30 lip 2013

6.I see this life like a swinging vine, swing my heart across the line, in my faces flashing signs, seek it out and you shall find.



~GABRIELLE~

Otwarłam szeroko oczy. Za oknem zauważyłam ciężkie, ciemne chmury, które nie wróżyły dzisiejszego dnia tak pogodnego, jak poprzednie. Odetchnęłam głęboko, w myślach narzekając na angielską pogodę.
Z trudem zwlekłam się z łóżka, sprawdzając przy okazji, czy z Ed’em wszystko okej. Wróciliśmy do domu około trzeciej w nocy, jednak do piątej nie spałam, pilnując rudowłosego, żeby nie zwymiotował na całą łazienkę. Teraz, zegarek wskazywał godzinę jedenastą. Dużo nie myśląc, udałam się pod prysznic, który pobudził mnie do życia. Wysuszyłam włosy, umalowałam się delikatnie i skierowałam do garderoby, gdzie bez większych problemów, wybrałam strój na dzisiejszy dzień. Kurtka była jego podstawą, zważając na szare niebo i brak słońca. Ubrałam się i odwiedziłam jeszcze raz łazienkę, aby wyszczotkować zęby.
Stanęłam w drzwiach, opierając się o ich framugę. Ed spał słodko z jedną ręką zwisającą z łóżka. Tak strasznie będę za nim tęsknić. Podeszłam bliżej mojego mężczyzny i kucając przy nim, nakryłam mocniej kołdrą.
 - Ed... nie oddalaj się już ode mnie. – szepnęłam. Duża gula uformowała się w moim gardle. ‘To raczej Ty oddalasz się od niego.’ Moja podświadomość krzyknęła głośno, a jej słowa odbijały się echem w mojej głowie – Kocham Cię, Ed. – ucałowałam go w policzek i wyszłam z domu, mocno naciągając na głowę czarną czapkę. Było zimniej niż przypuszczałam.
Pokonywałam kolejne ulice, mocniej przyciskając ręce do brzucha. Z każdą sekundą robiło się coraz zimniej. Przeklęłam w myślach, karcąc chłopaków, że mieszkają tak daleko. Wiedziałam, że ich posiadłość była coraz bliżej mnie, a ja coraz dalej Ed’a. Czułam lekkie wyrzuty sumienia, kiedy wysyłałam wiadomość do Vanessy, informującą ją, że w razie telefonu od Sheeran’a, ma go po prostu okłamać, mówiąc mu, że jestem z nią i przygotowuję się do zaliczeń. Nie odpisała, jednak wiedziałam, że stanie za mną murem. Z resztą, nieźle znów wczoraj zabalowała, a jej zajęcia zaczynają się o godzinie dziewiątej, więc oczami wyobraźni, widziałam jej szarą twarz, i jak z trudem słucha wykładów, walcząc z bólem głowy.
Stanęłam przed domem, ponownie badając każdy jego szczegół. Chodniczek z marmuru nadal był urzekający. Poprawiłam włosy i ruszyłam przed siebie.
 - Gabrielle? – mina Liam’a była bezcenna, kiedy otworzył drzwi i zobaczył w nich mnie – Wejdź. Jest strasznie zimno. – odsunął się, otwierając szerzej drewnianą powłokę – Napijesz się czegoś?
 - Tak. – powiedziałam – Kawę, jeśli można prosić. – uśmiechnęłam się ciepło do bruneta. W posiadłości było cicho jak makiem zasiał. Albo wszyscy  jeszcze spali, albo musieli gdzieś wybyć.
 - Nikogo nie ma. – usłyszałam głos chłopaka, kiedy znaleźliśmy się już w kuchni. Liam, czytasz mi w myślach? – Jestem tylko ja i Niall, który aktualnie ćwiczy w naszej siłowni. – Payne rozciągnął usta w uśmiechu  - Super sprawa mieć własne miejsce do ćwiczeń. Później się wymieniamy.
 - Jej. – westchnęłam, zdejmując z głowy czapkę – Kto by pomyślał...
 - Tak... A w jakiej sprawie przyszłaś? – odwrócił się do mnie, kiedy już napełnił czajnik wodą i nasypał kawy do beżowego kubka w czarne wzory – Harry’ego nie ma. Wyjechał do mamy, jeśli chciałaś go znów bić. – zaśmiał się gardłowo, dalej kontynuując – Louis jest z El w Manchesterze, a Zayn wybył już rano. Nie wiem co on kombinuje, ale jeśli wstaje wcześnie rano, to nie wróży nic dobrego. Może chce zrobić jakiś prezent Vanessie? Całą drogę o niej gadał. Harry prawie dostał przez niego na głowę, serio. – szczerze? Nie sądziłam, że Liam to taka gaduła. Bez zająknięcia, opowiedział mi dosłownie wszystko. Nie musiałam zadawać pytań, a jak już je chciałam zadać, jego odpowiedź była natychmiastowa, jakby rzeczywiście posiadał umiejętność czytania w myślach.
 - Przyszłam do Niall’a. – odparłam, wzruszając ramionami. Ciepły napój stał już przede mną, a Payne siedział naprzeciwko, popijając sok z pomarańczy. Z ilości miąższu, wywnioskowałam, że był świeżo wyciskany.
 - Powinien niedługo skończyć. Ale jeśli chcesz, mogę napisać do niego sms’a, żeby się pośpieszył. – pokiwałam głową. Liam wyciągnął telefon z tylniej kieszeni jeansów i wystukał na nim wiadomość. Nie minęły trzy minuty, a w drzwiach pojawił się Horan bez koszulki, ubrany jedynie w krótkie granatowe spodenki i białe adidasy do ćwiczeń. Starałam się na niego nie patrzeć, jednak nie potrafiłam. Mięśnie, delikatnie zarysowujące się na jego brzuchu i mocno umięśnione bicepsy, zapierały dech w piersi.
 - Cześć, Gabs. – zauważyłam, że tylko on zwracał się do mnie w ten sposób. Robił to jeszcze tylko Ed i Vanessa, która była pomysłodawcą tego skutku.
 - Cześć... – mruknęłam cicho, odwracając wzrok. Moja podświadomość tańczyła teraz dzikie tańce radości i pociągała za sznurki mój zmysł wzroku, tak że znów spojrzałam na blondyna – Chciałam z Tobą porozmawiać. – mój głos był cichy. Aż sama byłam zdziwiona, że nie potrafię wydusić z siebie nic konkretnego.
 - Jasne. – poczęstował mnie szerokim uśmiechem ukazującym białe zęby – Tylko się umyję i ubiorę. A potem możemy porozmawiać. – kciukiem wskazał drzwi, a ja skinęłam głową, że poczekam na niego tak długo jak będzie trzeba.
 - Gabrielle? – Liam dotknął mojego ramienia, a ja momentalnie spojrzałam mu w oczy – Nie będziesz zła jeśli pójdę poćwiczyć? Nie chciałbym, żeby Mark czekał bezczynnie. – mają prywatnego trenera? Świetnie! – Cały dom jest do Twojej dyspozycji. W górnej półce nad zmywarką jest nasza sekretna szafka na słodycze. – poinformował mnie i już go nie było. Nie pofatygowałam się jednak po żadne z kalorycznych przysmaków chłopaków. W sumie nie przyszłam tu, aby się obżerać, ale żeby przeprosić Niall’a za moje wczorajsze zachowanie. Omijałam go szerokim łukiem przez resztę wieczoru i kiedy w końcu przyszedł czas pożegnania, uścisnęłam tylko jego rękę nie mówiąc nic. Kolejne wyrzuty sumienia zatruwały mój mózg, kiedy przypomniałam sobie co powiedział Liam. Harry wyjechał do swojego rodzinnego domu. Uznałam, że Nessa powinna o tym wiedzieć, wiec czym prędzej wyjęłam telefon z białej torebki i szybkim ruchem palca odblokowałam go.

Wiadomość tekstowa do: Vanessa
Harry wyjeżdża z miasta. Możesz się cieszyć. Mam nadzieję, że u
Ciebie wszystko okej. Trzymaj się dziś na zajęciach. Ściskam mocno, G x
Długo nie trwało, kiedy otrzymałam odpowiedź.
Odpowiedź od: Vanessa
Dzięki, mała, ale zdążyłam się już dowiedzieć. Spotkałam go rano w piekarni! Tak bardzo go nienawidzę, ale nie mogę tego okazywać. Sama wiesz.
Muszę lecieć;) Przyszedł dziekan. A w tym, ten najbardziej wymagający, wrrr (dupek). V, xoxo

Zaśmiałam się. Jak to możliwe, że na tak wielkie miasto, oni musieli się spotkać akurat w jednej piekarni i to o tej samej godzinie? Widać przeznaczenie nie zna granic.
 - Już jestem. – tym razem Horan miał na sobie ubrania, a moja chora podświadomość skrzywiła się – To o czym chciałaś ze mną rozmawiać?

                                                                 ~VANESSA~

            Cóż to byłby za dzień, gdybym nie zaspała na uczelnię? Jak wiadomo, dzień stracony. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdarzyło mi się wstać o wczesnej porze i na spokojnie się wyszykować. Szczerze wątpię. Na szczęście poranne czynności nie zajmowały mi zbyt wiele czasu, dlatego byłam pewna, że na pewno jakimś cudem zdążę na czas. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Rozpuściłam blond włosy, które od spania w warkoczu, teraz układały się w lekkie fale. Założyłam na siebie biały sweterek, jeansowe szorty, a do tego czarne zakolanówki, botki na obcasie oraz mój ulubiony czarny kapelusz. Uwielbiałam w nich chodzić. Można by rzec, że w pewnym sensie, były moim znakiem rozpoznawczym. Gdybym tylko mogła, nawet bym w nich spała. Ale może nie przesadzajmy zbytnio. Skierowałam się do nie dużej kuchni, wzięłam z lodówki butelkę soku pomarańczowego, i chwytając jeszcze potrzebną do zajęć książkę, wpakowałam ją do torby, po czym wyszłam z domu, kierując się do mojego starego garbusa, któremu dziwię się, że daje radę jeszcze jeździć. Ale póki nie spowodował żadnego wypadku, jestem mu jak najbardziej wierna. Niestety nie było mnie na razie stać na coś lepszego, więc cieszę się z tego co mam. Dobrze, że w ogóle posiadam jakiekolwiek auto, bo w dzisiejszych czasach, jestem pewna, że bez tego by się nie obyło.
            Na zegarze było niewiele przed dziewiątą, ale postanowiłam jeszcze zajrzeć do mojej ulubionej piekarni, którą odwiedzam każdego dnia, gdy mam zajęcia. Mają tam moje ulubione bułki drożdżowe z morelami, a że nigdy nie zdążam zjeść śniadania w domu, staram się jakoś to nadrobić. Uwierzcie mi lub nie, ale gdy nie jestem najedzona, potrafię być nie do zniesienia.
            Zaparkowałam swojego ulubionego kompana i czym prędzej skierowałam się do klimatycznej piekarni, gdzie przy okazji można było sobie usiąść i zjeść różne tutejsze smakołyki. Nie zwracając zupełnie na nic uwagi, podeszłam do kasy, gdzie ekspedientką była starsza kobieta, którą znam dość długo, przez co przypomina mi w jakimś stopniu moją świętej pamięci babcie.
- Dzień dobry Pani Wilson – uśmiechnęłam się szeroko, podchodząc bliżej kobiety.
- Oh! Witaj Vanesso. Jak Ci mija dzień?
- Niedawno wstałam, więc jak na razie bez szału – zaśmiałam się lekko. Ta kobieta naprawdę wpływała na mnie w dobry sposób.
- To co zwykle?- zapytała, patrząc na mnie spod dużych korekcyjnych okularów.
- Oczywiście – odpowiedziałam po chwili, patrząc w tym momencie na telefon, sprawdzając, czy nie mam żadnej wiadomości od Gabrielle. Zauważyłam jedynie wiadomość, informującą mnie, że jeśli dzwoniłby Ed, mam powiedzieć, że uczy się na zajęcia. Bez jakikolwiek innych szczegółów, wyjaśniających mnie, gdzie ta szalona brunetka poszła. Dziwne. Chyba będę musiała z nią porozmawiać.
- Fajny kapelusz – usłyszałam znienacka męski głos, tuż nad moim uchem.
- Dzięki – odpowiedziałam krótko, nie patrząc na właściciela głosu, chowając telefon do torebki.
- Dzień dobry Pani Wilson.
- Cześć Harry. Miło Cię widzieć. Dawno tu nie byłeś – usłyszałam głos kobiety, na co się wzdrygnęłam i nie czekając dłużej, spojrzałam w stronę nieznajomego, którym się okazał rzeczywiście Harry. I to Styles. Dlaczego to nie mógł być na przykład Harry Potter? Zabijcie mnie.
- Poproszę cztery bułki z jagodami oraz ciasto pistacjowe – uśmiechnął się serdecznie do kobiety, a po chwili spojrzał w moim kierunku, gdy patrzyłam na niego z miną głupka. Zapewne wyglądałam komicznie.
- Widzę, że szykuje się jakaś grubsza impreza – skomentowałam, marszcząc brwi.
- Można tak powiedzieć – zaśmiał się – Wyjeżdżam do rodziny na trzy dni. Muszę trochę.. – zawahał się – Odetchnąć.
- Aha – powiedziałam krótko, bez żadnych emocji. Chyba uważa mnie za nudną, jak myślicie?
- A ty? Gdzie się wybierasz? – zapytał, zmieniając temat, domyślając się pewnie, że w jego kwestii już raczej nic nie dopowiem.
- Na uczelnie – odpowiedziałam krótko, odbierając od siwowłosej kobiety moje zamówienie. – Dowidzenia Pani Edwards – zawołałam pośpiesznie i skierowałam się w stronę wyjścia, gdy znienacka chłopak mnie dogonił. Czego on chce?
- Czekaj! Co studiujesz?
- Psychologie.
- Serio? Nie wyglądasz – zaśmiał się i chyba uważał, że jego komentarz mnie rozbawi, ale niestety się przeliczył.
- Ty też nie wyglądasz na Boga nastolatek – uśmiechnęłam się z kpiną, a jego mina od razu przybrała naburmuszony wyraz.
- Widzę, żarcik Ci się trzyma.
- Jak najbardziej – skomentowałam, podchodząc do swojego samochodu.
- Jeździsz TYM? – zapytał lokowaty, stojąc tuż obok mnie.
- Coś Ci przeszkadza w Juliette?
- W kim? – prychnął z rozbawieniem.
- Julietta. Mój garbus to Julietta. Coś nie tak?
- Nie, tylko… Nie zabijesz się jeżdżąc tym gratem? – zapytał ponownie, robiąc zdezorientowaną minę. Oh, czyżby Harry Styles obawiał się o moje życie? Chyba muszę to zapisać.
- Jeśli przez dwa ostatnie lata tego nie zrobiłam, to wydaję mi się, że dam radę – próbowałam być o dziwo miła, choć w każdej chwili miałam ochotę wybuchnąć, ale musiałam pamiętać o moim planie. Czemu to musi być takie trudne?
- Myślałem, że stać Cię raczej na coś… - zawahał się ponownie – Bezpieczniejszego?
- Oh, jak widać myliłeś się. Nie jestem tak kasiasta jak ‘Bóg nastolatek’ – powiedziałam ostatnie słowa, robiąc cudzysłów palcami, na co chłopak się zaśmiał. Dziwne, że nie dostałam jeszcze z liścia. Naprawdę mnie to dziwi. Czemu jest taki miły? Czyżby to przez naszą wczorajszą rozmowę na murku?
- Cieszę się, że uważasz mnie za Boga nastolatek – powiedział, schylając się do mojej otwartej szyby.
- Ja tak nie uważam. To raczej te napalone nastolatki.
- Też kiedyś nią będziesz – uśmiechnął się, oddalając tym razem od mojego auta.
- Nie jestem już nastolatką! – krzyknęłam za nim, na co ten nie odwracając się już w moją stronę, zaśmiał tak głośno, że mogłam go jeszcze usłyszeć.
- Ale napalona możesz być – odpowiedział po chwili – A! I do zobaczenia za trzy dni – odezwał się jeszcze ostatni raz, uśmiechając się do mnie i machając ręką, stojąc już tym razem przy swoim Range Rover’ze. Harry do mnie macha? Chyba naszła go jakaś totalna transformacja.
- Jasneee – powiedziałam do siebie i czym prędzej odjechałam spod budynku, kierując się do mojego celu, czyli uczelni, która tak bardzo mnie męczyła, lecz jakoś musiałam to przeboleć. Trzy dni. Przygotuj się Harry, bo właśnie wtedy rozpocznie się twoje piekło.

                                               ~GABRIELLE~

Znaleźliśmy w końcu wolne miejsce tuż obok małej kawiarenki. „Valentina” znajdowała się za miastem, a widok okolic zapierał dech w piersiach, zupełnie tak samo jak jej wnętrze. Ściany w kolorze ciepłego brązu, złote wykończenia oraz drewniane krzesła i stoły, mimo swojej odrębności,  tworzyły zgraną całość, powodując, że czuło się w tym miejscu jego magię.
 - Zajmij tamten stolik w kącie. – wskazał palcem na prawy róg pomieszczenia – A ja zamówię coś dla nas, dobrze? – pokiwałam ochoczo głową, kierując się w stronę stoliczka. Był okrągły, a na samym jego środku była położona biała, haftowana serwetka. Zdjęłam mój czerwony płaszczyk przewieszając go przez krzesło i czekałam na mojego towarzysza.
 - Mam nadzieję, że lubisz torciki czekoladowe. – zajął swoje miejsce, również pozbywając się swojego odzienia zewnętrznego – Tutaj są genialne. Zawsze tu przyjeżdżam kiedy brakuje mi cukru we krwi.
 - Uwielbiam torty czekoladowe! – pisnęłam zadowolona, uśmiechając się szczerze do Niall’a – Wiesz, chciałabym Cię przeprosić. Za wczoraj. Nie powinnam się zachowywać jak rozpieszczony bachor...
 - Daj spokój, Gabs. Nic się nie stało. – przerwał mi, dotykając wierzchu moich dłoni, które splecione spoczywały na stole. Lekko zszokowana, spojrzałam na niego, a Horan szybko schował swoje dłonie pod stolikiem, pozbywając mnie tym samym małej przyjemności jaką mi zafundował. Kiedy w końcu otrzymaliśmy nasze zamówienie, od razu zabraliśmy się za spożywanie czekoladowej pyszności. W między czasie rozmawialiśmy trochę o mnie. O tym, gdzie studiuję, co robię w wolnym czasie i jakim cudem znalazłam się w Londynie. Niall opowiedział mi o swojej rodzinie, o bratanku który miał się za niedługo urodzić i o Irlandii. W końcu nasza miła rozmowa, która kręciła się głównie wokół neutralnych tematów, zeszła na Harry’ego i w pewnym stopniu także na Vanessę i Taylor.
 - Harry nie jest zły. Uwierz mi. – blondyn odsunął od siebie biały talerzyk. Skrzywiłam się lekko. ‘Harry to skończony dupek. Nie wierz mu.’ Szepnęła moja podświadomość.
 - Nie wątpię. Ale ani w moim, ani w towarzystwie Vanessy, nie pokazał jaki z niego miły i kochany człowiek. Wyładowuje swoją złość na nas, a oprócz tego, także i na Taylor, Niall...
 - Taylor? – zapytał zdziwiony – W pewnym stopniu to przez Taylor, Harry uważa, że kobiety to najgorsze stworzenia na ziemi, i jeśli są do czegoś potrzebne, to chodzi tylko i wyłącznie o seks. – pokiwał zrezygnowany głową, a ja próbowałam przetrawić jego informacje. To przecież wina Styles’a, że się rozstali, a nie panny Swift!
 - To Harry skrzywdził Tay. – powiedziałam, czując, że odechciało mi się już jeść. Ten człowiek nie będzie obrażał moich przyjaciół i oskarżał o to czego nie zrobili. Także odsunęłam talerzyk z niedojedzonym ciastem i popiłam wodą. Tęczówki Niall’a pociemniały.
 - Z tego co wiem, to ona miała przyjaciół na boku, a nie on. – głos lekko mu się zaostrzył – Wybacz Gabs, ale to nie Ty musiałaś wysłuchiwać jego lamentów, jak to mu przykro i smutno, bo dziewczyna na której wreszcie mu zaczęło zależeć, zdradza go z różnymi facetami. – wycedził przez zęby – Słuchaj... One Direction, to świetnie naoliwiona maszyna. Związek Hazzy i Taylor, był dobry dla nas, jako zespołu. Kiedy wytwórnia dowiedziała się o ich romansie, przez dwa miesiące Harry czuł się jak pączek w maśle, bo to właśnie on przynosi nam największe zyski. – przerwał, abym mogła zrozumieć to co mówi – Tak... Osoba Harry’ego świetnie się sprzedaje. Zawsze wokół niego jest największy szum, najwięcej spekulacji, którym on nie zaprzecza. Lubi bawić się z prasą w kotka i myszkę.
 - Jezu... Niall, nie wiedziałam, że to tak działa. – westchnęłam, przesuwając opuszkiem palca po krawędzi talerzyka. Oczy Horan’a stały się na powrót wesołe. Znów iskrzyło w nich małe światełko, a ja napawałam się ich widokiem.
 - Działa. Ja na przykład, nie mogę mieć dziewczyny. Fanki uważają, że w końcu mnie zdobędą, więc zyski z płyt i koncertów wzrastają. – skrzywił się. Zauważyłam, że taki układ mu nie odpowiadał – Chciałbym mieć kobietę, dbać o nią i cieszyć się z każdego dnia spędzonego u jej boku. A tak? Pozostają mi tylko ustawiane randki z dziewczynami, których imion nie pamiętam. Louis bardzo długo walczył z wytwórnią, żeby w końcu pozwolili mu spotykać się z El. Ale udało się. Ja próbowałem tylko raz i odwróciło się to przeciwko mnie.
 - Myślę, że powinieneś...
 - Nie. – wziął łyk soku pomarańczowego, którego także zamówił, i gestem ręki uciszył mnie, jakby wysłuchiwanie tego, co miałam mu powiedzieć, tylko go raniło – Nie... po prostu, robię to dla zespołu. Okej? – nie powiedziałam nic więcej, tylko dokończyłam ciasto. W między czasie musiałam na chwilę zostać w samotności, ponieważ Niall został rozpoznany, a fanki które chciały z nim zdjęcie, (a jedna nawet podpis na obfitym biuście) pozbawiły mnie jego towarzystwa. Czułam się dziwnie, obserwując grupę dziewczyn, i zrozumiałam o co chodzi. Właśnie przez nie, przez osoby dzięki którym Niall spełnia swoje marzenia, został pozbawiony szansy na miłość.
 - Przypomniało mi się coś! – zaśmiał się, siadając. Dziewczyny odeszły, a my mogliśmy dalej prowadzić przemiłą rozmowę – Kiedyś wyszliśmy całą grupką na obiad do Nandos, ale Harry i Taylor zostali w domu. Wróciłem do domu wcześniej, żeby trochę poserfować po Internecie, odpisać fankom na Twittrze. Reszta poszła do klubu, ale mniejsza o to. – czarujący uśmiech zatańczył mu na twarzy – No i jestem już pod domem, wchodzę i słyszę jak coś upada na podłogę. Wystraszony, że to jakiś złodziej, biegnę do tej kuchni, a tam...Harry i Taylor uprawiali dziki seks na blacie, W MOJEJ KUCHNI. – wzdrygnął się z obrzydzeniem.
Zaśmiałam się z jego miny, kiedy znów zaczął mówić: - To był najgorszy widok w moim życiu. Tyłek Tay, no i Harry... pół nagi. Tam, na blacie, który dezynfekowałem z milion razy! Rozumiesz?! Dziesiątki razy, ale nadal... widzę ją tam i ble! A najśmieszniejsze w tej całej historii jest to, że ja mam także pokój koło Hazzy, a wiesz... skoro potrafili robić to na blacie w kuchni, to nie omieszkali się robić tego w jego pokoju... no i pewnego dnia, kładę się spać, a oni tam swoje... powiedziałem Harry’emu, że ma się opanować, bo ludzie nie chcą słuchać ich krzyków i jęków, a on w prezencie na gwiazdkę kupił mi stopery do uszu. – dokończył – Świnia z niego, skończona świnia.
Niall z rozluźnieniem opowiadał mi jeszcze kilka historii, a ja jak głupia śmiałam się ze wszystkiego co opowiadał. Popołudnie spędzone w jego towarzystwie, odsunęło ode mnie całą szarą rzeczywistość. Pozwoliło cieszyć się z jego historii i korzystać z zupełnie innych uczuć, jakie powstawały dzięki jemu. Różniły się diametralnie od tych, jakie miałam przy Edzie. Szczególnie ostatnio. Przywołałam w myślach osobę Shareen’a, ale on się zmienił. A może to ja się zmieniłam... ?

~VANESSA~
 
            Z racji tego, iż w końcu skończyłam zajęcia, a resztę dnia miałam w całości wolną, postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, aby choć trochę dotrzymała mi towarzystwa. Gabrielle studiowała zaocznie, i nie chodziła też do pracy, dlatego można być rzec, że dość często spędzałyśmy razem czas, z czego oczywiście bardzo się cieszyłam. Z Young znałam się dosłownie od dziecka. Tak jak i nasi rodzice. Często jechaliśmy wspólnie na wycieczki, czy inne tego typu wypady, lecz wszystko ma swój koniec, a ta historia również go miała.
            Będąc w drodze do domu, w telefonie szybko wybrałam numer szatynki i czekałam na nadejście połączenia.
- Halo? – usłyszałam głos w słuchawce.
- Hej piękna. Co robisz?
- Właśnie idę do domu. Widziałam się z Niall’em – usłyszałam dość spokojny głos.
- Z Niall’em? – zapytałam głupio, choć przecież dobrze znałam odpowiedź. Po prostu jakoś nie chciało mi się dowierzać. Po co Gabrielle miałaby się widzieć z Horan’em?
- Tak. Z Niall’em. Musiałam go przeprosić za ostatnią sytuację w klubie. Nie wiem co we mnie wstąpiło – odetchnęłam z ulgą na słowa dziewczyny. Lubiłam blondasa, ale Gab była w związku z Ed’em, więc jakieś przelotne romanse jak najbardziej nie wchodziły w grę. Taką przynajmniej miałam nadzieję, i choć Ed często i gęsto mnie denerwował i przesadzał, to nie życzę mu nawet zdrady, ze strony ukochanej osoby. Ale o jakiej zdradzie my tu w ogóle mówimy? O czym ja myślę? Gabrielle nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Jest zbyt dobra i zakochana w swoim chłopaku, by popełnić tego poziomu błąd.
- W takim razie dobrze zrobiłaś przepraszając go – odezwałam się po chwili – Co robisz wieczorem? Uważaj jak jedziesz palancie! – wydarłam się znienacka, totalnie dezorientując moją przyjaciółkę.
- Mówiłam Ci, żebyś nie rozmawiała przez telefon kiedy prowadzisz!
- Ja.. wcale nie prowadzę. Idę sobie ulicą – skitowałam szybko, na co usłyszałam dziewczęcy chichot.
- Jasne. Dzisiaj idę z Ed’em na kolację. Nalegał, żebyśmy wyszli gdzieś razem i spędzili miły czas – powiedziała zadowolona, na co ja przewróciłam oczami. Nie, żebym się nie cieszyła ze szczęścia mojej przyjaciółki. Po prostu czasami już chciało mi się rzygać od tego wszystkiego. Nigdy nie dostrzegłam takiej słodkości w związku. Może to na swój sposób fajne, ale czuję, że totalnie nie dla mnie.
- W takim razie miłego wieczoru. Ja wrócę do domu i poczytam denne książki. Nie martw się. Jakoś sobie poradzę. – zaczęłam lamentować na żarty.
- Nie idziesz dzisiaj do pracy?
- Nie. Pracuję tylko trzy dni w tygodniu, pamiętasz?
- No jak tam chcesz. Muszę kończyć bo wsiadam do samochodu, a ja w porównaniu do Ciebie nie rozmawiam przez telefon w trakcie jazdy – skitowała mnie ponownie, na co jedynie westchnęłam.
- Dobra, wyluzuj. W takim razie do zobaczenia kiedyś tam! Gdy w końcu przypomnisz sobie o swojej zdesperowanej przyjaciółce.
- No, na razie wariatko – pożegnała się i po chwili rozłączyła. Świetnie. Wychodzi na to, że dzisiejszy wieczór spędzę nudząc się niemiłosiernie. Czyli to co lubię najbardziej. Oh, zabijcie mnie.
            Dochodziła godzina osiemnasta, a ja siedziałam z pucharem lodów bakaliowych, oglądając badziewny teleturniej, gdy znienacka dostałam wiadomość od… Zayn’a? Czytając jego treść, uśmiechnęłam się sama do siebie i nie czekając dłużej szybko odpisałam. Nie musiałam czekać również długo na jego odpowiedź, która była przy okazji zakończeniem sms’owej rozmowy, bowiem za parę chwil będę mogą się z nim spotkać na żywo.
            Dwadzieścia minut, minęło dość szybko, a Malik był jak zwykle punktualnie. Otwarłam szeroko drzwi i spojrzałam podejrzanie na mojego towarzysza.
- Masz chipsy? – zapytałam mrużąc oczy.
- Nie wiedziałem, które są Twoje ulubione, więc wziąłem parę rodzajów – zaśmiał się, pokazując mi reklamówkę pełną paczek chipsów.
- Oh, jesteś moim Bogiem – zaśmiałam się, chwytając go za wierzch koszulki, wciągając tym samym do mieszkania. Chłopak od razu wycelował swoje pełne usta na moje wargi. Zaskoczyło mnie to, wiec szybko od niego odskoczyłam, uśmiechając się lekko.
- Em.. Chodźmy pooglądać telewizje – odparłam głupio. Tak Vanesso. Na pewno tu przyszedł oglądać telewizję. Ty naprawdę nie jesteś zbyt błyskotliwa. – Więęęęc. Co dziś robiłeś? – zapytałam nieśmiało, siadając na obszernej sofie, gdzie po chwili miejsce obok zajął mulat.
- W zasadzie, pojechałem rano umówić się na następny tatuaż, a później nic szczególnego – uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. Miał tak bardzo idealny uśmiech, że bez jakikolwiek problemu dało się w nim zatopić wzrok.
- Kolejny tatuaż? Jaki tym razem? – zapytałam podekscytowana.
- Biorę parę opcji pod uwagę. Podejmę decyzję pewnie już na miejscu.
- Lubię tatuaże. A twoje są dość… ciekawe – uśmiechnęłam się, spoglądając na jego ciemne tęczówki. Człowieku, czy ty musisz mnie tak dezorientować?
- A ty masz tylko jeden? – zapytał, dotykając palcem wytatuowanych, czarnych literek, widniejących na wnętrzu górnej partii mojej ręki.
 - Mam jeszcze tu – powiedziałam, pokazując miejsce po prawej stronie na podbrzuszu.
- Chciałbym wiedzieć to jest – zagryzł dolną wargę, mierząc mnie w całości wzrokiem.
- Może kiedyś się dowiesz – odpowiedziałam podnosząc jedną brew, gdy w momencie zadzwonił telefon chłopaka.
- To Harry – oznajmił, spoglądając na mnie zdziwiony – Halo? – odebrał po chwili. Ciekawiło mnie, co ma mu do powiedzenia Styles, ale niestety nie miałam okazji usłyszeć co to było.
- Jasne (…) U nas w porządku, Paul tylko mówił, żebyś nie był dłużej niż trzy dni, bo mamy próby (…) Nie ma sprawy. Do zobaczenia. Pozdrów rodzinę. – i tyle było z rozmowy pomiędzy tą dwójką. Zayn znienacka położył telefon na stoliku, nawet się nie rozłączając. Zapewne zrobił już to Harry.
- To co? Jesteś gotowa na kolejne takie doznanie? – zaśmiał się mulat, pytając mnie zapewne o tatuaż.
- Zróbmy to!

***

Od Sofia Styles:
Witajcie kochani! Rozdział jak zwykle baaaardzo długi, więc chcemy was w jakiś sposób zadowolić i mamy nadzieje, że nam się udaję. Nasza charakterki stopniowo się zmieniają, ale kto wie, może jeszcze wszystko się obróci do góry nogami? Prosimy o komentarze, bo dają nam wielką motywację! 

Od Horanowa: 
No, więc... jest już trochę więcej Gabs i Niall'a, mam nadzieję ku zadowoleniu niektórych osób. Cóż, mogę jeszcze dodać? Dziękujemy za wszystkie komentarze i odwiedziny... i do usłyszenia! 

KOCHAMY WAS!

 

20 komentarzy:

  1. Booskie aww <3
    Czyżby nadchodziła przemiana Harry'ego? ;>
    Gabs i Niall uwielbiam <3 no i Vanessa i Zayn :D
    Czekam na nn c; weny xx

    + wpadnieclie? onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne <3
    Zaczyna się robić coraz bardziej ciekawiej
    Życzę weny i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jenyy super *.* Harry to słyszał wszystko pewnie i sobie coś pomyśli.
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Miły Harry, łał! Może zmienił się i będzie milszy? :> Uwielbiam to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Jestem ciekawa,co się stanie, gdy Harry wróci ^^ Życzę wam powodzenia i oby rozdział był jak najszybciej :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Zayn byłby dobrym przyjacielem, nic więcej tak mi się wydaje .
    Znowu stary i dobry Harry ! Woohoo ;)
    Gab i Niall -awwwww :3
    K.K
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobrze ze jest wiecej momentów Gabs i Niallera :D Oni do siebie pasuja ! :D nie to co Edd. Edd ja ciagle rani i zachowuje sie jak jakis opetany ehh...
    Co do Van i Harrego to mysle co ja gadam ja to wiem ze gdy wroci od rodziców będzie sie dzialo. bedzie ostro. Oboje maja mocne charaktery .! To wybuchowa mieszanka :D
    Dacie mi znac jak bedzie next ? :> :3
    Do nastepnego <333
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, hej, hej! :) Późno komentuje... Wiem i przepraszam! Jakoś ta wyszło, ale za każdym razem gdy próbuje dodać komentarz na tego bloga, cały tekst znika. Ale spokojnie! Mam na to sposób, chyba. Nie mam pewności czy nawet ten komentarz się doda. OBY bo jak nie, to chyba wpadne w szał. A niestety jestem... Hmm... Nerwowa co Paula( nie pomyliłam imienia, prawda? O.O) zdążyła zauważyć u mnie w komentarzu pod spamem. Boże... Trochę mi wstyd, ale cóż. Co się stało to się nie odstanie, prawda? ;D Dobra, dobra, bo ja zawsze zaczynam od pisania głupoty. Rozdzial jest FENOMENALNY!!! Z każdym kolejnym robi się ciekawiej! I jest Niall i Gab... I Harry i Van! Trudno mi określić moja radość. Nie mogę już doczekać się następnego rozdziału ;) Chciałam też poruszyć temat waszego stylu pisania. Co do Stylesowej to się nie dziwię, bo czytam LIP( skrót xD) i jest genialny. Niesamowity i... Brakuje mi słów. Powtarzałam Ci to już wiele razy i nie muszę mówić teraz. Ale Horanowej... Kurde głupio brzmi, jak masz na imię jeśli można wiedzieć? :) Tobie tego nie mówiłam. Nie mogę uwierzyć, że to Twoje pierwsze opowiadanie. Niesamowite! Podsumowując... Obie jesteście świetne ;) Na początku rozdziału myślałam, że Gab chce uciec :o Bo tak się z Edem żegnała i ten sms do Vanessy :) to do następnego? Chyba tak ;)

    Kaja :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Genialny rozdział wiem, że to trochę chore ale myślę że zayn i harry będą walczyć o van ♡ jestem ciekawa jaki tatuaż sobie zrobi i najlepiej by było żeby gab i ed się rozstali bo ich nie trawię! Czekam na nn :-*

    OdpowiedzUsuń
  10. awwwwwwwwwwww :3 GENIALNE. Czyżby Harry usłyszał te ostanie zdania? :p brzmią dwuznacznie hahah <3 czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Witajcie, dziewczyny :3
    Mam zaszczyt nominować waszego bloga do The Versatile Blogger !
    więcej na http://birdonthemoon.blogspot.com/p/the-versatile.html

    OdpowiedzUsuń
  12. TO JEST BOSKIE!!!
    Już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    just-you-and-one-direction.blogspot.com
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy następny bo nie mogę się doczekać ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No nareszcie się doczekałam Nialla i Gabs ! Alleluja ! No, nie powiem nie ma to jak przyjść wyjaśnić sytuację z chłopakiem, a on wypada przed tobą bez koszulki prosto z siłowni xD. Mrauu, nic tylko się zachwycać.
    Podobała mi się ich rozmowa. Była taka miła, szczera i naturalna. Dialog pomiędzy nimi nie był oklepany tylko konkretnie skonstruowany tak samo jak dialog ( a raczej wymiana zdań xD ) pomiędzy Van i Harrym.
    Widzę, że Gabs zaczyna mieć hmm "wątpliwość" względem jej związku z Edem. Zaczyna odczuwać poczucie winy i coś ją gryzie. Czekam na lekkie spięcie pomiedzy rudzielcem a Gabyy. Od dzisiaj lubię zaborczego Sheraana ;p
    Garbus Van mnie rozwalił. W życiu nie spotkałam się z taką akcją jeśli chodzi o pojazd głównej bohaterki. No po prostu mega !
    Widzę, że Zayn chyba ubzdurał cos sobie po ostatnich chwilach spędzonych z Van. Nasz Malik żyje teraz w swoim świecie, gdzie on i nasza "buntownicza Pani Psycholog" są parą. Biedny Malik. Do seksu owszem, ale nie do związku ... ;p
    Ostatnie dwa zdania były bardzo dwuznaczne, wiecie ?
    Boże, umieram z ciekawości co dalej *__*
    Czekam z niecierpliwością n 7 ! Świetna robota dziewczyny, oby tak dalej!
    A ja skromnie zapraszam do siebie na nowości :
    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
    + http://law-of-heart.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie <3.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niall i Gabs! OOOOO TAK :p oni muszą być razem ♥
    tak samo zresztą jak Harry i Vanessa :p

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam pytanie kiedy mniej więcej będzie kolejny rozdział?:) Bo już się nie mogę doczekać:P

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże, pokochałam tę historię! <3 Podoba mi się tutaj... dosłownie wszystko, a ten rozdział jedynie mnie w tym utwierdził! Piszecie tak bardzo zgrane, że nie uwierzyłabym, że to Wasza pierwsza historia, jaką zaczęłyście razem! Dosłownie niewiarygodne! Rozdział jest dosłownie fenomenalny! Ta sytuacja z Gabrielle i Niallem! Awww! Ktoś tu chyba zaczyna mieć wątpliwości, co do swojego związku, hm? A Vanessa i Harry, Boże! Kocham tego chłopaka, a w tym opowiadaniu jest tak genialnie ukazany, że kocham go jedynie coraz bardziej! Ale do tego jeszcze Malik! Boże! (Przez to opowiadanie nadużywam tego słowa, hahaha!) Jak on tu... pociągający, haha! Czekam na kolejny rozdział i oby był równie wspaniały co ten oraz poprzednie! :)
    http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. 53 year old Database Administrator II Courtnay Hassall, hailing from La Prairie enjoys watching movies like Vehicle 19 and Water sports. Took a trip to Historic Centre of Guimarães and drives a Ford GT40. kliknij tutaj po informacje

    OdpowiedzUsuń