~VANESSA~
Bez słowa udaliśmy się na zewnątrz,
gdzie czekały na nas dwie większe taksówki. Do jednej wsiadłam ja wraz z
Gabrielle, Ed’em, Zayn’em oraz Niall’em, a natomiast do drugiej Eleanor, Louis,
Liam, jego dziewczyna Danielle oraz na moje szczęście ten cholerny idiota Harry
czy jak mu tam, nieważne. Po zaistniałej sytuacji byłam w niemałym szoku. Nie
mam pojęcia co ten palant sobie wyobraża, ale definitywnie posunął się za daleko.
Siadłam pomiędzy mulatem i blondynem, a przed nami spoczywała moja przyjaciółka
i jej chłopak. Można powiedzieć, że w naszej taksówce, każdy się przekrzykiwał.
Jedynie Niall siedział spokojnie. Wydaję mi się, że od samego początku źle na
niego zareagowałam i trochę mi wstyd, że nie podałam mu ręki na przywitanie.
- Nie
wiem co Cię kieruje znajomością z tym smarkaczem Ed, ale powinieneś się chyba
zastanowić nad doborem przyjaciół – oznajmiłam wściekła, stukając opuszkami
palców na odkrytym udzie.
- Ty
sama zachowujesz się jak smarkula Vanesso. Mogłabyś się wykazać większą
mądrością i nie reagować na jego zaczepki – zaczął, a ja jedynie na co byłam
zdolna to zagryzienie zębów i pięści.
- Ty
sobie chyba żartujesz! Koleś zwraca się do mnie jak do jakieś dziwki, a ty mi
kurwa każesz nie reagować? Chyba cię popierdoliło – wybuchnę łam. Byłam w takim
stanie, że bez problemu mogłabym teraz wyjść na ring i zacząć boksować jakiegoś
biedaka. PSYCHOLOG. Najlepsze było to, że gdy patrzyłam na obu chłopaków,
którzy siedzieli po moich bokach, to widziałam widoczne rozbawienie na ich
twarzach. Rzeczywiście, śmiechu warte. Walnęłam bruneta lekko z łokcia, a ten
tylko posłał mi współczujące spojrzenie.
- Nie
wierzę, po prostu nie wierzę. A co ty sądzisz na ten temat Gab? – zapytałam,
pogrążając się w nadziei, że może jednak ktoś mnie zrozumie.
- Jak
to co myślę? Uważam, że ten koleś jest bez szacunkowym sukinsynem, który uważa,
że może wszystko. Niech się trzyma od nas z daleka – oznajmiła dziewczyna, na
co ja wydobyłam z siebie krzyk zwycięstwa i przybiłam jej piątkę.
- Najlepiej
będzie, żebyście do końca wieczora nie wchodzili sobie w drogę, bo obawiam się,
że oboje skończycie w szpitalu – skomentował tym razem blondynek.
- To
on pierwszy wszedł mi w drogę. - wywróciłam oczami. -Ale dobrze. Okażę się mądrzejsza i nie odegram
się na nim, ale jeśli jeszcze raz zrobi taki numer, to nie ręczę za siebie –
odparłam poważnie z satysfakcją w głosie.
Po
paru minutach byliśmy już na miejscu. Oczywiście kojarzyłam owy klub, bowiem
był jednym z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych w całym Londynie.
Jego wystrój był elegancki i dość ‘bogaty’ jeśli można tak powiedzieć. Po
chwili stania i rozejrzenia się w terenie, zauważyliśmy podjeżdżającą drugą
taksówkę. Super, super, super.
- Jak
tam Zayn, zapłaciłeś już swojej towarzyszce? – odezwał się znowu TEN głos,
którego nie chciałam słyszeć już nigdy więcej w życiu.
-
Żartujesz sobie stary tak? Co Cię napadło? – zapytał Zayn, dość spokojnym
tonem. Przez te parę godzin znajomości z nim, widziałam, że jest opanowany i ma
wszystko pod kontrolą, czego nie mogłam powiedzieć o sobie, natomiast Styles,
choć był tylko o rok młodszy, to zachowywał się chwilami jakby był chyba
najstarszy z nas wszystkich. To znaczy, on się tak nie zachowywał, on po prostu
sobie tak tylko myślał.
-
Sukinsyn – odezwałam się szeptem.
-
Słyszałem blondyneczko – odparł lokowaty, spoglądając na chwilę w moim
kierunku.
- I
dobrze. Miałeś słyszeć – skitowałam go i wyminęłam, po czym podeszłam do
ochroniarzy.
Widziałam
w twarzach pozostałych wielkie zdziwienie, kiedy rozmawiałam z jednym z
bramkarzy, a ten miał na twarzy promienny uśmiech widząc moją osobę. Kolejka
była kilometrowa, a ja znałam chyba wszystkich ochroniarzy w mieście, więc bez
problemu dostawałam się do klubu. Po chwili konwersacji, skinęłam ręką do moich
towarzyszy, a oni bez słowa podeszli do wejścia, by po chwili wejść do klubu.
- Nie
musiałaś tego robić. I tak byśmy weszli – oznajmił Louis, który widać również
nie pałał do mnie nadmierną sympatią, w porównaniu do swojej sympatycznej
dziewczyny.
- Ale
chciałam wam pokazać, że nie tylko WY potraficie – skomentowałam i poszłam w
kierunku loży, która jak mniemam była zajęta dla naszej ekipy, bowiem była taka
jedyna wolna w klubie i miała naprawdę duże rozmiary. W końcu była nas
dziesiątka, więc całkiem spora liczba.
Jak na mój gust, impreza rozkręcała
się coraz bardziej. Piłam z każdym z chłopaków (oprócz Harry’ego) oraz
dziewczynami, dość sporą ilość alkoholu. Uwielbiałam taką zabawę. Jestem młoda,
więc mogę korzystać. Za parę lat, kiedy będę musiała się skupić na pracy i
rodzinie, to już nie będzie tak kolorowo, więc kiedyś muszę się w końcu
wybawić. Na całe szczęście jak do tej pory, ani ja nie wchodziłam w drogę
Styles’owi, ani on mnie. Myślałam, że pozostanie tak już do końca wieczoru, ale
niestety się myliłam, bowiem wychodząc z toalety, trafiłam na tego barana w
dyskotekowym holu.
-
Może w tył zwrot na szybki klubowy numerek? – zaśmiał mi się prosto w twarz,
tarasując drogę na parkiet.
-
Popierdoliło Cię doszczętnie frajerze. Jeszcze niedawno mówiłeś, że nawet byś
mnie nie dotknął, a teraz pieprzenie Ci w głowie? – zapytałam, patrząc na niego
podejrzliwym wzrokiem. Najbardziej zdziwiło mnie jednak, że podczas tego zdania
nawet nie podniosłam głosu! No, omijając fakt, że użyłam paru wulgaryzmów.
- Jak
się nie ma, to się bierze co się ma – westchnął, przybliżając do mnie swoją
twarz, tak, że mogłam poczuć sporą dawkę alkoholu.
-
Tylko chyba zapomniałeś o jednym szczególe. Ty mnie wcale nie masz kochaniutki,
i nigdy nie będziesz miał – odepchnęłam go, ale jak widać byłam bardzo słaba
siłowo, bo nawet się nie poruszył.
-
Jeszcze się przekonamy. Muszę Cię niestety uprzedzić, bo nie znalazła się taka,
która przeszłaby obok mnie obojętnie – syknął z wrogością.
-
Tak? To popatrz! – starannie się wyrwałam i ominęłam, lecz nie dane mi było dojść
zbyt daleko, bowiem poczułam szarpnięcie za ramię.
-
Zostaw mnie kretynie! Poszukaj sobie jakiejś godnej dziwki, bo ja nią nie
jestem – burknęłam. Chłopak miał już coś powiedzieć, ale usłyszałam za nami
głos, który na szczęście należał do nikogo innego jak Zayn’a. Zbawienie!
- Coś
nie tak?
-
Wszystko w porządku. Chciałam uświadomić Twojemu koledze parę spraw na przyszłość –
odpowiedziałam patrząc na bruneta, a on zagryzając zęby spojrzał na mnie
karcąco, a następnie puścił. Odwrócił się szybko i pokierował w stronę męskiej
ubikacji.
- W
porządku? – zapytał mulat, podchodząc do mnie i rozmasowując obolałe ramię.
Pozwę tego kretyna za molestowanie, przysięgam!
-
Tak, jest okej. Chodźmy tańczyć – wyszeptałam mu do ucha na co on uśmiechnęłam się zachęcająco. Cholera! Jest taki seksowny! Wzięłam bruneta pod rękę, by
po chwili znaleźć się na środku parkietu i w rytm klubowej muzyki kołysać
swoimi rozgrzanymi ciałami, co należało do naprawdę przyjemnych doznań. Chyba
polubiłam mojego nowego towarzysza.
~GABRIELLE~
Kretyńskie
zachowanie przyjaciela Ed’a, doprowadzało mnie do białej gorączki. Niczemu nie
winna Vanessa, dostawała wprost w twarz niezbyt miłymi wyzwiskami od tego
gościa, co ją strasznie wkurzało i irytowało. Mimo wszystko wiedziałam, że jest
inteligenta, nie tyle aby mu zripostować, a po prostu obrócić to tak, że Harry
pożałowałby wszystkiego co mówił pod jej adresem. Świnia, męska, szowinistyczna
świnia.
Klub
w którym się właśnie znajdowaliśmy, był moim ulubionym. Ludzie zachowywali się
porządnie i dojrzale, ponieważ przychodzący tu goście, to głównie ludzie
bogaci, uprzywilejowani, chcący się kulturalnie bawić, a nie bzykać po kątach,
kiblach lub innych dziwnych miejsach.
- Wypijmy za młodość. Za piękne ciała. Za
siłownie. I za... naszych rodziców. – Louis uniósł dłoń na wysokość swojej
twarzy, wlewając w siebie kolejny kieliszek wódki. Co prawda nie zaczekał na
nas, jednak z zadowoleniem wypisanym na twarzy, przełknął gorzki napój,
popijając go jakimś sokiem. Polubiłam Louis’a. Był na prawdę śmieszny, a kiedy
Ed opowiedział mi o nim kilka ciekawych, szalonych historii uznałam, że na
trzeźwo jest równie... hm, sympatyczny? Niż w stanie nie trzeźwości.
- Lou, proszę, nie pij więcej. – Eleanor
wstrzymała go z nalaniem przeźroczystego napoju do jego kieliszka. Szatyn
spojrzał na nią seksownym wzrokiem, odłożył butelkę i przyssał się do jej ust,
przewracając na oparcie kanapy. Wreszcie wymienił ścianę, na swoją dziewczynę,
która była zdecydowanie atrakcyjniejsza niż mury ich posiadłości. Eleanor jak
przystało na kogoś, kto umawia się z członkiem NAJSŁYNNIEJSZEGO bandu na
świecie, posiadała nadwyraz piękną twarz i ciało. Długie ciemne włosy, opadały
na jej szczupłe ramiona, a pełne usta i duże, piwne oczy sprawiały, że
dziewczyna Tomlinson’a, stała się w moim umyśle osobą idealną.
- Gdzie Van? – przytuliłam się mocno do
siedzącego po mojej prawej, rudowłosego chłopaka. Uśmiechnął się szeroko, a mi
serce podskoczyło pod samo gardło. Kochałam ten uśmiech jak nic innego na
świecie i widząc go teraz w świetle klubowych reflektorów, zakochiwałam się w
nim po raz tysięczny. Ed był perfekcyjny. Idealnie się uzupełnialiśmy. Nasza
miłość była idealna.
- Z Zayn’em. Wcześniej rozmawiała z Harry’m.
Ale nie wyglądało to na przyjemną rozmowę. Zastanawia mnie fakt, co ten głupek
wyprawia. On jest na prawdę miłym facetem, a przy niej zachowuje się jak
ostatni drań...
- Bo jest draniem. – podsumowałam. Ed wzruszył
ramionami. Nie usatysfakcjonowała go moja odpowiedź, bo widziałam jak czarujący
uśmiech znika z jego twarzy, przegrywając z grymasem.
- Nie jest. Nie znasz go. Nie możesz go
oceniać, Gabs...
- Ale popatrz. – odsunęłam się do Shareena,
sięgnęłam po drinka stojącego tuż przedemną i upiłam dość dużą ilość. Nie
zauważyłam nawet, kiedy się skończył – Gdyby nie był dupkiem, nie zachowywałby
się tak!
- Mogłbym coś wtrącić? – Niall wychylił się
tak, że mieliśmy jego twarz przed oczami. Był cholernie przystojny. Wydaje mi
się, że zdąrzył zmienić fryzurę. Teraz wysoko uniesione, farbowane na blond
włosy, odsłaniały jego twarz uwydatniając duże, niebieskie jak niebo oczy. Na
prawdę, piękne niebieskie oczy.
- Jasne. – Ed rozluźnił się nieco. Poczułam to
po zmianie nacisku jego palców na moim kolanie.
- Harry... on taki jest. On poluje. – Horan
mówiąc to, patrzył cały czas na mnie – Zdobywa, wykorzystuje i zostawia. Był
taki od momentu, w którym go poznałem. Cała reszta potwierdzi to co mówię. Ale
to nie jest zły chłopak. Zachowuje się jak dupek, bo Zayn zajął dziewczynę,
która ewidentnie wpadła mu w oko. Stara się ją oczernić, mówiąc jej to, bo
właśnie chce tak o niej myśleć. Prawda Ed?
- Widzisz. – odparł mój chłopak na co odwróciłam się w jego
stronę – Przejdzie mu.
Uwierzyłam. Uwierzyłam w to co mówił człowiek,
którego poznałam kilka godzin wcześniej, a nie w to co mówił mój chłopak,
którego darzyłam prawdziwym uczuciem. Czemu? Czemu to Niall’owi udało się mnie
udobruchać, a tłumaczenie Ed’a wydawało mi się takie absurdalne? Musiałam się
napić czegoś mocno procentowego, bo przyłapałam się na tym, że zamiast wierzyć
człowiekowi z którym sypiam, mieszkam, któremu oddałam serce, powołuje się na
jego kumpla.
- Lou. Polej mi. – krzyknęłam do Tomlinson’a,
który już nie całował swojej dziewczyny, a był zajęty rozmową z Liam’em.
- Mnie też. – odezwał się od razu Horan, który
wziął nasze kieliszki i podszedł do Louis’a, by je napełnić. Wyrwałam się z
uścisku Ed’a i podeszłam do Niall’a, po czym wypiliśmy całą ich zawartość.
- Dziękuję za towarzystwo, Niall. – spojrzałam
na niego świdrujacym wzrokiem. W jego oczach błysnęło coś, czego nigdy nie
widziałam w męskich oczach. Jakby pożądanie połączone z delikatnością, która
była przeciwieństwem wszystkiego, co widziałam dzisiejszego dnia w tęczówkach mojego
mężczyzny. Niall spiął się lekko, odsunął na kilka centymetrów, a z jego oczu
zniknęło to co przed chwilą rozjaśniło mój umysł, wypełniając go gorącą falą
emocji. Chciałam więcej tego doznania, więc po raz kolejny spojrzałam mu w
oczy. Wydawały się teraz zamyślone, zupełnie obce i wyprane z uczuć.
- Gabs? – rudowłosy objął mnie od tyłu,
odciągając od Horana.
- Zostaw mnie. – burknęłam – Niall, masz
ochotę na drinka? – skierowałam pytanie do chłopaka, który popatrzył najpierw
na mnie, a potem na Ed’a. Pokręcił przecząco głową i odszedł. A tuż za nim
udała się Danielle wraz z Liam’em trzymając się kurczowo za dłonie. Byli piękną
parą. Swobodną, kochali się, tak jak ja kochałam się z Ed’em. Ale wydawali mi
się tak inni. Tak odrębni, tak bardziej ciepli. Czemu? Jeśli wypiję więcej
wódki, odpowiem sobie na to pytanie, więc bez zastanowienia, skierowałam się w
stronę Lou i usiadłam tuż obok niego, pozostawiając osłupionego Ed’a w tym
samym miejscu, w którym mnie wcześniej mocno obejmował.
- Polej mi, Lou. – wystawiłam kieliszek,
czekając na moją kolej.
~NARRACJA
TRZECIOOSOBOWA~
Niall
wraz z Liam’em i Danielle, zajmowali miejsce przy wysokim, oświetlonym na biało
barze. Blondyn trzymał w ręce kolejnego Red Minta, a brunet oraz jego
dziewczyna popijali colę z wódką.
- Jak się czujesz, Dan? – Horan uśmiechnął się
szeroko do ciemnookiej, puszczając mimochodem oczko. Dan z powodu swojego
niezbyt trzeźwego stanu, spojrzała na niego leniwie, po czym na jej ślicznej
buźce zatańczył delikatny uśmiech.
- Chyba jest okej... – mruknęła, przymykając
oczy. Światła w klubie były mocne, a alkohol który krążył w jej żyłach, tylko
wzmacniał ich siłę. Przyrzekła sobie w duchu, że już nigdy nie weźmie
procentowych napoi do ust, zwłaszcza przy akompaniamencie jej przyjaciół. Tempo
jakie narzucali sobie chłopacy było zbyt szybkie, a na domiar złego jej dość
słaba głowa i wątły, kobiecy organizm, nie nadążał za trawieniem owych trunków.
Już nie raz bawiła się z nimi, jednak dziś sięgnęła swojego dna. Czuła, że już
nie da rady dopić drinka, jednak mimo wszystko jej zgrabna, wypielęgnowana dłoń
kierowała szklaneczkę do jej ust. Teraz oprócz wódki, nie wyczuwała innych
smaków. Cola zdawała się nie istnieć, za to poranny kac, który miał ją już
niedługo odwiedzić był nieunikniony. Przeklęła w duchu, karcąc się za nie
umyślność.
- Mam nadzieję, bo nie najlepiej wyglądasz. –
blondynek ponownie posłał jej swój uroczy uśmiech. Brunet, który czule
obejmował ją w talii, powolnymi ruchami zjechał na jej szczupłe biodra.
Najmniej wyczuwalny dotyk jej chłopaka, sprawiał teraz wrażenie mocnego uścisku,
który doprowadzał ją do szaleństwa. Miała ochotę wyciągnąć stąd Liam’a, a potem
porządnie zająć się jego ‘przyjacielem’. Myśli które krążyły po je głowie,
spowodowały ciepło w podbrzuszu, więc jak najszybciej je odgoniła. Mogła
tłumaczyć to sobie jej nie trzeźwym stanem. Tak też zrobiła, ponownie
obdarowując Niall’a słabym uśmiechem.
Horan
przebiegł wzrokiem po znajdujących się w klubie ludziach. Większość była mu
nieznana, więc nie zaprzątając sobie nimi głowy, pokierował wzrok na swoich
przyjaciół. Vanessa wraz z Zayn’em, znajdowali się w centralnej części
parkietu. Zdawali się świetnie bawić, zwłaszcza, że dłonie mulata wędrowały po
ciele dziewczyny z dużą gracją i nutką pożądania. Zaglądał jej głęboko w oczy,
jakby chciał powiedzieć, że bardzo mu się ona podoba. Taki widok robił na
Niall’u spore wrażenie, bo Malik nie miał zwyczaju obściskiwać się z
dziewczynami w miejscach publicznych. Zdecydowanie wolał ustronne miejsca. Na
przykład w domu, gdzie był z nią sam, bez czujnego wzroku innych ludzi. Tuż obok
pary, stał Harry składający pocałunki na szyi długonogiej brunetki. Miała
najkrótszą sukienkę w tym pomieszczeniu, mocno wyeksponowane piersi i
najdłuższe włosy. Nie było się co dziwić, że stała się ofiarą Styles’a.
- Cześć... Laura... – wybełkotał. Drink
którego właśnie spożywał, wydawał się teraz nadwyraz interesujący i smaczny,
więc wlał go w siebie dosłownie jednym chłystem. Miał ogromną nadzieję, że
zadziała jak najszybciej, a stojąca tuż obok niego dziewczyna zniknie, jakby
była tylko pieprzoną iluzją. Jednak kiedy znów na nią spojrzał, nadal tam była.
Wpatrywała się w niego z szerokim uśmiechem na twarzy, zawijając na palec
kosmyk włosów.
- Szukałam Cię. – wyszeptała mu do ucha. Był
zażenowany jej zachowaniem i nie wiedzieć czemu, poszukał pomocy u przyjaciół,
którzy jeszcze kilka sekund temu trwali u jego boku. Teraz oddaleni o kilka
metrów, przesyłali mu przepraszające spojrzenia. ‘Zabiję ich, zabiję Liam’a’,
przyrzekł sobie w duchu, na powrót przypominając sobie obecność kobiety.
-
Wiesz co bym chciała z Tobą zrobić, prawda? Zerżnęłabym Cię znów tak, że
zapomniałbyś o Bożym świecie, kwiatuszku. -ślina z dużym oporem przedarła się
przez suche gardło blondyna. Musiał uciec, tylko gdzie? Musiał, bo ta kobieta
była zdolna do wszystkiego i zapewne historia z przed trzech tygodni, miałaby
swoje odzwierciedlenie dzisiejszego wieczoru.
- Wybacz Laura... ale muszę do toalety. –
wzruszył ramionami i zniknął w tłumie tańczących par. Gra na zwłokę, była
jedynym i ostatecznym wyjściem. Szybkim krokiem udał się w kierunku ubikacji.
Ich wnętrze było jasne, przestronne i ekskluzywne.
Niall lubił prostotę i
czystość, więc toalety tego klubu spełniały jego dość wygórowane oczekiwania.
Nie omieszkał poprawić uniesionych ku górze włosów i koszuli. Wyglądał na
prawdę dobrze. Zwłaszcza teraz, kiedy wreszcie ma swoje wymarzone, proste zęby.
Niedawno pozbył się aparatu i był nadwyraz szczęśliwy.
- Chodź idziemy. – usłyszał za sobą głos Ed’a,
który prowadził Louis’a pod rękę – O, cześć Niall. Widzisz to? Czy on kiedyś
się ogarnie? – zapytał Sheeran, beznamiętnie spoglądając w kierunku śpiącego na
stojąco chłopaka.
- Nie wiem, Ed, nie wiem... Dałoby radę
odwieźć go do domu? – Horan wędrował wzrokiem z Lou na rudowłosego. Ten
uśmiechnął się szczerze, pokiwał twierdząco głową i lekkim szturchnięciem
przebudził bruneta. Skierowali się opornym krokiem ku drzwiom. Kiedy mieli już
za nimi zniknąć, Ed odwrócił się w stronę Niall’a:
- Opiekuj się moją Gabs. – posłał mu wymowne
spojrzenie, mówiące coś w stylu „pilnuj, ale nie podrywaj” i wyszedł. ‘O
kurwa... będę JEJ pilnował!’ – pomyślał i ponownie spojrzał w lustro, częstując
samego siebie uśmiechem triumfu. ‘Ten wieczór nie będzie taki zły’ - powiedział
w myślach i opuścił pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi.
Vanessa
odnalazła przyjaciółkę, która wraz z Elanor stały przy barze. Właśnie
pochłaniały kolejną kolejkę czystej wódki. Blondynka także miała ochotę na coś
mocniejszego. Taniec z Zayn’em wywołał w niej skrajne emocje. Była zachwycona
jego ruchami, gdy jego wysportowana noga wdzierała się pomiędzy jej uda i
lekkimi ruchami pobudzała je do tańca.
- Ness...ssa! – Gabrielle krzyknęła i
pomachała energicznie ręką – Chodź, napijesz się z nami! Jeszcze jedną kolejkę
poproszę. Tym razem trzy shoty.
- Kurcze, dziewczyno. Jesteś taka piękna jak
tańczysz. – dziewczyna Lou schowała twarz w dłonie, śmiejąc się głośno – Tak
ładnie wyglądacie z Zayn’em.
- Dzięki, El. – Van poczuła jak przez jej
plecy przebiega dreszcz. Barman postawił przed nimi kieliszki. Opróżniły je
szybko odkładając z powrotem. Nie zauważyła nawet kiedy tuż obok Gabs wyrósł
Horan, odbierając od niej drinka którego zdążyła przed chwilą zamówić.
- Nie będziesz więcej piła. – rozkazał,
wskazując oddalony o kilka metrów stołek pokryty czarną skórą – Idziemy usiąść.
– powiedział jak do dziecka, biorąc brunetkę pod ramię. Blondynka śledziła
każdy ich ruch. Co prawda trochę rozmazywał się jej obraz przed oczami, ale
widziała, że on przecież ją molestował!
- Horan taki jest, spokojnie. – wyjaśniła
szybko Eleanor – Na końcu wszystkich pilnuje.
- Nic jej nie zrobi? Ona ma chłopaka, do
chuja!
- Tutaj też muszę Cię uspokoić. Niall posiada
swój honor. Nie odbija dziewczyn przyjaciół. Mnie boi się dotknąć, jakbym
dosłownie należała do Lou.
- No tak, ale Harry, ten skończony skurwysyn
na pewno miałby ochotę Cię bzyknąć. – odparła sięgając po drinka po
przyjaciółce – Widziałaś co ten popierdoleniec robił tej biednej dziewczynie? RĘCZNĄ
ROBOTĘ! I to na środku parkietu! – krzyknęła oburzona – Jak on mógł? Jest
dziwką, skończoną dziwką.– krzyknęła głośniej, chwiejąc się. – Ja pierdole,
chyba będę rzygać.
Na
szczęście słowa Vanessy nie okazały się prawdą i nie poszła wymiotować do
klubowego kibla. Jeszcze tego by jej brakowało. Po jakimś czasie blondynka wraz
z jej przyjaciółką, były na tyle wypite, że prawie w ogóle nie kontaktowały.
Znając życie, nie spodziewały się, że tak potoczą się ich wieczorne losy.
Zresztą Eleanor wraz z Danielle również nie były w świetnym stanie, nie mówiąc
już o Maliku’ i Tomlinson’ie, którego zdążyli już odwieźć do domu. Jedynymi w
miarę trzeźwymi osobami był Liam, Ed, Niall oraz Harry i jego nowa zdobycz,
którą prawie przeleciał na klubowym parkiecie, ale co z tego? Przecież Styles
może wszystko, bo niby kto mu zabroni? Dochodziła godzina czwarta nad ranem i
każdy miał już absolutnie dość. Sheeran złapał swoją pół przytomną dziewczynę i
objął w pasie tak, by czasem nie przewróciła się po drodze.
-
Kochanie spokojnie, umiem iść- czknęła rozbawiona dziewczyna, lecz na szczęście
chłopak nie zaufał jej na tyle, by od razu ją puścić, bowiem wiedział jakie
marne by było tego zakończenie.
-
Zabieram je do domu. Są urżnięte w trupa – skomentował rudowłosy, gdy każdy był
tymczasem przy loży. – Harry, proszę Cię, pomóż mi z Vanessą, bo sam nie dam
rady wziąć ich obydwóch – zwrócił się do przyjaciela, który bardziej
zainteresowany był szeptaniem do długonogiej brunetki.
-
Harry! – krzyknął głośniej, kiedy zauważył, że chłopak nawet nie reaguje na
jego poprzednie słowa.
- Co?
– wyrwał się z transu i spojrzał na przyjaciela.
- Weź
Vanesse i pomóż mi ją zawieść do domu – odparł chłopak, patrząc na niego
błagalnym wzrokiem.
-
Chyba Cię pojebało stary. Nie dotknę tej szmaty. – oznajmił, spoglądając na
prawie nieprzytomną blondynkę, która mimo całkowitego zgonu, wciąż wyglądała
nieziemsko i w sumie gdyby tylko mógł, zrobiłby z nią co tylko chciał. ‘Gdyby
tylko byli sami’ – pomyślał, lecz z transu wyrwał go głos Niall’a.
-
Przestań w końcu ją obrażać patafianie! – krzyknął, na co Harry spojrzał na
niego jak na idiotę.
- Nie
mów, że będziesz bronił tej przybłędy. – prychnął, kierując po chwili swój
wzrok znów na rudowłosego przyjaciela – Wybacz Ed, ale nie dzisiaj. Mam lepsze
zajęcie – uśmiechnął się satysfakcjonująco, patrząc na dziewczynę tuż obok
niego.
-
Jesteś zajebisty. Naprawdę doceniam Twoją pomoc – burknął chłopak, wzdychając
głęboko.
-
Czekaj Ed, pomogę Ci z nią – odezwał się tym razem Payne, biorąc na ręce
szczupłą blondynkę. Dobrze, że nie wypił dziś bardzo dużo, bo inaczej wątpił,
że da radę ją nieść przez cały klub.
Po
niedługim czasie, obie dziewczyny spokojnie spały w domu Sheeran’a, a sam
chłopak położył się na kanapie w salonie, bowiem nie koniecznie miał ochotę
wdychać ten alkoholowy smród. Dziś po
raz kolejny zawiódł się na swojej dziewczynie. Rozumiał, że można wypić, ale
żeby doprowadzić się do takiego stanu? Jego zdaniem zachowała się jak
rozwydrzona smarkula, której brakuje czegoś do szczęścia, a przecież ona ma
wszystko! Dawał jej co tylko chce i obdarowywał ją ogromną miłością. Nie jedna
dziewczyna chciałby się znaleźć na jej miejscu. Tak przynajmniej mu się
wydawało.
Reszta
przyjaciół wróciła do swojego domu niedługo po tej trójce i kompletnie
wykończona, opadła na wygodne łóżka. No może z wyjątkiem jednego z nich, który
do ich wspólnej posiadłości, przyprowadził dziewczynę o imieniu Meg, która była
jego główną, nocną atrakcją. Jego plany były takie jak zawsze. W miarę upić,
przyprowadzić do mieszkania, uprawiać całonocny seks, a następnie nad ranem
wygonić do domu. Czyli całkowity standard w przypadku Harry’go Styles’a. Takie
życie właśnie lubił najbardziej. Niczego więcej nie było mu potrzebne. Ale czy
na pewno?
***
Cześć miśki! A więc, kolejny rozdział za nami! Mam nadzieję, że się podoba, no i po raz kolejny przyjmiecie go równie ciepło co poprzednie! Chciałam zaznaczyć, że akcja się dopiero rozkręca, więc zachęcam do odwiedzania naszego bloga w dalszym ciągu! Całuję mocno, LOVE<3
Od
Sofia Styles:
Hej
skarby :* Matko! Dość długi nam wyszedł ten rozdział! Jak widać perspektywy dość
mieszane. Musiałyśmy użyć trzeciosobowej, bo dziewczyny nic nie kontaktowały,
wiec raczej nie opisałybyśmy dużo ICH OCZAMI + są tu również wydarzenia, w
miedzy czasie których dziewczyn nie było, więc kolejny powód. Mam nadzieję, że
jakoś się połapaliście i dobrze to wyszło. Wybaczcie, że znowu robię z Harry’ego
takiego skurczybyka, ale jakoś nie potrafię od samego początku zrobić z niego miłego
chłopaka, bo nie wiem co miałabym tam pisać. Wszystko byłoby takie ahhh
kolorowe itd, a tego nie chcę. W następnym rozdziale pojawi się GOŚĆ SPECJALNY,
tak więc czekajcie cierpliwie.
Kochamy
was!
AAAAA Kocham was! :)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam, że taaki krótki, ale zaraz jadę na basen i czas mnie goni :) Co tu dużo mówić? Rozdział genialny!! :) Czekam na dalsze. I... Harry ty skurczybyku! :D
Kto pisał narrację trzecioosobową? :*
Kaja
część pisała Horanowa (związaną z Niall'em itd) a drugą część ja. buziaki:*
UsuńCudowny rozdział! Już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny rozdział! Czekam na nn i mam nadzieję, że Harry trochę zmądrzeje, myślę że trochę go źle przedstawiacie, przynajmniej takiej jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.K
O MATKO!!! Leżę i nie wstaję !! Z każdym rozdziałem coraz bardziej się uzależniam od waszych opowiadań! Moim, bardzo, ale to bardzo skromnym zdaniem ten rozdział jest: NIE-DO-WIARY-KURNA-GODNIE-ZARĄBISTY!! :D Błagam, ale to prooooszę na kolanach żebyście kolejny wstawiły jak najszybciej!!! Oczywiście życzę wam duuużo weny i super wakacji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! <3
Buziaki :***
Rozdział jest genialny, to oczywiste. Jest niezwykle długi, ale dla mnie jednak za krótki. Tak, wiem, że to dziwnie brzmi! No, ale to Wasza wina, że uwielbiam, to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńUhuhuhuhu, Styles chce zdobyć Van, a ja mam zaciesz. Gab zdenerwowała Ed'a, a ja mam zaciesz. A więc podsumowując mam zaciesz. Boże, jestem idiotką.
No, ale do rzeczy. Jak już pisałam, rozdział powalił mnie na kolana.
Ed tak bardzo mnie wkurza. Jest okropny, naprawdę. Dziwię się, że Gab wciąż z nim jest.
Co do Van, to: Rozkochaj w sobie Zayna i Harry'ego, a będę jeszcze bardziej szczęśliwa.
Już nie mogę doczekać się następnego :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
No i nie wiem co mam napisać aż mnie zatkało przez zajebistość tego rozdziału :D Jak ja już kocham Harrego, on zawsze musi być cudownym dupkiem :D Rozdział jest cudowny ale wy to wiecie :D
OdpowiedzUsuńBuziaakiii ;*
Rozdział cudowny! *o* Już nie mogę doczekać się kolejnego! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam, że komentarz krótki, ale muszę już uciekać! :*
Pozdrawiam dziewczyny! :) oraz zapraszam do siebie.
- Jerr.
opowiadanie-jerr-1d.blogspot.com/
Jejuuu, rozdział jest przecudowny! No i bardzo dobrze, że zdecydowałyście się na przedstawienie nam tych perspektyw! Genialnie zaprezentowałyście tą całą imprezę. Kto to Laura? Myślę, że tego dowiem się w kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńA co do Harry'ego... No cóż. Kocham go w opowiadaniach, jako takiego egoistycznego dupka, a jego kłótnie z Nessą przechodzą wszelkie pojęcia! Bravo!
Co do Gabrielli i Ed'a. Kocham postać tej dziewczyny! A Shareen jest trochę... zaborczy.
Czekam na następny rozdział! :)
Buziaki :*
Sofia, ale to nawet lepiej, że z Harry'ego robisz takiego dupka. W twoim wykonaniu taki Styles jest najlepszy <3 Rozdział jest.. świetny, niezwykły, fenomenalny? Nie znam lepszego słowa, który mógłby opisać wasz talent dziewczyny. Naprawdę zazdroszczę wam tego w jaki sposób piszecie. Nie mogę się już doczekać kolejnego. Pozdrawiam i ściskam :*
OdpowiedzUsuńhttp://you-and-me-equals-we.blogspot.com/
Hej !
OdpowiedzUsuńWszyscy się schlali w cholerę - no prawie wszyscy xD.
Ale rozdział super. Harry cały czas zachowuje się jak ostatni debil, ale zostało wyjaśnione dlaczego. Vanessa zakumplowała się bliżej z Malikiem a Gabs zatraciła się w alkoholu jak delikatnie zdenerwowała się na Eda.
No ale perspektywa 3-osobowa wyszła super xD. Świetnie przedstawione postacie, zarys sytuacji, innym słowem dzisiejszy sukces.
Która pisała tę perspektywę, co ? ;D.
No to dopiero 3 rozdział a ja się tak zatraciłam w waszym opowiadaniu, że masakra. Jeszcze raz gratuluję i z niecierpliwością czekam na IV rozdział !
Przepraszam, że tak krótko komentuję ale dosłownie przed chwilą przyjechałam z Poznania, a poza tym nie mam coś weny do komentowania ...
W każdym bądź razie serdecznie pozdrawiam.
Isiia.
obie pisałyśmy drugą perspektywę :* Hori pisała do momentu monologu Van, która mówiła o wymiotowaniu, natomiast ja tą drugą :D buziaki :*
Usuńjaki dłuuuugi rozdział. <33 boski.
OdpowiedzUsuńMacie dziewczyny talent, kocham was <3
Harry jaki sukinsyn, o kurde :D
Niall opiekuńczy . :D
A ja nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i GOŚCIA SPECJALNEGO !
Weny dziewczyny.. xx
+ wpadniecie? onlyyouharrystyles.blogspot.com c;
Swietne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJeeeej, ja już wcześniej pisałam, że to kocham bo jest Ed. Ale teraz to już w ogóle, mm. A Ed i Gab... No matko, oni rzeczywiście są ze sobą tak idealni, że to aż niemożliwe. I nawet nie ważcie się mówić, myśleć, a co dopiero PISAĆ, że ona coś ten teges z Horanem, bo jak mi Ed'a zostawi, to ją znienawidzę. :c Co do Vanessy i Styles'a... no dupek z niego niemiłosierny. Ale wszystkich właśnie taki Harry pociąga najbardziej, czyż nie? Według mnie między nimi i tak do czegoś dojdzie. Czy to będą pijani, czy nie, na pewno coś będzie. I JA TEGO CHCĘ CAŁĄ SOBĄ, O MATKO. hahaha. Ej, wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę boję się, że Gab zostawi Ed'a dla Niall'a. Ale to jest wasze opowiadanie i pozostaje mi jedynie czekać jak sytuacja się rozwinie. Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba, jest taki w sumie luźny, jakby nie patrzeć. Dziewczyny są młode, Vanessa ma rację, mają prawo, żeby się bawić. Ed jest najcudowniejszym człowiekiem na świecie w tym opowiadaniu. Czekam na następny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńrozdział superowy! impreza była przednia :D Chciałabym żeby coś zaiskrzyło między vanessą i harrym. Jestem ogromna fanką harrego więc.... Piszecie świetne opowiadania i czekam na nexta fajnie by było gdyby rodziały pojawiały się co 3 dzień ale to chyba niemożliwe. W każdym razie powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńZostałyście nominowane do Liebster award. Wszystko znajdziecie u mnie w zakładce "Nominacje". <3
OdpowiedzUsuń