10 lip 2013

4.Lately I’ve found I’m headed astray and none of your feels care in to play.



 ~GABRIELLE~


Kiedy obudziłam się i z trudem uniosłam ważące jakąś tonę powieki, rozejrzałam się po pokoju. Vanessa spała jeszcze dość mocno, a wczorajszy makijaż oczu, pozostawił na jej policzku dużą czarną kreskę, natomiast czerwona szminka pobrudziła poduszkę Ed’a. Postanowiłam jej jednak nie budzić. Niech śpi póki może, bo w końcu dzisiejszy wieczór znów spędzimy razem. Lecz w tym przypadku, bez alkoholu, a na koncercie mojego mężczyzny, dokładnie w miejscu, w którym się poznaliśmy.
Wstałam z łóżka. Nie spodziewałam się, że będę czuła się aż tak dobrze jak teraz. Ból głowy nie dawał o sobie znać, chociaż ilość procentowych napoi jakie wczoraj przyswoiłam, znacznie przekraczała moją normę. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, zmywając z siebie wczorajszą noc. Woda muskała skórę, a myśli krążyły po mojej głowie, wskrzeszając do żywych wydarzenia, jakie miały miejsce jeszcze kilka godzin temu. Jak wróciłam do domu? Nie mam pojęcia, ale zapewne to Ed przyczynił się do tego, że obie znalazłyśmy się tutaj. Wymiotowałam? Nie, tego też udało mi się uniknąć. Jakieś nieprzyjemne sytuacje? Zero. Przyjemne sytuacje? Zer... Chwilka! Oczy Niall’a. Tak, to była zdecydowanie przyjemna sytuacja, kiedy patrzył na mnie tym dziwnym, ciężko do opisania wzrokiem. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się, oczyściłam do końca twarz, wtarłam w siebie balsam, po czym ubrałam na siebie szare dresy i białą koszulkę z krótkim rękawem.
            Ed czekał na mnie przy stole, studiując świeżą gazetę. Na mój widok uśmiechnął się szeroko, wstał i mocno mnie przytulił.
 - Witam moją małą alkoholiczkę. – wpił się w moje usta intensywnie. Jak nigdy.
 - Cześć kotek. – kiedy w końcu odsunęłam się od chłopaka, omiotłam wzrokiem kuchnię. Na blacie stały ciasteczka maślane – Moje ciasteczka na kaca! – krzyknęłam radośnie.
 - Tak myślałem, że będziesz miała na nie ochotę.
 - Jesteś cudowny, Ed! Tak mocno Cię kocham!
 - Ja też, słońce. – znów przycisnął mnie do siebie. Potem pozwolił mi zasiąść na wysokim stołku i zajadać się ciasteczkami. Były świeże i kruche. Domyśliłam się, że dziś odwiedził sklep i zakupił je dla mnie.
 - Chciałem Cię przeprosić, Gabs... – mruknął pod nosem, a ja przysunęłam talerzyk w jego stronę – Nie dziękuję. Tobie przydadzą się bardziej.
 - Jasne. – przełknęłam resztę słodkości – I... nie masz mnie za co przepraszać. To ja wczoraj przesadziłam. Byłam pijana jak...
 - Nie o to chodzi. Chociaż tu muszę się z Tobą zgodzić. Ledwo dałaś radę wejść na górę. Vanessę musiałem wnieść... – skrzywiłam się lekko. Wiedziałam, że było źle. Ale żeby aż tak? – Chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie. Nie powinienem Cię odsuwać od moich znajomych i być aż tak zaborczym. Jesteś moja, ale nie należysz do mnie. Uświadomiłem to sobie, dopiero wtedy, gdy zauważyłem jak świetnie bawiłaś się z Louis’em, Danielle, Liam’em i Niall’em. – zatkało mnie. Dosłownie mnie zatkało. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przyznać mu rację, czy pozostawić to bez komentarza?
 - Chciałem po prostu powiedzieć, że zachowywałem się jak dupek. Nie powinienem, przepraszam. – z moich ust wymknął się cichy jęk zdziwienia. ON MNIE PRZEPROSIŁ!
 - Ale obiecujesz, że już taki nie będziesz, tak?
 - Obiecuję. – pochylił się nad blatem, po czym ponownie mnie pocałował.
 - Wierzę Ci, że tak będzie. – schrupałam kolejne ciasteczko.
 - I jeszcze coś... chodzi o Vanessę. A konkretnie o nią i Harry'go. – wzdrygnęłam się na samo wspomnienie tej popieprzonej przybłędy znikąd. Mówię tu o Styles'ie i jego wygórowanym ego – Poprosiłem go, żeby pomógł mi przy Van. Co prawda zajmował się tą swoją laseczką...
 - Obleśny typ. Podobno robił jej dobrze na środku parkietu!
 - Tak, słyszałem o tym. Ale kontynuując, to... on powiedział, że za żadne skarby nie dotknie Vanessy.
 - I? – zachęciłam go do dalszego mówienia. Miał bardzo zbolałą minę, jakby słowa które za kilka sekund miały wypłynąć z jego ust, były światową zbrodnią.
 - On nazwał ją szmatą. Powiedział, że nie dotknie tej szmaty! – teraz Ed był wzburzony – Jak on mógł? Nie poznaję go! Gdzie podział się stary Harry, ten którego broniłem? Nie wiem... nie wiem co ja mam z nim zrobić.
Po raz kolejny mnie zamurowało. Rudowłosy martwił się o swojego przyjaciela i moją przyjaciółkę. Stał w środku tej ich chorej znajomości, gdzie z niewyjaśnionych przyczyn Harry bardzo nie lubił Van. Co prawda, Niall wspomniał coś o tym, że Zayn odebrał mu dziewczynę która mu się podoba...
 - Musisz mi pomóc, Gabs. – natłok myśli kotłujących się w mojej głowie przerwał dzwięczny głos mężczyzny. Pomóc? Ja?
 - To wykluczone. – odpowiedziałam od razu – Nie mogę pomagać komuś, kogo nie znam. Sam mi wczoraj to powiedziałeś.
Ed zacisnął mocno powieki, jakby chciał pozbyć się negatywnych emocji z organizmu, a moje słowa po prostu wykasować. Zaciskając do tego mocno wargę, miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie, zacznie krzyczeć, wariować i mój kochany Ed z przed chwili, zniknie jak bańka mydlana. Tak jednak się nie stało. Rudowłosy wypuścił ze świstem powietrze z płuc, po czym uśmiechnął się delikatnie. TAK, JAK UŚMIECHA SIĘ MÓJ ED.
 - Porozmawiam o tym z Niall’em. – odparł, wziął jedno z ciasteczek leżących na talerzyku i wcisnął w całości do ust – Z resztą, sama zauważyłaś, jaki miły z niego chłopak, prawda? Nawet mu drinka proponowałaś. To było takie słodkie, kochanie. – dodał z ustami pełnymi jedzenia. Ja siedziałam w jeszcze większym szoku, patrząc na niego jak osioł w malowane wrota. Wydaje mi się, czy on po prostu sobie ze mnie drwi? Szczerze? Nie panowałam nad tym co robię. Byłam tak bardzo wkurzona, poirytowana i zniesmaczona jego zachowaniem, że bez większych skrupułów ujęłam biały talerzyk, zwieńczony złotym dodatkiem wokół krawędzi i rzuciłam nim wprost w chłopaka. Oczy zaszły mi łzami, więc moja celność była na tyle ograniczona, że talerzyk wylądował na przeciwnej ścianie, roztrzaskując się w drobny maczek.
 - Przestań! – krzyknęłam, a Ed stał w niemałym szoku. Jego oczy były na przemian przestraszone lub wkurzone na mnie jak nigdy – Co przed chwilą obiecałeś?! Chuj mnie obchodzi, co myślisz! Tak, właśnie, chuj mnie to obchodzi! Jeśli miałam ochotę, mogłam mu nawet zaproponować dziki, nieokiełznany seks w kiblu! I gówno by Cię to obchodziło! Jesteś... jesteś... jesteś... jak w ogóle tak możesz? Niall nie jest tu niczemu winien! Odmówił, bo zobaczył Ciebie! Może gdyby nie to, nie schlałabym się jak stary dziad. Mam Cię czasami dość! Dość! DOŚĆ! – łzy rozpaczy spływały mi po rozgrzanych do czerwoności policzkach – A teraz, spierdalaj na tą swoją próbę! Zobaczymy się na koncercie. – dodałam gwałtownie wstając – Nie chcę Cię na razie widzieć, rozumiesz?! Zejdź mi z oczu.
Ciało Ed’a pozbyło się nagle jakichkolwiek emocji. Odwrócił się na pięcie i wolnym krokiem udał się do wyjścia. Zostawił mnie tam samą, z moimi popieprzonymi myślami i naddartym ego. Z moimi łzami opadającymi w niebyt. Co ja najlepszego zrobiłam?

~VANESSA~


            Gdy otworzyłam jeszcze zaspane oczy, usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki, dochodzący z dołu. Nie miałam pojęcia o co chodzi i normalnie, to zapewne pobiegłabym podsłuchać, czy coś w tym stylu, chociaż nie jestem osobą ciekawską, ale wszystko co związane z Gabrielle, dotyczy również po jakiejś części mnie. Jest dla mnie jak siostra i ma ona świadomość, że zawsze może przyjść do mnie z jakimkolwiek problemem. Przeciągnęłam obolałe kości i ziewnęłam. Wczoraj wieczór pamiętam doskonale. Ha! Oczywiście to ironia, bowiem do cholery tak naprawdę nie pamiętam prawie nic. Ktoś musi odświeżyć mi pamięć i mam nadzieję, że będzie to Young.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, by choć trochę się odświeżyć, zabierając wcześniej świeżą bieliznę Gabs i jakieś jej luźne ciuchy. Jeśli je pożyczę, nie będzie zła. Wzięłam relaksujący prysznic, spięłam włosy w kucyka i gotowa już, postanowiłam zejść na dół.
Przy jednym krześle, tuż obok kuchennej lady, dostrzegłam postać Gabrielle. Podeszłam i zajęłam miejsce naprzeciwko niej.
- Czeeeeść – powiedziałam przeciągle, jeszcze nie kontaktując do końca.
- Hej Nessi. Jak się spało? – zapytała, stawiając przede mną szklankę zimnego soku pomarańczowego. O tak. Najlepszy na cholernego kaca.
- Żartujesz? – zapytałam robiąc głupią minę – Beznadzieja. Ale o dziwo głowa mnie nie boli. Chcę mi się trochę wymiotować, ale ogólnie to nic się nie dzieję – skomentowałam, na co ona się zaśmiała– Co tu się stało?
- O co pytasz?
- Twoje krzyki. Coś z Ed’em ? – zapytałam, biorąc łyka soku.
- Szkoda gadać laska. Zjebałam go za wczorajsze zachowanie. Cały czas mnie odciągał od chłopaków, jakbym miała w planach się z nimi pieprzyć ukradkiem – westchnęła.
- On czasami serio ma jakieś problemy z głową, widziałam wczoraj. A w domu to kurwa nawet do mnie nie chciał Cię puścić! Zaczyna mnie to wkurwiać Gab.
- Serio? To co ja mam powiedzieć? Czuję się cholernie przytłoczona, tak, jakbym była jego własnością! A dzisiaj zaczął mi wmawiać, że za bardzo chyba zakolegowałam się z Niall’em! – krzyknęła zbulwersowana, na co ja podniosłam na nią zszokowany wzrok.
- A zakolegowałaś? – zapytałam podejrzliwie.
- Em.. nie wiem? Rozmawiam z nim jak z każdym. To znaczy, no może zaproponowałam mu drinka, ale to wszystko. Przecież to przyjaciel Ed na miłość boską.
- Aha – skomentowałam jedynie, no bo w sumie co miałam powiedzieć? W niektórych chwilach widziałam jak ta dwójka patrzy na siebie, ale nie chcę się wtrącać. Gabrielle wie co jest dla niej najlepsze. Tak mi się przynajmniej wydaję.
- Zresztą nie ważne. Szkoda moich nerwów. A ty jak po wczorajszym?
- Szczerze? – chrząknęłam – Mało pamiętam.
- To zacznijmy od początku. – spojrzała na mnie z uśmiechem – Chlańsko u Zayn’a w pokoju?
- Nie no, takie rzeczy pamiętam – uśmiechnęłam się na samo wspomnienie – Było … - zastanowiłam się by użyć odpowiedniego epitetu – Ciekawie.
- Nie wątpię – skitowała – Kłótnia z Harry’m w domu?
- Chciałabym nie pamiętać, ale niestetyyy! Skurwysyn. Za kogo on się w ogóle ma?
- To jest idiota i tyle w temacie. Niall nam mówił, że reaguje tak, bo mu się podobasz, a niestety nie zwróciłaś na niego większej uwagi. – odezwała się, a ja zachłysnęłam się ostatnim łykiem soku. Że co? Podobam się temu rozwydrzonej małpie? No błagam.
- Ten koleś ma chyba grubo pod sufitem.
- Noo. I jest jeszcze coś – zawahała się, a ja spojrzałam na nią podejrzliwie, lecz ta dalej milczała.
- Mów Gabriello Ano Young! – zaakcentowałam jej pełne imię i nazwisko.
- To Cię zdenerwuje.
- Wolę się zdenerwować, niż siedzieć w niewiedzy.
- Okej.. Chodzi o moment, kiedy nawaliłyśmy się do nieprzytomności i kłótnię o to, kto miałby nas przywieźć do domu.
- No i ? Przecież Ed to zrobił. – powiedziałam zdezorientowana.
- Właśnie pomyśl trzeźwo. Czy Ed dałby sobie radę SAM z dwiema najebanymi laskami? – zapytała mrużąc oczy i patrząc na mnie z miną głupka. W sumie ma racje. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?
- No dobrze, w takim razie jak ja się tu znalazłam?
- Liam Cię wziął i przywiózł.
- I o to miałam się zdenerwować?
- No, nie – zawahała się po raz kolejny.
- Kurwa, Gabrielle mów prosto z mostu, bo zaczynasz mnie wkurzać – moja cierpliwość naprawdę traciła na sile.
- Dobra! Chodzi o to, że Ed poprosił o to wcześniej Harry’ego, ale ten był zajęty swoją nową cizią ..
- Tej, której zjechał z palca na parkiecie? – przerwałam jej, a wspomnienia automatycznie wróciły. Obleśny gnojek.
- Tak – przytaknęła – W każdym razie nie zgodził się i.. wyzywał Cię od najgorszych.
- Co konkretnie powiedział?  - zapytałam już pełna złości.
- Em.. noo, że jesteś szmatą, przybłędą i tego typu sprawy – zaczęła wyliczać, a ja miałam ochotę wstać i walnąć pięścią w ścianę, wyobrażając sobie, że to ryj Styles’a.
- Ohh, czemu mnie to nie dziwi? – udałam niewzruszoną, lecz w środku wcale taka nie byłam. Wszystko zżerało mnie od środka, ale wiedziałam, że nie mogę dać po sobie poznać, że ruszyła mnie ta historia. ‘Jesteś twarda Vanesso! Nie daj po sobie poznać, że jest inaczej. Nie pokazuj swoich słabości. Nigdy’ – mówiła moja podświadomość, której zawsze się słuchałam. Ona zawsze miała rację.
- Vanesso, znam Cię i wiem, że Cię to boli – westchnęła szatynka, przesuwając się do mojej osoby.
- Mam na to wyjebane Gabrielle! Koło dupy lata mi ten pierdolony Harry, a jeszcze bardziej jego słabe teksty. Wszystko co potrafi to wyzywać. Szkoda, że nie jest mocny w gębie na jakiś inny temat. Kurwa, nie będę się denerwować przez kretyna. – odparłam zdeterminowana.
- Dobrze – westchnęła – W każdym razie dzisiaj idziemy na koncert Ed’a, na którym oni również będą. Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną? – zapytała błagalnym tonem.
- Oczywiście. Myślisz, że ten palant mnie zniechęci? Nigdy w życiu. Na to właśnie czeka, ale niestety. Rozczarujemy go Gabby – uśmiechnęłam się pod nosem, wymyślając już w głowie plan, by jak najbardziej dogryźć Styles’owi. Jeszcze pożałuje.


~GABRIELLE~


Kiedy Vanessa udała się do salonu, aby pooglądać trochę telewizję, ja za ten czas uprzątnęłam do końca resztki talerzyka, które z niego zostały. Na szczęście były tak małe, że blondynka ich nie zauważyła, a ja nie musiałam się tłumaczyć z mojego, pożal się Boże psychicznego zachowania. Bo w sumie, kto normalny rzuca zastawą we własnego chłopaka? No właśnie, nikt. Ale ta nutka drwiny jaką mnie poczęstował w czasie swojego wywodu, spowodowała, że wszystkie tamy, które wybudowałam w ostatnim czasie, po prostu pękły pod naciskiem fali emocji. Nigdy nie zachowywałam się w ten sposób. Ba, mój charakter nie miał zaprogramowanego takiego zachowania, więc sama byłam zdziwiona tym co się stało. Wystraszyłam się tego i obiecałam, że nigdy taka sytuacja nie będzie miała swojej powtórki. Z resztą, sytuacja, którą opisałam Vanessie była troszeczkę inna niż w rzeczywistości. Bo w gruncie rzeczy Ed przeprosił mnie za swoje zachowanie, ale jego przeprosiny zakończyły się kompletną katastrofą emocjonalną, moją, jak i jego.
Nessa pogłośniła wielką plazmę wiszącą na ścianie. Właśnie leciał jakiś program muzyczny, a na ekranie pojawiły się twarze naszych nowych znajomych.
 - Chuj. Popatrz na ten niewdzięczny ryj. – burknęła, już zupełnie wściekła. Dobrze grała opanowaną podczas naszej rozmowy w kuchni, ale teraz na widok jego twarzy zrobiła się cała czerwona i mocno zacisnęła palce na pilocie.
 - Nie przejmuj się nim. Odpuści sobie kiedyś, bo się znudzi i tyle. A jak Ty będziesz tak na niego reagować, to będzie chciał Ci cały czas robić na złość, Van.
 - Dziś... – przerwałam jej srogim spojrzeniem – Tylko dziś, okej? Musi pożałować. Muszę pozbyć go męskości.
 - Za grosz jej nie ma, Van. Gdyby ją posiadał, nie zachowywałby się tak.
 - Chuj. – wymruczała tylko, po czym rozciągnęła usta w szerokim, złowieszczym uśmieszku. Szykują się kłopoty i to ogromne...
Jeszcze jakiś czas siedziałyśmy rozłożone na kanapie i wypoczywałyśmy. Co parę chwil szłyśmy do kuchni, aby uzupełnić zapasy naszych maślanych ciasteczek, albo szarlotki, którą upiekłam wczoraj. Kiedy wybiła godzina siedemnasta, udałam się pod prysznic. Wzięłam długą kąpiel, a moja skóra po wyjściu z natrysku pachniała wanilią, natomiast włosy szamponem o zapachu drzewa piżmowego. Osuszyłam całe ciało, ponownie wtarłam w nie balsam, po czym owinięta ręcznikiem udałam się do garderoby. Kiedy otwarłam jej dwustronne drzwi, automatyczne światło rozjaśniło nieduże pomieszczenie. Ze sterty spodni wybrałam czerwone rurki, wiszący na białym wieszaku, beżowy sweterek, do tego czarna torebka i buty w tym samym kolorze.
Kiedy wybrałam już ubrania, wyszłam z garderoby usłyszałam za drzwiami łazienki plusk wody. Vanessa już zapewne brała kąpiel, więc ja na spokojnie mogłam nałożyć na twarz delikatny makijaż i wyprostować włosy. Pielęgnacja mojej kochanej przyjaciółki trwała trochę dłużej niż moja, a wybór stroju, który składał się z kanarkowej sukienki z wycięciami, której z resztą nigdy nie miałam na sobie; jeszcze więcej. Ja w między czasie sprawdziłam Twittera. Nie omieszkałam również odwiedzić profil Niall’a. Jego oczy na zdjęciach prezentowały się tak samo czarująco jak w rzeczywistości. Z resztą jestem pewna, że nie jedna dziewczyna uległa jego urokowi. Ja się do nich oczywiście nie zaliczałam, bo przecież mam Ed’a. Ale w twarzy Horan'a było coś tak miłego i kochanego, że uśmiech sam cisnął się na usta, kiedy oczy miały okazję go obserwować.
 - Gdzieś Ty dopadła takie buty? Zajebiste. – Vanessa przeglądała się w ogromnym lustrze, obracając się co jakiś czas wokół własnej osi. Mocniejszy makijaż oczu, który sobie zafundowała i blond loki delikatnie opadające na jej piersi sprawiały, że tego wieczoru po prostu ginęłam w cieniu. Blask i pewność siebie jaką się otaczała, świeciła na wszystkie możliwe strony i aż krzyczała: „Patrz na mnie i podziwiaj”.
 - Tylko popatrz. Wczorajsza ja. Dzisiejsza ja. – tłumaczyła, wymachując energicznie rękoma – Dziś chodzący seks. Myślę, że ta bezmózgowa małpa o imieniu Harry, posika się na mój widok. – powiedziała podekscytowana, poprawiając zestaw złotych bransoletek, które dźwięczały cicho na jej nadgarstku.
 - Czy Ty...? – nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam. Ona wybrała ten strój specjalnie? Znałam Vanessę z wielu stron, ale nie z tej.
 - Tak, dokładnie. Ma srać i żałować. – dodała, ponownie obracając się w stronę lustra.
Klub Fabric mieścił się od mojego domu jakieś dwadzieścia minut drogi na północ. Ja, czyli szofer, siedziałam za kierownicą mojego białego Fiata 500, a Vanessa ciągle poprawiała swój makijaż w przednim lusterku. Z każdym jego udoskonaleniem wyglądała, jeszcze lepiej, więc z lekkim rozbawieniem i nutką zazdrości spoglądałam na nią, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kiedy w końcu dotarłyśmy do celu i znalazłyśmy miejsce dla mojego pojazdu, od razu udałyśmy się na tyły klubu, gdzie mój znajomy James, wpuścił nas, a wcześniej pożartował ze mną na temat wgniecenia z prawej strony, które było sprawką Ed’a. W pomieszczeniu za kulisami, było duszno, a ilość ludzi przelewających się przez ten pokój nadwyraz mała, więc dziwiłam się, że jest tu aż tak gorąco. Vanessa szła przede mną, bardzo pewnym siebie i szybkim krokiem. Ja kroczyłam za nią, rozglądając się, czy czasami chłopacy z One Direction nie przyszli przed nami. Jednak kiedy zobaczyłam, że przy scenie wraz z Ed’em i Zayn’em stoi Swift, krzyknęłam głośno.
 - Taylor! – wyciągnęłam przed siebie ręce, a blondynka ruszyła przed siebie biegiem, aby jak najszybciej się w nich znaleźć – Cześć, kochanie! – ucałowałam jej policzki, po czym odsunęłam na długość moich stanowczo za chudych rąk.
 - Gabs! Nic się nie zmieniasz, nic. Cały czas piękna i urocza. – obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.
 - Oj, przestań. – zaczerwieniłam się lekko. W końcu sama Taylor Swift mówi mi takie rzeczy. Kiedy nacieszyłyśmy się sobą i wymieniłyśmy zdaniami, jak bardzo za sobą tęskniłyśmy, podeszłyśmy do mojego chłopaka, który konwersował właśnie z Van i Zayn’em. Nie, to raczej moja przyjaciółka i Ed rozmawiali, bo mulat z językiem po samą ziemię obserwował Nessi, która kokieteryjnie przygryzała dolną wargę. Sytuacja między Ed’em, a mną wróciła do normy. Staliśmy przytuleni do siebie, jakby sytuacja z talerzykiem nie miała miejsca. Moje serce ponownie zaczęło się radować. Nie tylko dlatego, że miałam go znów przy sobie, ale że spędzę wieczór w przemiłym towarzystwie.
  
~Vanessa~


            Stojąc w tym seksownym wdzianku i czekając na show Ed’a,
byłam mocno podekscytowana. Nie samym występem przyjaciela, ale tym, że cholera! W końcu będę miała przyjemność odegrać się choć trochę na Styles’ie. Ogółem to nic konkretnego nie wymyśliłam jeśli mam być szczera. Po prostu będę grała na czas. Jak na razie nie widziałam tego lokowatego półgłówka więc czekam z niecierpliwością.
- Czy mówiłem Ci jak nieziemsko dziś wyglądasz? – z rozmyśleń wyrwał mnie głos mulata. Zaśmiałam się i spojrzałam w jego brązowe tęczówki. Naprawdę piękne tęczówki.
- Tak Zayn. Mówisz to trzeci raz – zagryzłam wargę – A, i dzięki, że tylko dzisiaj! Miło z Twojej strony – parsknęłam śmiechem.
- Myślałem, że zdajesz sobie sprawę, że codziennie wyglądasz dobrze. Dziś chciałem Ci to bardziej podkreślić – uśmiechnął się czarująco i puścił mi oczko. Czemu za każdym razem, gdy widzę TEN wyraz twarzy, to prawie sikam w majtki?
- Oczywiście czarusiu – skomentowałam i dałam mu buziaka w policzek, przypadkiem dotykając kącika jego ust. Kurwa. Nie wiem dlaczego to zrobiłam.
- To było miłe – skomentował, gdy odsunęłam się lekko, ale wciąż byłam dość blisko. Na jego słowa spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ekhm – usłyszeliśmy chrząkniecie. Mimowolnie odwróciliśmy w stronę dobiegającego odgłosu iii oho! Jest nasza gwiazda.
- Witaj Harry - ukazałam szeroki rząd zębów, widząc jego zaskoczenie na twarzy. ZACZYNAMY.
- Ehm.. Kiedy Ed wchodzi na scenę Zayn? – zapytał, ignorując mnie, ale jego wzrok podążał i tak w moim kierunku.
- Wchodzi za dziesięć minut – odpowiedział mulat, wciąż stojąc dość blisko mnie.
- Nawet mi nie odpowiesz Harry? Oh.. Ktoś tu jest pozbawiony dobrych manier – zrobiłam śmieszną karcącą minę.
- Dalej Cię trzyma bania po wczorajszym czy upadłaś na beton? – skarcił mnie, dotykając odruchowo ręką swoich ust.
- Jestem całkowicie trzeźwa – ponownie uśmiechnęłam się przyjaźnie. Serio. Jestem zajebistą aktorką. – Aaa i tak przy okazji to dzięki, że mi wczoraj pomogłeś. To miłe z Twojej strony.
- Ahh. To Cię boli. Że zamiast odwieźć biedną, najebaną Vanesse, postanowiłem zająć się moją zdobyczą – zrobił smutną minę. Czy ten gnojek sobie ze mną pogrywa? Spokojnie dziewczyno! Nie możesz teraz wybuchnąć. Doszłaś zbyt daleko, żeby teraz się poddać.
- Oczywiście, że nie. W sumie cieszę się, że tego nie zrobiłeś. Przynajmniej spędziłeś miło czas. – skitowałam – Jestem z Ciebie dumna. – odparłam, przykładając prawą rękę do lewej piersi. Chłopak stał zdezorientowany mrużąc oczy i brwi jednocześnie, natomiast Zayn, który był obok mnie, patrzył na całą tą sytuację z niezrozumieniem. Nie dziwię się.
- Idę do Ed’a – powiedział po chwili lokowaty i zniknął z zasięgu mojego wzroku, mierząc mnie po raz kolejny z góry na dół.
- Co to było? – zapytał uśmiechnięty mulat.
- Gra aktorska. Przyznaj, że jestem w tym niezła – uniosłam jedną brew, patrząc na niego wyczekująco.
- Jesteś niezła we wszystkim.
            Po występie rudowłosego, wszyscy zasiedliśmy w obszernej loży, która oczywiście należała do strefy VIP, no bo jakżeby inaczej. Przecież nikt nie może mieć dostępu do naszych sławnych ‘przyjaciół’, bo zrobiłby się chaos jakich mało. Zauważyłam, że Gabrielle szła obok wysokiej, chudej blondynki, a po chwili wraz z nią, usiadła obok mnie.
- Vanesso, to Taylor. Przyjaciółka Ed’a i moja. – przedstawiła nas szatynka, na co uścisnęłam jej rękę. Taylor Switf? Chyba tak. Gabrielle dużo mi o niej opowiadała. Mówiła, że jest świetną i pogodną dziewczyną, ale ja tam nie wiem. Wydaję się trochę zbyt słodka i pewna.
- Muszę was na chwilę zostawić, idę do baru. Chcecie coś? – odezwała się po krótkiej chwili Young. Jasne! Zostaw mnie z nią samą. Nie krępuj się moja droga przyjaciółko.
- Weź mi Cosmopolitana – odparłam wzdychając.
- Ja poproszę Martini – powiedziała po mnie blondynka, uśmiechając się do szatynki. SZTUCZNE. Ani się obejrzałam, a dziewczyny już z nami nie było, więc zostałyśmy praktycznie same, nie zważając na Niall’a, Louis’a i Liam’a, którzy pogrążeni byli w rozmowie. Hej! Mogę się do was przyłączyć? Prooooszę!
- A więc, co robisz na co dzień Vanesso? – zapytała blondynka, klepiąc mnie po dłoni, która spoczywała na moim kolanie. Oho, wywiad.
- Studiuję psychologie i pracuję – odpowiedziałam grzecznie.
- Ohh, psychologia. To musi być trudne – odezwała się, marszcząc brwi.
- Zależy od charakteru człowieka – powiedziałam krótko.
- Masz rację. Ja jestem zbyt wybuchowa i niecierpliwa, żeby zostać kimś takim – westchnęła – No na przykład ten tam – skierowała głową w jakiś nieznany mi dotąd punkt. Automatycznie spojrzałam w tamtym kierunku i dostrzegłam kogo? HARRY’EGO STYLES’A. Wtf? – Jak go widzę, to mam ochotę wyrwać mu wszystkie kudły. – zrobiła złą minę i spojrzała na mnie – Oh, przepraszam. Może lubicie się, a ja go tak obrażam? – zapytała zdegustowana. KURWA. Chyba jednak ta dziewczyna stanie się moją przyjaciółką.
- Nie, nie. Kontynuuj – powiedziałam zaciekawiona – Coś między wami było?
- Tak. Byliśmy w związku. Co prawda trwał dwa miesiące, więc nie był jakiś bardzo długi, ale daj spokój – kichnęła.
- Na zdrowie – powiedziałam szybko – I co dalej? – mówiłam coraz bardziej podekscytowana i głodna wiedzy.
- Później to wkurzał mnie tym, że oglądał się za innymi i ogólnie wszystko było ważniejsze ode mnie. Jest cholernym chamem i bezczelnym gnojkiem. – odparła, a ja siedziałam zamyślona. Harry był z Taylor. Ona go nienawidzi. On jej zapewne też nie. Chcę wymyślić jakiś godny plan, ale w mojej głowie siedzi totalna pustka. Myśl Vanesso, myśl!
- Ale jednego mu niemożna zarzucić – przerwała moją pracę mózgu.
- Czego? – zapytałam, patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem.

- Jest nieziemski w łóżku – uśmiechnęła się pod nosem, patrząc wciąż w jego kierunku. Gdybym teraz miała coś w buzi, zapewne bym to wypluła. NIEZIEMSKI W ŁÓŻKU? To lokowate gówno? Żartujecie sobie ze mnie? Chyba masz małe wymagania Tay.
- Seriooo? – zapytałam, przeciągając ostatnią samogłoskę.
- Oo tak uwierz mi na słowo. Ale to nie czyni go jakimś cholernym Bogiem. Nie polecam faceta, serio. Chyba, że chcesz się przejechać i niechcianie zakochać, a potem cierpieć. – westchnęła. Trochę mi jej było szkoda, ale mogła się nie brać za kretyna. Jej błąd. – Potrafi tylko ranić. – skomentowała na koniec i już więcej nie mówiła, bowiem konwersację przerwała nam szatynka, niosąca nasze ukochane drinki. Muszę się napić.

***

Od Horanowa: 
Jezu! Nie spodziewałam się tak dużej ilości komentarzy. Mam ochotę wyściskać każdego po kolei, dziękując za każde miłe słowo! Mam ogromną nadzieję, że podoba wam się rozdział! Czekajcie na kolejny i... zapraszam na nasz nowy blog, który rusza niebawem! LOVE!

Od Sofia Styles:
Cześć kochani! Jak widać rozdział znów bardzo długi, z czego się niezmiernie cieszymy i mamy nadzieję, że wy również. Ogólnie to MASSIVE THANK YOU za wszystkie komentarze i obserwujących. Blog ma dopiero 4 rozdziały, a pod ostatnim postem znalazło się naprawdę sporo komentarzy, jak na sam początek, więc oby tak dalej! Harry znowu gnojkiem - wiemy. I tak będzie przez najbliższy czas, więc nie ma się co łudzić na jego zmianę. Zapraszamy was również na nowy blog, który również będziemy pisały razem. Znajdziecie go pod tym adresem: FAMEMISTAKEN.
Premiera już niedługo. Oglądajcie również zwiastun, który opowie wam o losach bohaterów w owej historii!



KOCHAMY WAS! 

11 komentarzy:

  1. Rozdział wyszedł Wam naprawdę super! Już nie mogę się doczekać następnego :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze rozdział zajebisty! Uwielbiam Cię za to że piszesz takie dłuuuugie rozdziały!
    Czekam na nn :*
    K.K
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;) w gruncie rzeczy, autorki bloga są dwie. Ja, czyli Horanowa i Sofia. Pozdrawiamy! :*

      Usuń
  3. Z każdym rozdziałem jest taka sama sytuacja:
    *Czytam sobie, czytam i nagle trzy gwiazdki ***
    *Moja reakcja- Że co?! Tylko nie do cholery jasnej, koniec!!!
    I tak jest za każdym razem. No chyba, że czytam na telefonie w jakimś miejscu publicznym. Wtedy staram się opanować :D
    Co do rozdziału- MEGA MEGA MEGA MEGA MEGA MEGOWY !!! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!! :*
    KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOCHAM WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAS <3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłyście zakończyć w takim momencie?
    Po pierwsze: to Gab ma natychmiast pogodzić się z Ed'em, bo nie wiem co wam zrobię. Przecież on się tylko o nią martwi, no fakt, jest trochę za bardzo zazdrosny i zaborczy, ale oni są cudowni razem, a ona wkurzyła się tylko o Niall'a, czyli coś do niego czuje, a mi się to nie podoba, no. :c
    Po drugie: Vanessa i Harry są coraz bardziej ciekawi. Ja nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, żeby zobaczyć czy do czegoś między nimi dojdzie. Dlatego szybko piszcie! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie, cudownie, cudownie... Jeden z najlepszych rozdziałów! Vanessa dobrze zrobiła! Harry to dupek i powinna mu dokopać. Jestem pewna, że ona się mu podoba, ale to chyba nie jest jakieś specjalne odkrycie, bo w końcu; Horanowa i Stylesowa ^^
    Najbardziej co mnie zadziwiło to zachowanie Gab. Rzuciła talerzem. Rzuciła talerzem w Eda! Dobrze, że nie trafiła! Ed jest jakiś... dziwny. Bo kto normalny nie byłby zły o takie coś? Chociaż to on zaczął. Po co mówił o Niallu? :) A Niall się podoba Gab! *.* Bo gdyby tak nie bylo, to by się tak nie zdenerwowała! No pewnie, że tak ^^ Podsumowując Harry to dupek, Ed jest dziwny, Gab jest nieobliczalna, a Van mściwa. Oczywiście żartuje :)
    Czekam na następne rozdziały kochane :)

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba. Najlepsza jest Vanessa i Harry. Mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach się nie pogodzą, bo lubię czytać kłótnie między nimi.
    Blog jest SUPER i nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. :* ♥♥♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  7. cudoooo *.* boski rozdział, dziewczyny <3
    Harry nieziemski w łóżku no kto by pomyślał ? :D
    Jestem ciekawa jak potoczy się zemsta Vanessy <3
    Weny, kochane. Czekam na nn xx



    + onlyyouharrystyles.blogspot.com c;

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja kiedykolwiek będę mogła napisać że napisaliście chujowo ? Nie ! To sie nigdy nie stanie ! Bo każdy rozdział wychodzi wam znakomicie ! Nie są nudne, są po prostu cudowne !
    Cieszę się że Gab wygarnęła to wszystko Ed'owi, chociaż dobrze że go nie trafiła . Ale on jest jakiś dziwny, jakoś nie przepadam za tą postacią. Jest zbyt... dziwny !
    Hahhaha, Haruś Haruś dzisiaj Ci szczęka opadła nie ? Zdecydowanie mogę powiedzieć że Hazza i Van są moim ulubieńcami ! Uwielbiam Van, ma cudowny charakter i niech mu pokaże co potrafi !!
    I oczywiście kibicuje Gab i Niallowi, on też są genialni i liczę na więcej scen z nimi :D
    Obie jesteście cudownie i oddawajcie ten talent no !
    Buziaaaki i do następnego ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam was moje drogie ! Jak miło przeczytać kolejny rozdział spod waszego pióra
    ( czyt. klawiatury ). No więc, do dzieła !
    Początek - rozmowa Eda i Gabs. WOW on ją przeprosił. Na naszego zaborczego i zazdrosnego Eda było to dosyć dziwne, ale nie trwało dosyć długo, bo co ? Nasza Gabrielle można powiedzieć "sprowokował" następną kłótnię, że nasz rudzielec wyszedł. Uhuu, Gabs też ma charakterek ! Kciuk w górę za tę akcję !
    Teraz nasza buntownicza Van, chociaż ja ją zaczęłam nazywać lalą z pazurkiem ;p
    No ja na jej miejscu też bym była wkurzona przez takiego pacana jak tu robicie Harrego. Aghh nic tylko zabić. No, ale ta rozmowa na końcu z Tay ! Nie sądziłam, że zaangażujecie w te opowiadanie Swift. A poza tym wokalistka jest szczera u was. Dobry w łóżku, ale nie poleca go jako faceta, bo tylko rani. Szczerość ! Ale powiem wam, że czekam na kolejny wątek TYM RAZEM SAM NA SAM Van i Harrego ! O matkooo !
    Rozdział jak najbardziej udany, ale jak by mogło być inaczej skoro wy to pisałyście, nie ? ;D
    No i długość dzisiejsza ! Po prostu aż miło się robi kiedy czytasz coś tak fajnego w długich ilościach ! Super ;D.
    Ale mam marzenie wiecie ? A mianowicie chciałabym poczytać o wątku Gabs i Nialla. Wiem, że Horanowa skupia się na razie na jej związku z Edem, ale Horanka coś na razie mało ! ;(
    Dobra, nie mogę się doczekać nexta !
    Kiedy wy będziecie pisać kolejny rozdział to ja tymczasem zapraszam na epilog Just Trust oraz konkurs
    + http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
    oraz nowego bloga, gdzie bardzo zależy mi na opinii innych <3
    + http://law-of-heart.blogspot.com/
    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział fantastyczny! Uwielbiam waszego bloga, macie ogromny talent najbardziej z tego opowiadania lubię Vanessę i Harrego są niesamowici! Ale za to nie lubię Eda jest strasznie dziwny a co do konwersacji na końcu rozdziału rozwaliła mnie :-P Buziaki i do następnego :-*

    OdpowiedzUsuń