Wilson.
-
Cześć Harry. Miło Cię widzieć. Dawno tu nie byłeś – usłyszałam głos kobiety, na
co się wzdrygnęłam i nie czekając dłużej, spojrzałam w stronę nieznajomego,
którym się okazał rzeczywiście Harry. I to Styles. Dlaczego to nie mógł być na
przykład Harry Potter? Zabijcie mnie.
-
Poproszę cztery bułki z jagodami oraz ciasto pistacjowe – uśmiechnął się
serdecznie do kobiety, a po chwili spojrzał w moim kierunku, gdy patrzyłam na
niego z miną głupka. Zapewne wyglądałam komicznie.
-
Można tak powiedzieć – zaśmiał się – Wyjeżdżam do rodziny na trzy dni. Muszę
trochę.. – zawahał się – Odetchnąć.
- Aha
– powiedziałam krótko, bez żadnych emocji. Chyba uważa mnie za nudną, jak
myślicie?
- A
ty? Gdzie się wybierasz? – zapytał, zmieniając temat, domyślając się pewnie, że
w jego kwestii już raczej nic nie dopowiem.
- Na
uczelnie – odpowiedziałam krótko, odbierając od siwowłosej kobiety moje
zamówienie. – Dowidzenia Pani Edwards – zawołałam pośpiesznie i skierowałam się
w stronę wyjścia, gdy znienacka chłopak mnie dogonił. Czego on chce?
-
Czekaj! Co studiujesz?
-
Psychologie.
-
Serio? Nie wyglądasz – zaśmiał się i chyba uważał, że jego komentarz mnie rozbawi,
ale niestety się przeliczył.
- Ty
też nie wyglądasz na Boga nastolatek – uśmiechnęłam się z kpiną, a jego mina od
razu przybrała naburmuszony wyraz.
-
Widzę, żarcik Ci się trzyma.
- Jak
najbardziej – skomentowałam, podchodząc do swojego samochodu.
-
Jeździsz TYM? – zapytał lokowaty, stojąc tuż obok mnie.
- Coś
Ci przeszkadza w Juliette?
-
Julietta. Mój garbus to Julietta. Coś nie tak?
-
Nie, tylko… Nie zabijesz się jeżdżąc tym gratem? – zapytał ponownie, robiąc zdezorientowaną
minę. Oh, czyżby Harry Styles obawiał się o moje życie? Chyba muszę to zapisać.
-
Jeśli przez dwa ostatnie lata tego nie zrobiłam, to wydaję mi się, że dam radę
– próbowałam być o dziwo miła, choć w każdej chwili miałam ochotę wybuchnąć, ale
musiałam pamiętać o moim planie. Czemu to musi być takie trudne?
-
Myślałem, że stać Cię raczej na coś… - zawahał się ponownie –
Bezpieczniejszego?
- Oh,
jak widać myliłeś się. Nie jestem tak kasiasta jak ‘Bóg nastolatek’ –
powiedziałam ostatnie słowa, robiąc cudzysłów palcami, na co chłopak się
zaśmiał. Dziwne, że nie dostałam jeszcze z liścia. Naprawdę mnie to dziwi.
Czemu jest taki miły? Czyżby to przez naszą wczorajszą rozmowę na murku?
-
Cieszę się, że uważasz mnie za Boga nastolatek – powiedział, schylając się do
mojej otwartej szyby.
- Ja
tak nie uważam. To raczej te napalone nastolatki.
- Też
kiedyś nią będziesz – uśmiechnął się, oddalając tym razem od mojego auta.
- Nie
jestem już nastolatką! – krzyknęłam za nim, na co ten nie odwracając się już w
moją stronę, zaśmiał tak głośno, że mogłam go jeszcze usłyszeć.
- Ale
napalona możesz być – odpowiedział po chwili – A! I do zobaczenia za trzy dni –
odezwał się jeszcze ostatni raz, uśmiechając się do mnie i machając ręką, stojąc już tym razem przy swoim Range
Rover’ze. Harry do mnie macha? Chyba naszła go jakaś totalna transformacja.
-
Jasneee – powiedziałam do siebie i czym prędzej odjechałam spod budynku,
kierując się do mojego celu, czyli uczelni, która tak bardzo mnie męczyła, lecz
jakoś musiałam to przeboleć. Trzy dni. Przygotuj się Harry, bo właśnie wtedy
rozpocznie się twoje piekło.
~GABRIELLE~
Znaleźliśmy
w końcu wolne miejsce tuż obok małej kawiarenki. „Valentina” znajdowała się za
miastem, a widok okolic zapierał dech w piersiach, zupełnie tak samo jak jej
wnętrze. Ściany w kolorze ciepłego brązu, złote wykończenia oraz drewniane
krzesła i stoły, mimo swojej odrębności,
tworzyły zgraną całość, powodując, że czuło się w tym miejscu jego
magię.
- Zajmij tamten stolik w kącie. – wskazał
palcem na prawy róg pomieszczenia – A ja zamówię coś dla nas, dobrze? –
pokiwałam ochoczo głową, kierując się w stronę stoliczka. Był okrągły, a na
samym jego środku była położona biała, haftowana serwetka. Zdjęłam mój czerwony
płaszczyk przewieszając go przez krzesło i czekałam na mojego towarzysza.
- Mam nadzieję, że lubisz torciki czekoladowe.
– zajął swoje miejsce, również pozbywając się swojego odzienia zewnętrznego –
Tutaj są genialne. Zawsze tu przyjeżdżam kiedy brakuje mi cukru we krwi.
- Uwielbiam torty czekoladowe! – pisnęłam
zadowolona, uśmiechając się szczerze do Niall’a – Wiesz, chciałabym Cię
przeprosić. Za wczoraj. Nie powinnam się zachowywać jak rozpieszczony bachor...
- Daj spokój, Gabs. Nic się nie stało. –
przerwał mi, dotykając wierzchu moich dłoni, które splecione spoczywały na
stole. Lekko zszokowana, spojrzałam na niego, a Horan szybko schował swoje
dłonie pod stolikiem, pozbywając mnie tym samym małej przyjemności jaką mi
zafundował. Kiedy w końcu otrzymaliśmy nasze zamówienie, od razu zabraliśmy się
za spożywanie czekoladowej pyszności. W między czasie rozmawialiśmy trochę o mnie.
O tym, gdzie studiuję, co robię w wolnym czasie i jakim cudem znalazłam się w
Londynie. Niall opowiedział mi o swojej rodzinie, o bratanku który miał się za
niedługo urodzić i o Irlandii. W końcu nasza miła rozmowa, która kręciła się
głównie wokół neutralnych tematów, zeszła na Harry’ego i w pewnym stopniu także
na Vanessę i Taylor.
- Harry nie jest zły. Uwierz mi. – blondyn
odsunął od siebie biały talerzyk. Skrzywiłam się lekko. ‘Harry to skończony
dupek. Nie wierz mu.’ Szepnęła moja podświadomość.
- Nie wątpię. Ale ani w moim, ani w
towarzystwie Vanessy, nie pokazał jaki z niego miły i kochany człowiek.
Wyładowuje swoją złość na nas, a oprócz tego, także i na Taylor, Niall...
- Taylor? – zapytał zdziwiony – W pewnym
stopniu to przez Taylor, Harry uważa, że kobiety to najgorsze stworzenia na
ziemi, i jeśli są do czegoś potrzebne, to chodzi tylko i wyłącznie o seks. –
pokiwał zrezygnowany głową, a ja próbowałam przetrawić jego informacje. To
przecież wina Styles’a, że się rozstali, a nie panny Swift!
- To Harry skrzywdził Tay. – powiedziałam,
czując, że odechciało mi się już jeść. Ten człowiek nie będzie obrażał moich
przyjaciół i oskarżał o to czego nie zrobili. Także odsunęłam talerzyk z
niedojedzonym ciastem i popiłam wodą. Tęczówki Niall’a pociemniały.
- Z tego co wiem, to ona miała przyjaciół na
boku, a nie on. – głos lekko mu się zaostrzył – Wybacz Gabs, ale to nie Ty
musiałaś wysłuchiwać jego lamentów, jak to mu przykro i smutno, bo dziewczyna
na której wreszcie mu zaczęło zależeć, zdradza go z różnymi facetami. –
wycedził przez zęby – Słuchaj... One Direction, to świetnie naoliwiona maszyna.
Związek Hazzy i Taylor, był dobry dla nas, jako zespołu. Kiedy wytwórnia
dowiedziała się o ich romansie, przez dwa miesiące Harry czuł się jak pączek w
maśle, bo to właśnie on przynosi nam największe zyski. – przerwał, abym mogła
zrozumieć to co mówi – Tak... Osoba Harry’ego świetnie się sprzedaje. Zawsze
wokół niego jest największy szum, najwięcej spekulacji, którym on nie
zaprzecza. Lubi bawić się z prasą w kotka i myszkę.
- Jezu... Niall, nie wiedziałam, że to tak
działa. – westchnęłam, przesuwając opuszkiem palca po krawędzi talerzyka. Oczy
Horan’a stały się na powrót wesołe. Znów iskrzyło w nich małe światełko, a ja
napawałam się ich widokiem.
- Działa. Ja na przykład, nie mogę mieć
dziewczyny. Fanki uważają, że w końcu mnie zdobędą, więc zyski z płyt i
koncertów wzrastają. – skrzywił się. Zauważyłam, że taki układ mu nie odpowiadał
– Chciałbym mieć kobietę, dbać o nią i cieszyć się z każdego dnia spędzonego u
jej boku. A tak? Pozostają mi tylko ustawiane randki z dziewczynami, których
imion nie pamiętam. Louis bardzo długo walczył z wytwórnią, żeby w końcu
pozwolili mu spotykać się z El. Ale udało się. Ja próbowałem tylko raz i
odwróciło się to przeciwko mnie.
- Myślę, że powinieneś...
- Nie. – wziął łyk soku pomarańczowego,
którego także zamówił, i gestem ręki uciszył mnie, jakby wysłuchiwanie tego, co
miałam mu powiedzieć, tylko go raniło – Nie... po prostu, robię to dla zespołu.
Okej? – nie powiedziałam nic więcej, tylko dokończyłam ciasto. W między czasie
musiałam na chwilę zostać w samotności, ponieważ Niall został rozpoznany, a
fanki które chciały z nim zdjęcie, (a jedna nawet podpis na obfitym biuście)
pozbawiły mnie jego towarzystwa. Czułam się dziwnie, obserwując grupę
dziewczyn, i zrozumiałam o co chodzi. Właśnie przez nie, przez osoby dzięki
którym Niall spełnia swoje marzenia, został pozbawiony szansy na miłość.
- Przypomniało mi się coś! – zaśmiał się,
siadając. Dziewczyny odeszły, a my mogliśmy dalej prowadzić przemiłą rozmowę –
Kiedyś wyszliśmy całą grupką na obiad do Nandos, ale Harry i Taylor zostali w
domu. Wróciłem do domu wcześniej, żeby trochę poserfować po Internecie, odpisać
fankom na Twittrze. Reszta poszła do klubu, ale mniejsza o to. – czarujący
uśmiech zatańczył mu na twarzy – No i jestem już pod domem, wchodzę i słyszę
jak coś upada na podłogę. Wystraszony, że to jakiś złodziej, biegnę do tej
kuchni, a tam...Harry i Taylor uprawiali dziki seks na blacie, W MOJEJ KUCHNI.
– wzdrygnął się z obrzydzeniem.
Zaśmiałam się z jego miny, kiedy znów zaczął
mówić: - To był najgorszy widok w moim życiu. Tyłek Tay, no i Harry... pół
nagi. Tam, na blacie, który dezynfekowałem z milion razy! Rozumiesz?!
Dziesiątki razy, ale nadal... widzę ją tam i ble! A najśmieszniejsze w tej
całej historii jest to, że ja mam także pokój koło Hazzy, a wiesz... skoro
potrafili robić to na blacie w kuchni, to nie omieszkali się robić tego w jego
pokoju... no i pewnego dnia, kładę się spać, a oni tam swoje... powiedziałem
Harry’emu, że ma się opanować, bo ludzie nie chcą słuchać ich krzyków i jęków,
a on w prezencie na gwiazdkę kupił mi stopery do uszu. – dokończył – Świnia z
niego, skończona świnia.
Niall
z rozluźnieniem opowiadał mi jeszcze kilka historii, a ja jak głupia śmiałam
się ze wszystkiego co opowiadał. Popołudnie spędzone w jego towarzystwie,
odsunęło ode mnie całą szarą rzeczywistość. Pozwoliło cieszyć się z jego
historii i korzystać z zupełnie innych uczuć, jakie powstawały dzięki jemu.
Różniły się diametralnie od tych, jakie miałam przy Edzie. Szczególnie
ostatnio. Przywołałam w myślach osobę Shareen’a, ale on się zmienił. A może to
ja się zmieniłam... ?
~VANESSA~
Z racji tego, iż w końcu skończyłam
zajęcia, a resztę dnia miałam w całości wolną, postanowiłam zadzwonić do mojej
przyjaciółki, aby choć trochę dotrzymała mi towarzystwa. Gabrielle studiowała
zaocznie, i nie chodziła też do pracy, dlatego można być rzec, że dość często
spędzałyśmy razem czas, z czego oczywiście bardzo się cieszyłam. Z Young znałam
się dosłownie od dziecka. Tak jak i nasi rodzice. Często jechaliśmy wspólnie na
wycieczki, czy inne tego typu wypady, lecz wszystko ma swój koniec, a ta
historia również go miała.
Będąc w drodze do domu, w telefonie
szybko wybrałam numer szatynki i czekałam na nadejście połączenia.
-
Halo? – usłyszałam głos w słuchawce.
- Hej
piękna. Co robisz?
-
Właśnie idę do domu. Widziałam się z Niall’em – usłyszałam dość spokojny głos.
- Z
Niall’em? – zapytałam głupio, choć przecież dobrze znałam odpowiedź. Po prostu
jakoś nie chciało mi się dowierzać. Po co Gabrielle miałaby się widzieć z
Horan’em?
-
Tak. Z Niall’em. Musiałam go przeprosić za ostatnią sytuację w klubie. Nie wiem
co we mnie wstąpiło – odetchnęłam z ulgą na słowa dziewczyny. Lubiłam blondasa,
ale Gab była w związku z Ed’em, więc jakieś przelotne romanse jak najbardziej
nie wchodziły w grę. Taką przynajmniej miałam nadzieję, i choć Ed często i
gęsto mnie denerwował i przesadzał, to nie życzę mu nawet zdrady, ze strony
ukochanej osoby. Ale o jakiej zdradzie my tu w ogóle mówimy? O czym ja myślę?
Gabrielle nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Jest zbyt dobra i zakochana w
swoim chłopaku, by popełnić tego poziomu błąd.
- W
takim razie dobrze zrobiłaś przepraszając go – odezwałam się po chwili – Co
robisz wieczorem? Uważaj jak jedziesz palancie! – wydarłam się znienacka,
totalnie dezorientując moją przyjaciółkę.
-
Mówiłam Ci, żebyś nie rozmawiała przez telefon kiedy prowadzisz!
-
Ja.. wcale nie prowadzę. Idę sobie ulicą – skitowałam szybko, na co usłyszałam
dziewczęcy chichot.
-
Jasne. Dzisiaj idę z Ed’em na kolację. Nalegał, żebyśmy wyszli gdzieś razem i
spędzili miły czas – powiedziała zadowolona, na co ja przewróciłam oczami. Nie,
żebym się nie cieszyła ze szczęścia mojej przyjaciółki. Po prostu czasami już
chciało mi się rzygać od tego wszystkiego. Nigdy nie dostrzegłam takiej
słodkości w związku. Może to na swój sposób fajne, ale czuję, że totalnie nie
dla mnie.
- W
takim razie miłego wieczoru. Ja wrócę do domu i poczytam denne książki. Nie
martw się. Jakoś sobie poradzę. – zaczęłam lamentować na żarty.
- Nie
idziesz dzisiaj do pracy?
-
Nie. Pracuję tylko trzy dni w tygodniu, pamiętasz?
- No
jak tam chcesz. Muszę kończyć bo wsiadam do samochodu, a ja w porównaniu do
Ciebie nie rozmawiam przez telefon w trakcie jazdy – skitowała mnie ponownie,
na co jedynie westchnęłam.
-
Dobra, wyluzuj. W takim razie do zobaczenia kiedyś tam! Gdy w końcu przypomnisz
sobie o swojej zdesperowanej przyjaciółce.
- No,
na razie wariatko – pożegnała się i po chwili rozłączyła. Świetnie. Wychodzi na
to, że dzisiejszy wieczór spędzę nudząc się niemiłosiernie. Czyli to co lubię
najbardziej. Oh, zabijcie mnie.
Dochodziła godzina osiemnasta, a ja
siedziałam z pucharem lodów bakaliowych, oglądając badziewny teleturniej, gdy
znienacka dostałam wiadomość od… Zayn’a? Czytając jego treść, uśmiechnęłam się
sama do siebie i nie czekając dłużej szybko odpisałam. Nie musiałam czekać
również długo na jego odpowiedź, która była przy okazji zakończeniem sms’owej
rozmowy, bowiem za parę chwil będę mogą się z nim spotkać na żywo.
Dwadzieścia minut, minęło dość
szybko, a Malik był jak zwykle punktualnie. Otwarłam szeroko drzwi i spojrzałam
podejrzanie na mojego towarzysza.
- Masz
chipsy? – zapytałam mrużąc oczy.
- Nie
wiedziałem, które są Twoje ulubione, więc wziąłem parę rodzajów – zaśmiał się,
pokazując mi reklamówkę pełną paczek chipsów.
- Oh,
jesteś moim Bogiem – zaśmiałam się, chwytając go za wierzch koszulki, wciągając
tym samym do mieszkania. Chłopak od razu wycelował swoje pełne usta na moje
wargi. Zaskoczyło mnie to, wiec szybko od niego odskoczyłam, uśmiechając się
lekko.
-
Em.. Chodźmy pooglądać telewizje – odparłam głupio. Tak Vanesso. Na pewno tu
przyszedł oglądać telewizję. Ty naprawdę nie jesteś zbyt błyskotliwa. –
Więęęęc. Co dziś robiłeś? – zapytałam nieśmiało, siadając na obszernej sofie,
gdzie po chwili miejsce obok zajął mulat.
- W
zasadzie, pojechałem rano umówić się na następny tatuaż, a później nic
szczególnego – uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Miał tak bardzo
idealny uśmiech, że bez jakikolwiek problemu dało się w nim zatopić wzrok.
-
Kolejny tatuaż? Jaki tym razem? – zapytałam podekscytowana.
-
Biorę parę opcji pod uwagę. Podejmę decyzję pewnie już na miejscu.
-
Lubię tatuaże. A twoje są dość… ciekawe – uśmiechnęłam się, spoglądając na jego
ciemne tęczówki. Człowieku, czy ty musisz mnie tak dezorientować?
- A
ty masz tylko jeden? – zapytał, dotykając palcem wytatuowanych, czarnych
literek, widniejących na wnętrzu górnej partii mojej ręki.
- Mam jeszcze tu – powiedziałam, pokazując
miejsce po prawej stronie na podbrzuszu.
-
Może kiedyś się dowiesz – odpowiedziałam podnosząc jedną brew, gdy w momencie
zadzwonił telefon chłopaka.
- To
Harry – oznajmił, spoglądając na mnie zdziwiony – Halo? – odebrał po chwili.
Ciekawiło mnie, co ma mu do powiedzenia Styles, ale niestety nie miałam okazji
usłyszeć co to było.
-
Jasne (…) U nas w porządku, Paul tylko mówił, żebyś nie był dłużej niż trzy
dni, bo mamy próby (…) Nie ma sprawy. Do zobaczenia. Pozdrów rodzinę. – i tyle
było z rozmowy pomiędzy tą dwójką. Zayn znienacka położył telefon na stoliku, nawet
się nie rozłączając. Zapewne zrobił już to Harry.
- To
co? Jesteś gotowa na kolejne takie doznanie? – zaśmiał się mulat, pytając mnie
zapewne o tatuaż.
-
Zróbmy to!
***
Od Sofia Styles:
Witajcie kochani! Rozdział jak zwykle baaaardzo długi, więc chcemy was w jakiś sposób zadowolić i mamy nadzieje, że nam się udaję. Nasza charakterki stopniowo się zmieniają, ale kto wie, może jeszcze wszystko się obróci do góry nogami? Prosimy o komentarze, bo dają nam wielką motywację!
Od Horanowa:
No, więc... jest już trochę więcej Gabs i
Niall'a, mam nadzieję ku zadowoleniu niektórych osób. Cóż, mogę jeszcze
dodać? Dziękujemy za wszystkie komentarze i odwiedziny... i do
usłyszenia!
KOCHAMY WAS!
Booskie aww <3
OdpowiedzUsuńCzyżby nadchodziła przemiana Harry'ego? ;>
Gabs i Niall uwielbiam <3 no i Vanessa i Zayn :D
Czekam na nn c; weny xx
+ wpadnieclie? onlyyouharrystyles.blogspot.com
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić coraz bardziej ciekawiej
Życzę weny i czekam nn
Jenyy super *.* Harry to słyszał wszystko pewnie i sobie coś pomyśli.
OdpowiedzUsuńCzekam nn
Miły Harry, łał! Może zmienił się i będzie milszy? :> Uwielbiam to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jestem ciekawa,co się stanie, gdy Harry wróci ^^ Życzę wam powodzenia i oby rozdział był jak najszybciej :***
OdpowiedzUsuńHmm... Zayn byłby dobrym przyjacielem, nic więcej tak mi się wydaje .
OdpowiedzUsuńZnowu stary i dobry Harry ! Woohoo ;)
Gab i Niall -awwwww :3
K.K
xoxo
Bardzo dobrze ze jest wiecej momentów Gabs i Niallera :D Oni do siebie pasuja ! :D nie to co Edd. Edd ja ciagle rani i zachowuje sie jak jakis opetany ehh...
OdpowiedzUsuńCo do Van i Harrego to mysle co ja gadam ja to wiem ze gdy wroci od rodziców będzie sie dzialo. bedzie ostro. Oboje maja mocne charaktery .! To wybuchowa mieszanka :D
Dacie mi znac jak bedzie next ? :> :3
Do nastepnego <333
@JustNikaPlease
Hej, hej, hej! :) Późno komentuje... Wiem i przepraszam! Jakoś ta wyszło, ale za każdym razem gdy próbuje dodać komentarz na tego bloga, cały tekst znika. Ale spokojnie! Mam na to sposób, chyba. Nie mam pewności czy nawet ten komentarz się doda. OBY bo jak nie, to chyba wpadne w szał. A niestety jestem... Hmm... Nerwowa co Paula( nie pomyliłam imienia, prawda? O.O) zdążyła zauważyć u mnie w komentarzu pod spamem. Boże... Trochę mi wstyd, ale cóż. Co się stało to się nie odstanie, prawda? ;D Dobra, dobra, bo ja zawsze zaczynam od pisania głupoty. Rozdzial jest FENOMENALNY!!! Z każdym kolejnym robi się ciekawiej! I jest Niall i Gab... I Harry i Van! Trudno mi określić moja radość. Nie mogę już doczekać się następnego rozdziału ;) Chciałam też poruszyć temat waszego stylu pisania. Co do Stylesowej to się nie dziwię, bo czytam LIP( skrót xD) i jest genialny. Niesamowity i... Brakuje mi słów. Powtarzałam Ci to już wiele razy i nie muszę mówić teraz. Ale Horanowej... Kurde głupio brzmi, jak masz na imię jeśli można wiedzieć? :) Tobie tego nie mówiłam. Nie mogę uwierzyć, że to Twoje pierwsze opowiadanie. Niesamowite! Podsumowując... Obie jesteście świetne ;) Na początku rozdziału myślałam, że Gab chce uciec :o Bo tak się z Edem żegnała i ten sms do Vanessy :) to do następnego? Chyba tak ;)
OdpowiedzUsuńKaja :**
Hej! Genialny rozdział wiem, że to trochę chore ale myślę że zayn i harry będą walczyć o van ♡ jestem ciekawa jaki tatuaż sobie zrobi i najlepiej by było żeby gab i ed się rozstali bo ich nie trawię! Czekam na nn :-*
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwww :3 GENIALNE. Czyżby Harry usłyszał te ostanie zdania? :p brzmią dwuznacznie hahah <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWitajcie, dziewczyny :3
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt nominować waszego bloga do The Versatile Blogger !
więcej na http://birdonthemoon.blogspot.com/p/the-versatile.html
TO JEST BOSKIE!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co będzie dalej.
just-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
kiedy następny bo nie mogę się doczekać ?? :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie się doczekałam Nialla i Gabs ! Alleluja ! No, nie powiem nie ma to jak przyjść wyjaśnić sytuację z chłopakiem, a on wypada przed tobą bez koszulki prosto z siłowni xD. Mrauu, nic tylko się zachwycać.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ich rozmowa. Była taka miła, szczera i naturalna. Dialog pomiędzy nimi nie był oklepany tylko konkretnie skonstruowany tak samo jak dialog ( a raczej wymiana zdań xD ) pomiędzy Van i Harrym.
Widzę, że Gabs zaczyna mieć hmm "wątpliwość" względem jej związku z Edem. Zaczyna odczuwać poczucie winy i coś ją gryzie. Czekam na lekkie spięcie pomiedzy rudzielcem a Gabyy. Od dzisiaj lubię zaborczego Sheraana ;p
Garbus Van mnie rozwalił. W życiu nie spotkałam się z taką akcją jeśli chodzi o pojazd głównej bohaterki. No po prostu mega !
Widzę, że Zayn chyba ubzdurał cos sobie po ostatnich chwilach spędzonych z Van. Nasz Malik żyje teraz w swoim świecie, gdzie on i nasza "buntownicza Pani Psycholog" są parą. Biedny Malik. Do seksu owszem, ale nie do związku ... ;p
Ostatnie dwa zdania były bardzo dwuznaczne, wiecie ?
Boże, umieram z ciekawości co dalej *__*
Czekam z niecierpliwością n 7 ! Świetna robota dziewczyny, oby tak dalej!
A ja skromnie zapraszam do siebie na nowości :
+ http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
+ http://law-of-heart.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie <3.
kiedy next ??
OdpowiedzUsuńNiall i Gabs! OOOOO TAK :p oni muszą być razem ♥
OdpowiedzUsuńtak samo zresztą jak Harry i Vanessa :p
Mam pytanie kiedy mniej więcej będzie kolejny rozdział?:) Bo już się nie mogę doczekać:P
OdpowiedzUsuńBoże, pokochałam tę historię! <3 Podoba mi się tutaj... dosłownie wszystko, a ten rozdział jedynie mnie w tym utwierdził! Piszecie tak bardzo zgrane, że nie uwierzyłabym, że to Wasza pierwsza historia, jaką zaczęłyście razem! Dosłownie niewiarygodne! Rozdział jest dosłownie fenomenalny! Ta sytuacja z Gabrielle i Niallem! Awww! Ktoś tu chyba zaczyna mieć wątpliwości, co do swojego związku, hm? A Vanessa i Harry, Boże! Kocham tego chłopaka, a w tym opowiadaniu jest tak genialnie ukazany, że kocham go jedynie coraz bardziej! Ale do tego jeszcze Malik! Boże! (Przez to opowiadanie nadużywam tego słowa, hahaha!) Jak on tu... pociągający, haha! Czekam na kolejny rozdział i oby był równie wspaniały co ten oraz poprzednie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/
kiedy następny ? :C
OdpowiedzUsuń53 year old Database Administrator II Courtnay Hassall, hailing from La Prairie enjoys watching movies like Vehicle 19 and Water sports. Took a trip to Historic Centre of Guimarães and drives a Ford GT40. kliknij tutaj po informacje
OdpowiedzUsuń