1 wrz 2013

7.If we could only have this life for one more day. If we could only turn back time.



~VANESSA~

Te trzy ostatnie dni minęły dość szybko, wyjątkowo jak na moje nieszczęście. Nic ciekawego się nie działo, oprócz tego, że gdy byłam w pracy, jakiś straszy dziadek zaproponował mi pokój hotelowy i obiecał upojoną noc, na co oczywiście odmówiłam z dodatkiem paru wulgaryzmów. Czy to, że jestem barmanką, oznacza również, że panią do towarzystwa? No błagam. Poza tym Gabrielle wyciągnęła mnie również dwa razy do domu chłopaków, co nie cieszyło mnie tak bardzo, ale i tak nie miałam co do roboty. A, i oczywiście zapomniałam o jeszcze jednym. Wraz z Zayn’em, byliśmy również w studio tatuaży, gdzie po raz kolejny zostawiliśmy na swoim ciele wieczne pamiątki. Brunet, wytatuował sobie na ramieniu napis: ‘Take a chance and you won’t regret’ natomiast ja postawiłam na nieduży tatuaż, w postaci czterech ulatniających się ptaszków po lewej stronie nad piersią. Nie przepadam za zbyt wielką grafiką na ciele, lecz tego typu symbole definitywnie ujmują moje serce.
            Ubrana w szare dresy, białą luźną bluzkę na ramiączkach oraz uwielbianą przeze mnie czapkę, co było dość dziwne, bo w końcu kto siedzi w domu w czapce? Siedziałam wraz z Ed’em i moją przyjaciółką u mnie w mieszkaniu, zajadając się ulubionymi muffinkami, które rudowłosy zawsze przynosił, gdy wpadał w goście. Wiedział, że wręcz je ubóstwiam, więc lubiłam gdy robił mi tego typu niespodzianki.
- Chciałabym być modelką – wypaliłam znienacka, zajadając się kolejną pysznością, brudząc tym sposobem kąciki ust, co było jak najbardziej normalne w moim przypadku. Para spojrzała po sobie, jakby to co usłyszeli, było jakimś wybrykiem z kosmosu. Oczywiście robiłam sobie z nich czyste żarty, i przeczuwałam, że w jakimś stopniu mieli o tym pojęcie, bowiem znali mnie bardzo dobrze, i mieli świadomość, że to byłaby chyba ostatnia rzecz, którą chciałabym robić w życiu.
- Em.. serio ? – zapytał zdezorientowany Ed, patrząc tym razem w moim kierunku.
- Serio. Ciągłe sesje, wybiegi i wycieczki do Mediolanu czy Paryża – westchnęłam, patrząc tymczasowo w sufit, aby tylko się nie roześmiać.
- Kiedy zaczęłaś brać tą opcję pod uwagę? Bo nie przypominam sobie, żebyś pałała miłością do modelingu – odezwała się podejrzliwym głosem szatynka.
- W sumie to niedawno. Zdałam sobie sprawę, że coś muszę robić w życiu, a przecież kasa z tego nie mała – uśmiechnęłam się szeroko, przekonując ich, że mówię jak najbardziej szczerze.
- Przecież będziesz Panią psycholog, o ile się nie mylę – nabąknęła moja przyjaciółka.
- To też. Będę miała dwa zawody i już.
- Oh, to świetnie. Każdy lubi modelki. A Harry to już je ubóstwia – odezwał się Ed, zaskakując mnie swoimi słowami do granic możliwości.
- Co? – burknęłam, podnosząc brwi.
- Umawiał się z paroma. Jeśli jesteś wieszakiem z blond włosami, to uwierz, że masz jego serce w garści.
- Chyba po moim trupie – wybuchnęłam znienacka – Ten lokowaty idiota musi być kompletnym bezguściem, sądząc po twoich słowach. A tak poza tym, to był żart. Nie będę żadną modelką – skitowałam szybko, uśmiechając się głupio.
- Wiem – zaśmiał sie z mojej miny – Chciałem cię sprowokować do wyjawienia prawy.

*

- Idziemy z Ed’em do chłopaków, wybierasz się z nami? – zapytała Gabrielle, gdy wracałyśmy ze wspólnego spaceru po mieście.
- Emm nie– odpowiedziałam krótko, bowiem kolejna wizyta u tych chłopców nie wydawała mi się właściwa. To nie tak, że ich nie lubiła, lub coś w tym stylu. Szczerze przyznam, że nawet za nimi przypadałam. Co prawda Louis wciąż był obojętny w moim stosunku, czego nie mogłam powiedzieć o jego przemiłej dziewczynie, z którą zawsze zamieniłam jakieś słowo, gdy przypadek na siebie wpadałyśmy. Niall był raczej typem człowieka, którego nie da się nie lubić. Zawsze zabawny, sympatyczny i dość uprzejmy, dlatego nie chciałam za bardzo wynakwiać i szukać w nim niepotrzebnie jakichkolwiek wad. Liam należał do typu ludzi zaradnych i odpowiedzialnych. Co prawda nie był raczej w typie ludzi, z którymi mogłabym się przyjaźni, ale jak na razie nie podpadł mi w żadnym przypadku. No i niósł mnie na rękach do domu, kiedy byłam w zaawansowanym stanie upojenia, a to naprawdę był dobry gest. No i został jeszcze Zayn, z którym łączy mnie to co łączy. Chociaż czy można to nazwać jakąkolwiek więzią miłosną? Wątpię. Na pewno nie z mojej strony. Brunet naprawdę mi się podobał. Jest chłopakiem w moim guście, no i ma sporo tatuaży, które szalenie mi się podobają. I zapomniałam wspomnieć, że całuje naprawdę wyśmienicie, ale to wciąż nie jest to. Mam wrażenie, że byłby tylko dobrym przyjacielem i nic więcej. Co prawda, byłabym zadowolona, gdyby znalazł się w moim łóżku, ale wydaję mi się, że raczej wyrosłam z czasów, gdy spałam z facetami, którymi dopiero co poznałam. Czy kogoś jeszcze ominęłam? Hmm, wątpię.
- No proszę cię. Wiem, że nie pałasz do nich największą sympatią, chociaż w sumie nie wiem z jakiego powodu, ale mogłabyś mi dotrzymać towarzystwa.
- Przecież idziesz z Ed’em.
- Tak, ale sama wiesz, że to nie to.
- Oczywiście Gabrielle – westchnęłam – Gdy już raz poszłam z wami na ich imprezę, zostawiłaś mnie bez wyrzutów i musiałam sobie radzić sama – odezwałam się, przypominając tą nieszczęśliwą chwilę. Tym właśnie sposobem, udało mi się bliżej poznać Zayn’a.
- Wiem, przepraszam. Naprawdę mi głupio za tę sytuację, ale obiecuję, że się to już nie powtórzy! – powiedziała, zatrzymując się na chwilę, kładąc przy tym prawą dłoń na lewej piersi. – Poza tym, dzisiaj wraca Harry, pamiętasz?
- No i co w związku z tym? – zapytałam tak, jakby mnie to w ogóle obchodziło. A szczerze? Nie obchodziło w ogóle.
- Po prostu mówię. Sądziłam, że chciałabyś wiedzieć.
- Szczerze? – przystanęłam na moment – Mam na to wyjebane jak mało kto – uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam dalej.
- Dobra, dobra, ja cię tam znam – dogoniła mnie szatynka.
- Coś sugerujesz? – zapytałam podejrzliwie, marszcząc czoło. Oh, chyba muszę się oduczyć tego irytującego gestu.
- Tylko i wyłącznie to, że jest dla ciebie jedynie osobą, której z całego serca nienawidzisz i gardzisz – zaśmiała się, patrząc na mnie z żartem, co wcale mnie nie bawiło.
- Kpisz ze mnie?
- A gdzieżby, mówię całkowitą prawdę.
- Piłaś coś Gabrille? – zapytałam ponownie, bowiem nie zachowywała się tak jak zawsze. Serio, daję stówę, że wypiła przynajmniej trzy piwa.
- Tylko trzy piwa – ha, mówiłam!
- Tak myślałam – skomentowałam krótko. – Dobrze, pójdę z Tobą, ale nie przyzwyczajaj się za bardzo. Nie mam zamiaru pojawiać się w ich domu co dwa dni, bo ty tak chcesz, skarbie.
- Zgoda.

~GABRIELLE~

      Namówienie tak opornej osoby jaką jest Vanessa jest nie lada wyzwaniem. Ale ja znam ją na tyle dobrze, że wiem jakich sztuczek użyć i jak podejść jej osobę tak, aby bez zająknięcia zgodziła się na wszystko o co ją poproszę. Wizyta u chłopaków nie była odrębnym problemem. Wiedziałam, że Harry mimo tego całej otoczki w stylu ‘Nienawidzę I Gardzę Vanessą Paradise’; to jednak ma na nią ogromną ochotę i gdyby mógł, z chęcią wysłałby Zayn’a na księżyc, a potem użył swoich sekretnych trików i poderwał Van. Od razu powstaje pytanie skąd ja, czyli osoba, która chyba NAPRAWDĘ, bez udawania nienawidzi Harego Styles’a, wiem takie rzeczy. Już tłumaczę!
 - Harry chyba się zakochał. – wyznał Niall, spoglądając na mnie znad białego kubka. Piliśmy gorącą czekoladę u niego w pokoju i oglądaliśmy jakieś filmy animowane.
 - To nie możliwe. – odpowiedziałam, odkładając na stolik naczynie zapełnione od żelek po różne rodzaje czekolad i chipsów. W sumie, to nawet ani Ed, ani Nessa nie wiedzieli, gdzie spędzam wszystkie wieczory. Mój chłopak myślał, że jestem u najlepszej przyjaciółki, a najlepsza przyjaciółka myślała, że jem romantyczną kolację z moim chłopakiem. Trochę kłamstw jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a spotkania z Horan’em okazały się lekiem na całe zło związane z nikim innym, jak samym Sheeran’em, który stał się ostatnio nie do zniesienia. No, może przy Vanessie zachowywał się naturalnie i kulturalnie, jednak kiedy zostawaliśmy sami, zaczynało się istne piekło. Zaczynając od szantażu, na wielkich kłótniach kończąc. Miałam go powyżej uszu, ale bałam się przyznać komukolwiek do tego. Wstydziłam się, że pozwalałam sobą pomiatać - Możliwe. On nigdy nie wyjeżdża do mamy. No, z wyjątkiem sytuacji kiedy w jego życiu pojawia się jakaś konkretna kobieta. I mam tu na myśli nikogo innego jak Vanessę. – zamarłam. Wszyscy tylko nie ONA!
 - Nie wymyślaj. – zrobiłam naburmuszoną minę, sięgając po owsiane ciasteczko pokryte grubą warstwą czekolady – Rób to co potrafisz najlepiej. Jedz i nie myśl, okej?
              Vanessa żyła dalej z myślą, że Harry jej nienawidzi, on żył dalej z myślą, że Vanessa nienawidzi jego. I miałam wrażenie, że tak im dobrze. Dlatego nie pisnęłam ani słówka o domysłach Niall’a. Kiedy nadszedł kolejny wieczór, w którym miałam odwiedzić dom chłopaków, czułam lekkie zdenerwowanie. Wzięłam szybki prysznic omijając Ed’a szerokim łukiem. Nawet we własnym domu czułam się jakbym odsiadywała najdłuższą karę w więzieniu.
 - Pośpiesz się, nie mam zamiaru się spóźnić. – wzdrygnęłam się lekko, kiedy za moimi plecami usłyszałam przepełniony jadem głos rudowłosego. Zjawił się jak duch i tak samo po chwili zniknął za drzwiami łazienki. Przerażona już do szpiku kości, drżącymi rękoma sięgnęłam pierwsze lepsze ciuchy z szafy, ubrałam je i zbiegłam na dół. Musiałam być jak najdalej od tego tyrana...
             Dom chłopaków jak zwykle przywitał nas marmurowym chodniczkiem i dwoma rzędami lampek, które urzekają mnie z każdym dniem bardziej.
 - O mój Boże, znów tu jestem. To jakieś pieprzone deja vu, czy coś? – z ust blondynki wydobył się stłumiony jęk. Van, nie przesadzaj!
 - Daj na luz, zachowuj się jak człowiek, bądź miła i uprzejma a założę się, że wszyscy zmienią zdanie co do Ciebie. – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Kiedy znajdowaliśmy się już pod drzwiami apartamentu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawił się w nich Louis.
 - Witam naszych kochanych gości! – przytulił najpierw mnie, a potem podał rękę Ed’owi – Vanesso. – krótkim ruchem głowy skinął w kierunku dziewczyny. Okej, okej. Nie jest tak jak planowałam.
 - Cześć palancie. – odgryzła się, omijając nas wszystkich i weszła do domu. Przedstawienie czas zacząć...
             Każdy zajął swoje miejsca w ogromnym salonie chłopaków. Ja siedziałam na samym skraju jasnej kanapy, tuż obok mnie znajdował się oczywiście Ed, którego dłoń mocno ściskała moje kolano. Tuż obok Ed’a siedział Louis, Elanor oraz Liam z Danielle. Za to na drugiej sofie Niall, koło niego Vanessa żwawo konwersująca z Zayn’em i Harry z miną naburmuszonego dziecka. Każdy miał przed sobą szklankę wypełnioną drinkiem.
 - To jak Harry, wypłakałeś się mamusi w rękaw? – Vanessa piła już drugą z kolei kolejkę alkoholowych napoi. Ja nie zdążyłam nawet dopić mojego do połowy.
 - Zejdź ze mnie, Van. – odpowiedział ze stoickim spokojem, zatapiając wzrok w jej zielonkawo-brązowych tęczówkach – Z resztą ja przynajmniej spędzałem miło czas na spotkaniach ze znajomymi i rodziną, a nie dawaniu dupy Zayn’owi.
 - Chyba sobie kpisz! – twarz blondynki zaszła ciemną purpurą, a zaciśnięte mocno palce zaczęły bieleć. Może mi ktoś powiedzieć po co ja ją tu zabrałam?
 - Słyszałem wszystko przez telefon i nie wykręcisz się z tego! – Zayn, jak i cała reszta przyglądał się kłócącej dwójce. Miałam wrażenie, że nie wiedział o czym mowa, ja w sumie też.
 - Chcesz powiedzieć, że się wtedy nie rozłączyłeś? – wydukał powoli Malik. Harry prychnął pod nosem, sięgając po swoją szklankę.
 - O co tu do cholery chodzi?! – przerwał burzę panującą między tą trójką zdziwiony Louis – Od kiedy Vanessa pojawiła się w waszym życiu, nie potraficie racjonalnie myśleć i zachowujecie się jak pojebane dziaciaki. Niall tak samo! – głos miał głośny i dało wyczuć się w nim spięcie –
Zamiast skupiać się na muzyce, na tym co mamy robić, to wolisz siedzieć wieczorami z Gab, i prowadzić z nią te głupie rozmowy. Jesteście beznadziejni. WSZYSCY. – wstał energicznie z miejsca i ciągnąc za sobą biedną Eleanor, opuścił pomieszczenie. Cała reszta, a w tym ja z mocnym uściskiem Ed’a, który wręcz zgniatał moje kolano, siedziałam jak wryta. Zayn z Harry’m popatrzyli po sobie i widać było, że zamiast poprawy sytuacji, jeszcze ją tylko pogorszyli. Wiedziałam jednak, że na najgorszej pozycji znajduje się biedna Vanessa. Mina i kolor skóry zmieniły się diametralnie. Siedziała teraz cała blada, skubiąc palce i przygryzając dolną wargę. Wyczułam, że wreszcie dotarło do niej, w jak wielkim bagnie się znajduje. Tak bardzo chciałam jej pomóc, ponieważ była dla mnie jedyną i najważniejszą osobą w życiu, jednak kiedy miałam nieść pomoc jej, jak sama nie radziłam sobie ze swoimi problemami? Z resztą, nie sądziłam, że sprawy z Ed’em zajdą tak daleko i wydarzy się to co miało swoje miejsce kilka sekund później. Poczułam jak uścisk Sheeran’a rozluźnia się, jednak tak szybko jak ucieszyłam sie z braku jego bliskości, tak samo szybko wpadłam w popłoch. Silne dłonie rudowłosego podniosły mnie z kanapy. Kiedy już stanęłam na własnych nogach, Ed pociągnął mnie za sobą w głąb korytarza, a ja bez słowa pozwoliłam robić ze sobą co tylko chciał. Kiedy już wiedział, że nikt nas nie zobaczy, spojrzał dzikim wzrokiem w moje oczy i wysyczał przez zaciśnięte zęby.
 - Pierdolona suka z Ciebie. A ja głupi Cię kocham. – uśmiechnął się szyderczo, a ja z impetem wylądowałam na pobliskiej ścianie i odbijając się od niej, upadłam na ziemię. Czułam słone łzy niemocy i przeszywający ból w lewej ręce. Dostałam nauczkę. Nauczkę od losu, że nie powinnam więcej ufać Ed’owi.

    ~VANESSA~
 
            Byłam zła do granic możliwości, z powodu sytuacji, która miała miejsce parę chwil temu. Ten moment był tak cholernie niezręczny, że sama po raz pierwszy nie wiedziałam co zrobić. Popatrzyłam po wszystkich zebranych, a mój wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na Harry’m i Zayn’ie, którzy patrzyli na siebie w taki sposób, jak gdyby byli swoimi największymi wrogami. Czy to rzeczywiście wszystko przeze mnie? Tak jak powiedział Louis? Co prawda żywiłam do niego najmniej sympatii spośród wszystkich chłopaków z zespołu, nie licząc oczywiście Styles’a, ale miałam wrażenie, że pasiaty wyznał prawdę. Nie znałam ich wcześniej, nie wiem jak się zachowywali, ale gdy pojawiłam się ja wraz z Gabrielle, zaczęłam widzieć pewne spięcia, które wydawało mi się, nie powinny mieć miejsca w ich zespole, bo w końcu słyszałam, że byli tak bardzo zjednoczeni, że kompletnie nic by ich nie poróżniło. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że podobno Gabrielle ostatnio cały czas spędzała chwile z Niall’em, nie mówiąc mi o tym ani słowem. Zapewne przed Ed’em również to kryła, bowiem jego wzrok na jej osobę miażdżył całkowicie. W pewnej chwili zaczęłam się go bać nawet ja. Spojrzałam znów na dziewczynę, która siedziała zmieszana jak nigdy, i zerkała na mnie przepraszającym wzrokiem. Tylko czy mogłam jej wybaczyć? Odkąd pamiętam, mówiłam jej wszystko. O wszystkich moich problemach i wiedziała o mnie na pewno więcej niż ktokolwiek inny, a ona nie miała zamiaru wspomnieć mi nawet o takiej błahostce, jaką była jej przyjaźń z blondynem. Może dlatego, że to nie była tylko przyjaźń?
            Gdy wszyscy siedzieli tak w ciszy, prychnęłam głośno i skierowałam się w stronę wyjścia. Z przedpokoju wzięłam jeszcze dwie fajki z paczki Malik’a, bowiem nikt inny nie palił w tym domu, i wyszłam przed dom, siadając na górnym schodku. Odpaliłam papierosa i rozkoszowałam się jego dymem w płucach. W takich chwilach było mi to potrzebne.
            Zaczęłam się zastanawiać nad całym moim życiem. Czy ma ono jakikolwiek sens? Wcześniej byłam tylko nic nieznaczącą imprezowiczką, która ledwo dawała sobie radę w życiu. Teraz jestem studentką, która musi się sama utrzymać, bo nawet nie ma jej kto pomóc. Cieszyłam się, że poznałam w moim życiu kogoś takiego jak Gabrille, ale ostatnio zaczęło się dziać między nami dziwnie. Dokładnie od czasu, kiedy poznałyśmy to całe One Direction. Zawiodła moje zaufanie i nie wiedziałam co było tego przyczyną. Czy w końcu nie byłam najbliższą jej osobą?
            Szybko dopaliłam drugiego papierosa i wstałam z zimnego asfaltu. Odwróciłam się, i biorąc ostatni wdech, weszłam ponownie do domu tych gagatków. Skierowałam się do salonu, gdzie siedział tylko Liam, Niall, Zayn oraz Harry, brakowało jedynie szatynki i jej chłopaka. Czyżby poszli sobie coś wyjaśniać?
- I co? W końcu przestaliście się nad sobą użalać? – zapytałam, patrząc na nich karcąco.
- Ktoś cię pytał o zdanie? – odezwał się tym razem Harry, wstając z kanapy.
- Jakbyś nie zauważył, zadałam tylko proste pytanie, ale na nie widać też nie potrafisz odpowiedzieć.
- Odezwała się ta, która zna odpowiedź na wszystko. Chyba za bardzo się wywyższasz, a tak naprawdę masz gówno do zaoferowania.
- Harry, chyba już wystarczy – odezwał się tym razem Zayn, podchodząc do naszej dwójki.
- No tak – prychnął z uśmiechem lokowaty – Znowu to samo. Nie widzisz co ta dziewucha z nami zrobiła? Louis miał rację! Pojawiła się i wszystko wywróciło się do góry nogami. Ale ja nie jestem tym naiwnym. To ty nim jesteś Malik.
- Jak masz czelność w ogóle coś takiego mówić! To ty zacząłeś całe to przedstawienie! To ty miałeś coś do mnie od samego początku i tylko Zayn okazał się wyrazić choć trochę kultury, której ty nie masz za grosz. Czyżby rodzice cię jej nie nauczyli? – warknęłam, zbliżając się do niego z założonymi rękoma. 
- Mnie przynajmniej rodzice kochają. Jak widać ciebie ani trochę, bo wyrosłaś na niezłą szmatę – uśmiechnął się satysfakcjonująco, a mnie całkowicie zamurowało, a łzy automatycznie pojawiły się w moich oczach. Nie płacz Vanesso! Nie przy nim – mówiła moja podświadomość, która i tak nie wpłynęła na mnie tak, jak po winna.
- No tak – uśmiechnęłam się lekko, zaciskając wargi – W takim razie masz szczęście Harry, bo moi rodzice, gdyby jeszcze byli na tym świecie, na pewno by mnie kochali – skończyłam, i popatrzyłam na niego z wściekłością połączoną z bólem i momentalnie widziałam, że jego wyraz twarzy zmienia się na zszokowany i zmieszany. Potrząsnęłam szybko głową i odwróciłam się, wychodząc szybko z tego cholernego domu. Nie miałam najmniejszej ochoty już tu siedzieć. To wszystko zabijało mnie od środka. Wiedziałam, że prędzej czy później, ten człowiek zakpi we mnie w taki sposób, wtrącając w to moich rodziców, ale jednak miałam szczerą nadzieję, że może się tak nie wydarzy, bo wtedy musiałabym pokazać słabość, która pod względem rodziców, była moją największą słabością.
To nie moja wina, że umarli. Miałam piętnaście lat i żadnej innej rodziny. Wujków, dziadków, nikogo. Byłam sama i wtedy musiałam sobie radzić. U mojego boku była jedynie Gabrielle, która niestety nie mogła mi wtedy pomóc w jakikolwiek sposób. Robiłam wszystko, aby tylko nie wzięli mnie do domu dziecka. Miałam nadzieję, że jakoś sobie poradzę, ale jakim cudem piętnastoletnia dziewczyna może wychować się sama? Na samym początku spałam gdziekolwiek się dało. W domach dla bezdomnych, różnych przytułkach, a nawet na dworze. W końcu załapałam się na pracę marnej kelnerki, i na początku pracowałam cały czas. Bez jakiejkolwiek przerwy, dzień i noc, by zarobić choć trochę na opłacenie godnego miejsca do spania. Później już było lepiej. Do tego czasu zmieniło się wiele. Mam to, czego potrzebuję i potrafię sobie poradzić we własny sposób i nie jest mi potrzebny nikt do szczęścia, bowiem mam świadomość, że nikt w życiu nie poda mi niczego na tacy. Życie nauczyło mnie siły i wytrwania, ale w takiej chwili, która miała miejsce parę minut temu, to wszystko sypie się jak domek z kart. Wiem, że Harry nie miał pojęcia o tym wszystkim, ale właśnie za to tak bardzo go nienawidzę. Za to, że najpierw coś powie, a dopiero później pomyśli. Lecz często bywa tak, że to później, już jest o wiele za późno.
- Vanessa! Vanessa, stój! – usłyszałam za sobą głos. Popatrzyłam za siebie, i dostrzegłam Malik’a, Po krótkiej chwili szybko mnie dogonił, kiedy ja wciąż szłam bez celu – Przepraszam cię za niego. Wiesz jaki jest.
- Ty przepraszasz? Nie masz za co. To on za każdym razem jest sprawcą wszystkich kłótni! I nie, nie wiem jaki jest. A nawet jeśli bym wiedziała, to nie jest żadne wytłumaczenie Zayn i dobrze o tym wiesz – powoli zalewałam się łzami. Cholera, dlaczego przy nim płaczę.
- Vanesso! Uspokój się. Nie płacz – wziął mnie znienacka w ramiona, gdy ja tymczasem przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Czułam się bezpieczna.
- Nienawidzę go Zayn. Naprawdę go nienawidzę – mówiłam szlochając.
- Ciii. Już dobrze – uspokajał mnie, głaszcząc moją głowę. – Zapomnijmy o tym i spędźmy miło czas. Mam nawet pomysł – oddalił swoją głowę tak, abym mogła na niego spojrzeć.
- Jaki? – odezwałam się pociągając nosem.
- Chodźmy się nawalić – uśmiechnął się i automatycznie oblizał swoje pełne wargi, na co ja odwzajemniłam przez łzy jego gest, co musiało wyglądać absolutnie komicznie, ale cóż poradzić. Miałam świadomość, że Zayn myśli sobie o nas w sposób inny, niż myślę o nas ja, ale potrafił to odróżnić na przykład w chwilach takie jak ta. Teraz, jedyne czego potrzebowałam to przyjaciela. I on nim był. Był moim przyjacielem.

~GABRIELLE~
Music on

       Łzy nadal ciurkiem spływały mi z policzków, kiedy Ed opuszczał pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Drewniana podłoga na której leżałam  skulona jak wystraszony piesek, wydawała się być teraz zimna i nieprzyjemna. Znajdowałam się w domu pełnym osób, a pomoc nie przychodziła z nikąd. Byłam sama na tym świecie. Zupełnie sama i zagubiona w samym środku sztormu negatywnych emocji, a ja na malutkiej, dziurawej łódce, próbowałam ratować resztki honoru i w między czasie wmówić sobie, że niedługo wielkie, ciemne fale oceanu ustaną, a na horyzoncie pojawi się ciepłe, ogromne słońce.
        Powoli wstałam z podłogi, strzepując z koszuli niewidzialne pyłki. Czułam jak moje spuchnięte oczy zaczynają piec, a zaschnięte na policzkach łzy, ściągają boleśnie moją skórę. Potrzebowałam teraz mocnego uścisku, jednego słowa pocieszenia. Czegokolwiek. Potrzebowałam pomocy.
 - Boże, Gabrielle! – usłyszałam za sobą głos blondyna. Niall! Tu jestem! Sama, zagubiona i z ogromnym bólem w ręce. Wiedziałam, że jutro będzie na niej ogromny siniak i nic nie mogłam na to poradzić, oprócz noszenia bluzek z długim rękawem w ciepłe, kwietniowe dni. Po raz kolejny będę wyglądać jak dziwaczka.
 - Niall. – szepnęłam, nie odwracając się w stronę chłopaka. Ogromna gula znów formowała mi się w gardle. Nie mogłam płakać. Nie teraz.
 - Jezu, co on Ci zrobił? – wydukał łapiąc mnie za ramiona. Syknęłam cicho. Poprzez dotyk Horan’a ból stał się mocniejszy – Czy on...? – delikatnymi ruchami odpiął kilka guziczków mojej koszuli, po czym ściągając ją lekko w dół, spojrzał na zaczerwienioną rękę. A potem zrobił coś, czego nie spodziewałam się w tamtym momencie. Powoli, ciągle patrząc w moje zapłakane oczy z dużą dozą delikatności musnął moje ramię, a potem przytulił mocno. Czułam się w jego ramionach jak mała, zagubiona dziewczynka – Nie wrócisz tam. Rozumiesz? Nie pozwolę Ci na mieszkanie z tym... O mój Boże. Że ja pozwoliłem mu tak wyjść! Nie możesz tego tak zostawić Gabrielle, słyszysz?!
 - Ale Ed pomógł mi... – wyszeptałam.
 - Nie, proszę. Czy bicie, to jakaś pomoc? On Cię uderzył, do cholery!
 - Co tu się dzieje? – Liam stanął koło nas, bacznie obserwując każdego. Jego mina wyrażała milion emocji, poprzez zdziwienie aż po złość – Kto ją uderzył?
 - Ed. – Niall odpowiedział rzeczowo, po czym zabrał się za ponowne zapinanie guzików. Payne zgromił go spojrzeniem.
 - Ona chyba potrafi to zrobić sama. – wysyczał.
 - Widzisz w jakim jest stanie?!
 - Widzę. Jednak Gabrielle to dorosła kobieta i powinna radzić sobie z emocjami. Nie chcemy w naszym domu więcej takich akcji. Nie przyprowadzaj jej tu więcej. – powiedział i już miał odchodzić, kiedy odwrócił się na pięcie, ponownie obdarzając nas karcącym spojrzeniem – Vanessy także. Zayn również potrzebuje oderwania od tej sytuacji. – dodał, odchodząc.
 - Co ja teraz zrobię? – głos miałam cichy i piskliwy. Miałam wrażenie, że słowa chłopaka kompletnie przygwoździły mnie do ziemi, z której już nie miałam siły powstać.
 - Masz mnie. Coś wymyślimy.
               Obudziłam się wczesnym rankiem. Deszcz mocno dudnił w szyby, powodując tym moje obrzydzenie. Nienawidziłam angielskiej pogody. Doprowadzała mnie do białej gorączki, bo byłam osobą ciepłolubną, kochałam słońce i ciepłe klimaty. Ale niestety urodziłam się tu, w Anglii, gdzie deszcz, kałuże i zimne powietrze to nie nowość, a raczej codzienność. Żałowałam, że nie mogę opuścić kraju, ale sytuacja w jakiej się właśnie znajdowałam była na tyle ciężka, że ucieczka z miasta byłaby chyba najgorszą rzeczą jaką bym zrobiła. Obróciłam się na drugi bok, kiedy poczułam coś ciepłego przy mojej skórze. Nie miałam na sobie nic oprócz czarnego, koronkowego stanika, majtek do kompletu i cienkiej koszulki na ramiączkach. Zdecydowanie była to koszulka męska, a krótkie włosy i szerokie ramiona na pewno nie należały do Vanessy. Wiedziałam, że był to Niall Horan. Spałam w łóżku z Niall’em Horan’em w domu bliżej mi nie znanym. Gdzie ja do cholery, jestem? Powoli zsunęłam z siebie beżową kołdrę i wyciągnęłam na ziemię stopy. Wzrokiem przestudiowałam pomieszczenie. Mały pokój w odcieniach szarości i bieli. Na ścianach wisiały nieduże obrazki, które przedstawiały bliżej nieokreślone bazgroły w kolorze czarnym. Ogólnie pokój był schludny i czysty, co zdziwiło mnie bardzo, bo po wystroju, przypuszczałam, że należał do kogoś o płci przeciwnej.
 - Nie śpisz już? – usłyszałam zastany głos Niall’a, więc szybko odwróciłam się w jego stronę. Z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, poczułam się nieswojo, wiec objęłam się w pasie rękoma, nadal patrząc mu głęboko w oczy – Nie jest źle. – dodał po chwili, podnosząc się do pozycji siedzącej. Zdezorientowana złączyłam brwi. Z czym nie jest źle do cholery? – Chodzi o siniak. Nie jest aż tak duży. Lód pomógł. – poczęstował mnie uroczym uśmiechem, po czym ponownie się ułożył na poduszce. Na śmierć zapomniałam o siniaku, więc kiedy Horan o nim wspomniał, uniosłam lekko rękę i ukradkiem spojrzałam na to, co pozostawiła po sobie agresja Ed’a. Rzeczywiście znamię nie było aż tak duże, jednak ręka w tym miejscu była znacznie spuchnięta.
 - Gdzie jesteśmy? – od razu zmieniłam temat. Wolałam nie rozmawiać o Ed’zie.
 - Mój kumpel pozwolił nam tu... przenocować.
 - Nie pamiętam jak się tu dostałam. – zauważyłam.
 - Byłaś tak roztrzęsiona tym co się stało, że musieliśmy razem z Harry’m wcisnąć w Ciebie tabletki uspokajające, żebyś przestała płakać, krzyczeć i drżeć. Jeśli mam być szczery, to byłem lekko przerażony, za to Harry, wykazał się większym bohaterstwem. – ponownie się uśmiechnął – Ale już jest wszystko okej, prawda?
 - Ale... co z Liam’em, Louise’m? Gdzie jest Vanessa? – zaczęłam wyliczać, nerwowo skubiąc przerzucone przez ramię włosy. Zimno bijące od podłogi dało się we znaki, bo czułam jak krążenie w stopach znacznie zwolniło. Niall westchnął głośno. Nie patrzyłam już na niego.
 - Chodź tu do mnie. – szepnął.
 - Gdzie jest Van? Muszę do niej zadzwonić, cokolwiek. Muszę wiedzieć, że wszystko jest okej! – mój głos stał się mocny i czułam jak ponownie łzy zbierają się w moich oczach – A co z Ed’em? Gdzie jest Ed? – po tych słowach wybuchłam gromkim płaczem, chowając twarz w dłoniach. Dosłownie w kilku następnych sekundach ciepłe ciało chłopaka przyległo do moich pleców. Jego nogi znajdowały się teraz po obu stronach mojego ciała, a duża dłoń głaskała bolącą rękę, za to druga spoczywała na moim brzuchu. Stalowy uścisk ,w którym się znajdowaliśmy, przyniósł znaczne ukojenie moim zszarpanym nerwom.
Potrzebowałam tego. Potrzebowałam stalowego uścisku mężczyzny, a nie zirytowanych i złych spojrzeń zielonych oczu, wbitych we mnie przy każdym kroku. Potrzebowałam czegoś więcej, oprócz ręki ściskającej mojej kolano, zapewnień, że kocha, że pragnie, które okazały się jedną wielką bańką mydlaną, która rozpadała się przy najdelikatniejszym dotyku. Potrzebowałam ciepła. Potrzebowałam Niall’a. I właśnie zaczęłam sobie to uświadamiać...
  - Gdziekolwiek jest Ed, na pewno Ciebie tam nie będzie. – pocałował moje ramię. W miejscu, w którym chłopak przycisnął swoje wargi wyczułam jakby wybuch fajerwerków. Moje ciało zupełnie inaczej reagowało na dotyk Horan’a, niż na dotyk Ed’a. Co do tego drugiego, było raczej bierne i dość obojętne.
 - Boję się, Niall... – wydukałam.
 - Nie musisz. Jestem tu. Rozumiesz?
 - A co jeśli Ed... – nie zdążyłam dokończyć, kiedy do drzwi frontowych zaczął się ktoś dobijać. Pukał głośno i nieustannie, więc od razu pomyślałam o Sheeran’ie. Znalazł mnie. Zadrżałam, a kiedy blondyn wyczuł kolejne drgania mojego ciała, przycisnął mnie mocniej do siebie.
 - To nie Ed, Gabs. Możesz być spokojna. Harry przyszedł. – powiedział beznamiętnie, odlepiając się od mojego ciała – Ubierz się. Pożyczyłem jakieś ciuchy od Eleanor. Są w plecaku. – wskazał miejsce, w którym znajdował się pakunek – Ja idę otworzyć. Kuchnia jest na wprost. To małe mieszkanie, nie zgubisz się. – spojrzał jeszcze na mnie opiekuńczym wzrokiem i wyszedł z pokoju, cicho zamykając białe drzwi.
            Przebrałam się w to co było w plecaku. Jeansy okazały się trochę za małe, więc wybrałam dresy i prostą koszulkę. Oprócz tego na dnie znalazłam parę skarpetek i zapakowaną w pudełko bieliznę. Cóż, Niall się postarał. Albo El. Zakodowałam, że muszę jej podziękować, przypominając sobie od razu, że za drzwiami znajduje się Harry z Horan’em. Szybkim krokiem dotarłam do drzwi i otworzyłam je szeroko. Omiotłam spojrzeniem miejsce, w którym miałam okazję przebywać. Rzeczywiście było malutkie, a kuchnia znajdowała się dosłownie kilka kroków ode mnie.
 - Cześć. – rzuciłam w stronę Harry’ego. Uśmiechnął się współczująco i skinął głową.
 - Hej. Jak się czujesz? Jak ręka? – jego głos miał taki sam wyraz jak wzrok. Zajęłam wolne krzesło, wzdychając cicho.
 - Jest okej.
 - Przykro mi z powodu... Ciebie i Ed’a. On się nigdy tak nie zachowywał...
 - Tak. – mruknęłam, spoglądając na Niall’a. Spuścił wzrok. Niall...?
 - W domu jest strasznie. Lou nie chce z nikim rozmawiać, Liam wkurza się o byle co, a jak wspomnimy o Tobie to Niall wybucha jak bomba zegarowa. – ściszył głos – A Zayn... Spędził noc po za domem. Myślę, że był z Van. – powiedział, zatapiając wzrok w ścianie naprzeciwko, po czym zapadła grobowa cisza. Podsumowując naszą sytuację, wszyscy tkwimy po uszy w jednym wielkim gównie... 

*** 

OD SOFIA STYLES:
Witajcie kochani! Wybaczcie nam, że tak długo nie pojawiał się rozdział, ale ostatnio jakoś zabrakło nam weny twórczej na tą historię, ale stwierdziłyśmy, że nie możemy z niej zrezygnować, bo jest ona naszą pierwszą wspólną, zatem musimy doprowadzić ją do końca. Poza tym, szkoda byłoby z tego zrezygnować, skoro pomysł wydaję nam się naprawdę dobry. Więc nie martwcie się, ZOSTAJEMY!
Jestem właśnie po filmie THIS IS US, zresztą tak jak Horanowa, i ledwo możemy się pozbierać. WSZYSTKIM JAK NAJBARDZIEJ POLECAMY TEN FILM. Na pewno pokochacie i poznacie chłopaków jeszcze bardziej niż dotychczas!

OD HORANOWA: 
No, to mamy nowy rozdział po ponad miesiącu! Cóż, mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy czytelników czekających za nowym odcinkiem historii o losach naszych kochanych bohaterów! Lekko się wszystko pomieszało. Ale tak to miało wyglądać i ogółem, jesteśmy bardzo zadowolone i podekscytowane rozwojem akcji. Zwłaszcza, że Ed okazał się bardziej okrutny, a Niall cudowny i opiekuńczy. Ach! A tak nawiasem, byłyście w kinie na TIU?! Osobiście gorąco polecam, film przecudowny, chłopacy pokazali jacy naprawdę są i, że mimo wszystko pozostaną normalni, tak bardzo ludzcy. Nic tylko podziwiać i uwielbiać nasze 1D z każdym dniem mocniej! No, to do usłyszenia kochani! Wyczekujcie nowego rozdziału i komentuje ten. Liczymy na nas i... 

KOCHAMY CAŁYM SERCEM!


17 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten blog!
    Jest nieziemski i cudowny <3
    Co do bohaterek uwielbiam,kiedy rozdział jest pisany z punktu widzenia Vanessy.
    Oczywiście polubiłam Gabi ale Vanessa podbila moje serce.
    chce już ciąg dalszy :D
    czekam na następny rozdział z niecierpliwością
    +
    zapraszam do mnie
    http://please-stay-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTE. Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział *,* byłam dzisiaj na TIU i omg the best movie ever polecam każdemu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie! Dobrze, że w końcu dodałyście! Mimo, że czytam je od niedawna to nie mogłam się doczekać! Rozdział jest przewspaniały! "Jeśli jesteś wieszakiem z blond włosami, to uwierz, że masz jego serce w garści." Hahahaha, najlepszy moment w tym rozdziale, myślałam, że padnę! Trzeba przyznać, że trochę faktycznie się pokomplikowało między nimi wszystkimi! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, a This Is Us!? Boże, cudowne, również polecam i do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jej czemu Vanessa nie powiedziała wtedy Harremu że oni byli zrobić tylko tatuaż a nie to co on myślał :/ TAK PO ZA TY TO DŁUGO OCZEKIWANY ROZDZIAŁ JEST ZASKAKUJĄCY I EKSCYTUJĄCY !! KOCHAM WAS !!! <3 i z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ed jest tyranem! A opowiadanie fantastyczne ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ed UDERZYŁ Gabs? Normalnie, dziewczyny chylę głowę przed tym wątkiem. Nigdy bym się nie spodziewała, że nasz kochany rudzielec byłby zdolny do uderzenia swojej dziewczyny? Ale na szczęście Horan rusza na ratunek. I w sumie dobrze ;)
    Mimo, że bardzo lubię Zayna czekam z niecierpliwością kiedy Harry i Vanessa w końcu dojrzą swoje uczucia. Miłość w ich przypadku nie jest łatwa, ale wierzę, że będzie wszystko dobrze.
    Co mi się jednak najbardziej spodobało? Fakt, że Louis i Liam nie przepadają w lekkim słowa znaczeniu, za głównymi bohaterkami. Louis nie lubi Van a Liam nie przejmuje się zbytnio Gabs. W każdym opowiadaniu chłopcy lubią główne bohaterki-bohaterkę a u was jest inaczej. Ciekawiej xxx
    Warto było czekać moje drogie.
    Czeka na rozdział ósmy, a tymczasem zapraszam do siebie na :
    +http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
    +http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam! Im sorry kociaki, że dopiero teraz komentuje !Przeczytałam rozdział od razu, ale nie miałam czasu by skomentować , a później zapomniałam! Yep, jestem nie ogarnięta !
    Chciałam bym wam napisać coś nowego, ale nie mogę, bo każdy wasz rozdział jest cudowny, genialny i coraz bardziej mnie zaskakujecie !
    Mam wielką ochote, przypierdolić temu idiocie. Rudzielca patelnią w łeb i po sprawie! Jak on śmiał ją uderzyć ? No szumowina z niego !
    Niall ty nasz bohaterze ! Ucieszyłam sie gdy przybył z ratunkiem !
    Harrego jak zawsze kocham. Zayn też!
    Cudowny ten rozdział!
    Przepraszam, znowu, za krótki i bezsensowny komentarz ale niestety padam na ryj ! dosłownie, jak walnęłam na łózko tak nie wstałam przez pół dnia !
    Szkoła mnie zabija !
    Buziaaki do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski ♥ Nie spodziewałam się tego po Edzie. No ale nie ważne. Ważne jest to, że Niall się nią zaopiekował :)
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie zapraszam na mojego bloga miley-and-one-direction.blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. everslifeandstyle.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwszy raz komentuje Waszego bloga. Żałuję,że nie zrobiłam tego wcześniej.
    Opowiadanie jest tak genialne,że z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
    Co do rozdziału: Jestem w szoku jak zachował się Edd, na początku kibicowałam temu związkowi,ale po tym co teraz się stało nie widzę tego w kolorach. Chłopak powinien dostać za swoje, jak mógł tak potraktować Gabi. Dobrze,że w pobliżu jest zawsze Niall który widać darzy ją uczuciem.Oni tak pięknie do siebie pasują,stworzyliby idealną parę.

    Co do Vanessy i Zayna chyba mają podobne zainteresowania i widać,że ciągnie go do niej.Moim zdaniem także pasują do siebie.Wydaje mi się,że oni są przeciwnością Nialla i Gabi,ale także im kibicuje,tylko szkoda,że Harry taki samotny. A może coś się zmieni i jednak pokocha kogoś ze wzajemnością.

    Ogólnie opowiadanie jest genialne,trzymajcie tak dalej bo idzie Wam naprawdę świetnie.

    Powodzenia i życze długotrwałej weny która pozwoli Wam dalej prowadzić tego bloga.

    Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  14. superowy rozdział czekam na nexta :) życze weny

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdzial powinien pojawic sie w najblizszym czasie, jestesmy w trakcie tworzenia :) zagladajcie i wyczekujcie! :* calusy, Horanowa

      Usuń