26 cze 2013

1.Where all this fades, you shine in gold. Our love will be legend, if we let it go.



~GABRIELLE~




Spojrzałam na Ed’a. Siedział na kanapie, a w dłoniach trzymał swoją gitarę. Delikatnie i z dużą dawką czułości przesuwał opuszkami palców po krawędziach instrumentu. Mruknął coś pod nosem i zaczął grać. Dźwięki wydobywające się z gitary, tworzyły zapewne nowy, genialny kawałek, który skradnie miliony serc. W tym także moje.
Nie wiem jakim cudem znalazłam się w miejscu, w którym jestem teraz. Wszystko działo się tak szybko. Ekspresowo straciłam nadzieję na dalsze normalne życie, ale w podobnym tempie je odzyskałam. Choroba, równała się wyrokowi. Wyrokowi wydanemu na mnie. Osiemnastolatce z głową pełną pomysłów na siebie i marzeń. Ale wtedy z nikąd pojawił się Ed. Pomógł mi, kiedy z każdym dniem podupadłam na zdrowiu, wspierał kiedy było już kompletnie źle, a co najgorsze, kupił moje zdrowie. Mimo wszystko, po prostu był, a to wydawało mi się najważniejsze. I zapewne wtedy zakochałam się po raz pierwszy. Wyjęłam serce z prosto z  piersi, oddałam je w całości rudowłosemu Aniołowi. Mojemu Aniołowi.
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Siedziałam zupełnie oczarowana słowami piosenki, lekko unosząc kąciki ust ku górze.

- I jak? – zapytał czule, odstawiając gitarę na ziemię, opierając ją o oparcie sofy.

- Jesteś geniuszem, kochanie. – odpowiedziałam. Ed przysunął się do mnie, ujął w dłonie moje policzki, składając na moich rozchylonych ustach prawie niewyczuwalny pocałunek.

- Dziękuję. A tak, w ogóle chciałbym, żebyś kogoś poznała.

- Tak? Kogo?

- Moich przyjaciół. To świetni ludzie. – uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd białych zębów.

Czułam się szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Byłam przepełniona miłością Ed’a. I chciałam trwać tak wieczność, z NIM u mego boku...

Obudzałam się kolejnego dnia, uświadamiając sobie, że wreszcie nadeszła TA sobota, w którą miałam mieć okazję poznać przyjaciół Ed’a. Chłopak nie mówił mi o swoich znajomych, po prostu powiedział, że muszę ich spotkać i tyle. Szczerze, zastanawiało mnie co on takiego kombinuje, bo przecież...A z resztą, nie mogę szufladkować znajomych mojego chłopaka. Jego przyjaciele, to moi przyjaciele, prawda?

Obróciłam się w stronę śpiącego jeszcze rudowłosego mężczyzny. Pochrapywał słodko, a na jego twarzy gościł lekki, senny uśmieszek. Przytuliłam się do niego mocno, wciskając twarz w miejsce pomiędzy szyją a ramieniem.

- Wstajemy. – wymruczałam, muskając jego policzek. Mój mężczyzna otworzył oczy i ponownie się uśmiechnął.

- Chcę mieć rano taki widok do końca moich dni.
- Ja też, Ed. Ja też. – szepnęłam, nie zdając sobie sprawy z własnej szczerości. Ale właśnie tak było. O tym marzyłam. Żeby mieszkać w Londynie, budzić się o ósmej rano i wiedzieć, że tuż obok mnie na ogromnym łóżku, w przestronnym, jasnym pokoju leży miłość mojego życia. Mam dwadzieścia jeden lat, ale liczą się dla mnie zupełnie inne priorytety niż dla osób w moim wieku. Młodzi ludzie chcą się bawić, korzystać z życia, a ja wolę spokój, ciszę, ustatkowanie... Jednak każdy człowiek widzi swoją przyszłość i teraźniejszość przez własne okulary. A moje, widzą mnie w objęciach Ed’a.

- Więc, kochanie, co dziś serwujemy na śniadanie? – chłopak wyswobodził się z moich objęć, siadając tak, że opierał się teraz o zagłówek łóżka. Wykonałam tą samą czynność.

- Kawa? Jajecznica? Tosty?

- Już się robi! – powiedział, całując mnie w usta.

Oboje zeszliśmy na dół, w ubraniach w których spaliśmy. Ed szykował jedzenie, a ja siedziałam przy wysepce wertując wczorajszą gazetę. W kuchni zaczęły unosić się zapachy świeżo parzonej kawy, a jajka głośno skwierczały na patelni. Potraficie wyobrazić sobie coś piękniejszego? Bo ja nie. Nie ma bardziej zachwycającego widoku, niż mężczyzna przygotowujący swojej kobiecie śniadanie.

Posiłek zjedliśmy w ciszy. Ja rozkoszowałam się smakiem jajecznicy, a Ed wprowadzał ostatnie poprawki do nowej piosenki. Wiedziałam doskonale, że jeśli chłopak zajęty jest swoimi sprawami, to ja nie mogę mu przeszkadzać. I kiedy w końcu dźwięk przychodzącego połączenia przełamał ciszę panującą w kuchni, niebieskie oczy uniosły się na moją osobę, obdarowując zirytowanym spojrzeniem, wstrzymałam na chwilę oddech. W oczach rudowłosego zatańczyła złość i zniecierpliwienie. Ujęłam urządzenie w dłoń i bez słowa wyszłam z pomieszczenia, obiecując sobie, że następnym razem wyciszę telefon.

- Halo? – powiedziałam do słuchawki, nadal lekko się trzęsąc. Kochałam Ed’a, jednak jego wybuchów złości bałam się od zawsze. Nie zdarzały się często, ale kiedy w końcu złość wylewała się każdym otworem jego ciała, a para zdawała buchać z jego uszu, byłam przerażona i przestraszona. W słuchawce telefonu usłyszałam cichy chichot przyjaciółki.

- Cześć piękna. Ten dzisiejszy wypad do klubu nadal aktualny? – powiedziała swoim dźwięcznym głosem, kwitując to wszystko piskiem zadowolenia. Vanessa była moim przeciwieństwem, jeśli chodzi o zabawę. Lubiła się bawić. Bardzo. A najlepiej wszystko przypieczętować nieskończoną ilością alkoholu.

- Jasne. – starałam się, żeby nie usłyszała jak drży mi głos – Będę u Ciebie o dwudziestej, okej?

- Jestem taka podekscytowana! Ostatnio nie miałam czasu na imprezę, cały czas studia, praca. Sama wiesz jak jest. To... – przerwała w pół słowa – To znaczy. Ty nie martwisz się pieniędzmi, ale...- westchnęłam, przypominając sobie, że ja rzeczywiście się tym nie martwię. A powinnam, do cholery. Całe życie nie będę siedzieć na garnuszku chłopaka. Wiele razy obiecywałam sobie, że wezmę się do roboty i zawsze kiedy mówiłam o tym Ed’owi, odsuwał mnie od tych myśli jak najdalej. A ja przecież nie mogłam tylko studiować. Musiałam robić coś jeszcze, prawda?

- Słuchasz Ty mnie w ogóle? – Van burknęła, a ja w końcu pozbyłam się natrętnych myśli.

- Nie mów tego więcej. – syknęłam. Dziewczyna wiedziała, że nie lubię tego tematu. Zwłaszcza, w chwili kiedy Ed wcześniej patrzył na mnie w ten sposób. Tylko skąd ona mogła to wiedzieć? Jestem beznadziejna.
- Przepraszam. Chciałam tylko... Zresztą nieważne. Do zobaczenia, piękna. – cmoknęła do słuchawki, by po chwili komórka mogła częstować mnie dźwiękiem sygnału zakończonej rozmowy. Ach, Vanessa. Mimo niemiłej sytuacji z Ed’em i wspomnieniami związanymi z nim, uśmiechnęłam się pod nosem. Nessa była moją najlepszą przyjaciółką, moją bratnią duszą i nie omieszkam stwierdzić, że idealnie się uzupełniałyśmy. Kochałam ją jak własną siostrę, niezmiernie dziękując jej w duchu, za wszystkie żarty i momenty, które spędzałyśmy razem od chwili w której się poznałyśmy. Można powiedzieć, że byłyśmy sobie pisane i z ogromem nadziei skrywanym na dnie mojego serca, chciałam, żeby uczestniczyła w moim życiu do czasu mojej śmierci. A ta akurat mogła przyjść w każdej chwili, choć bardzo tego nie chciałam i po prostu po ludzku się jej bałam.

Po chwili, poczułam jak ciepłe dłonie Ed’a, wsuwają się pomiędzy moje miękko zwisające wzdłuż tułowia ręce. Przycisnął mnie mocno do siebie, całując w szyję. Jego pocałunek był delikatny, nadal nie wyczuwalny. Jak każdy z resztą.

- Przepraszam. Wiesz, jak bardzo nie lubię kiedy...

- Daj spokój, Ed. To nie Twoja wina. – odpowiedziałam, odwracając się do niego przodem. Ujrzałam teraz jego niebieskie, pełne miłości oczy, które już nie straszyły swoją wrogością. Był czuły i kochany jak zawsze.
- Kocham Cię, mała. – musnął moje czoło, ponownie zamykając mnie w uścisku, a ja po raz kolejny pozbyłam się przerażenia które zjadało mnie przed chwilą. Stary Ed wrócił. A ja pozbywając się żalu, wciągnęłam powietrze, mocno zaciągając się jego zapachem.-‘Też Cię kocham, Ed’- szepnęłam w myślach, ciesząc się, że miłość wybacza wszystko.





~VANESSA~


               Dzisiejszy dzień w Londynie, należał do wyjątkowo ciepłych. Przyzwyczaiłam się raczej do pochmurnych, deszczowych dni, w końcu mieszkam tu od urodzenia. Więc gdy znienacka pojawiało się słońce, byłam pozytywnie zaskoczona. Nie lubiłam deszczu i nie byłam do niego przystosowana. Szczególnie moje włosy. Czasami myślałam, żeby przeprowadzić się do kraju, w którym nie ma takiej pogody jak tu, ale szybko wybijałam sobie ten pomysł z głowy, bo przecież nie mogłabym zostawić wszystkiego i wyjechać. Byłam dziewczyną, która radziła sobie od najmłodszych lat. Nie miałam innego wyboru. Po ukończeniu liceum poszłam do pracy, aby zarobić na jakieś mieszkanie i opłacenie nadchodzących studiów. Aktualnie jestem na pierwszym roku psychologii. Można by rzec, że to trochę dziwne. W sumie sama jestem zaskoczona, bo wydaję mi się, że ten kierunek zupełnie do mnie nie pasuje, gdy ktoś patrzy na mnie od strony zachowania czy charakteru. Psycholog powinien być w miarę ułożony, spokojny i zorganizowany, a ja definitywnie taka nie jestem. Już bardziej ta branża odpowiadałaby Gabrielle, ona jest zupełnie inna niż ja. Najlepsze jest to, że lubię to i interesuje się tego typu sprawami. Kiedyś chciałabym być osobistym terapeutą, lub psychologiem sądowym. To bardzo mnie zadowala. Mimo moich wariacji, potrafię rozmawiać z ludźmi i w jakiś sposób na nich działać. Można by powiedzieć, że jestem trochę inna od wszystkich. Mam własny światopogląd, do którego nikt nie ma wstępu. Przy poznawaniu nowych ludzi, jestem dość oschła i niezbyt miła. Nie obdarowuje nikogo zaufaniem ot tak, bowiem już nie raz się na tym przejechałam. Inni mogą myśleć o mnie, że jestem jakąś nic nie wartą suką, która martwi się jedynie o siebie. Po części mają rację. Lecz nic nie dzieje się bez przyczyny. Życie nauczyło mnie twardo stąpać po ziemi i walczy o swoje, choćby nie wiem co. Najważniejsze jest mieć swoje zdanie i nie bać się go wyznać. Choć jestem imprezowiczką i to w dość zaawansowanym stopniu, nie jestem jednak typem dziewczyny na jedną noc. Co prawda zdarzały mi się takie przypadki, ale nie było ich bardzo dużo. Często były one pod wpływem alkoholu, a później całymi dniami chodziłam zdenerwowana, że mogłam zajść w ciąże. To naprawdę niedorzeczne i nieodpowiedzialne, ale człowiek uczy się na błędach. W prawdziwym związku byłam tylko jeden raz. Właśnie przez ten związek i dalsze jego losy, jestem nastawiona do świata w sposób realistyczny. Wiem, że nikt nie poda mi niczego na tacy, a na wszystko muszę sobie zapracować sama. Czasami jest mi ciężko pogodzić studia z pracą, ale nie jest najgorzej. Za niedługo kolejne wakacje, więc będę miała chwilę odpoczynku. Czasami zazdrościłam Gabrielle, że nie musi przeżywać tego co ja. Ma kochającą rodzinę, chłopaka, który troszczy się o nią w każdym stopniu. Uwielbiam Ed’a. Jest bardzo opiekuńczy i nie raz pomógł mi, gdy brakowało mi pieniędzy. Jest naprawdę bogaty. W końcu ciężko na to pracował. Wierzę, że też mogę osiągnąć to co on. Może nie pod względem śpiewania, bowiem nie jestem w tym jakaś super dobra, ale pod wieloma innymi aspektami.

Po rozmowie z Young, czułam się jak zwykle lepiej. Jej głos absolutnie mnie uspokajał i pobudzał do życia. Dzisiejszego wieczora zmierzałyśmy do ‘Funky Buddha’, który znajdowały się na obrzeżach miasta. Wraz z Gab, uwielbiałyśmy do niego uczęszczać. Przed poznaniem Ed’a, była imprezowiczką jakich mało. Między innymi dlatego tak bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, lecz gdy się ustatkowała, to się trochę zmieniło, ale gdy miała dobry dzień, to udawało mi się ją przekonać, aby choć trochę zaszalała. Miałam nadzieję, że dziś jest właśnie taki dzień.

Gdy z nią rozmawiałam, poinformowała mnie, że najpierw pójdziemy do przyjaciół jej rudowłosego chłopaka, a następnie wraz z nimi do klubu. Szczerze? Mało mi to odpowiadało, bowiem chciałam pobawić się we własnym gronie, ale jak już musimy, to nic na to nie poradzę. Mówiłam jej, żeby poszła tam sama z Ed’em, ale nie chciała mnie słuchać i nabąkiwała tylko, że nie mogę zostawić jej samej. Ugh, nie lubię takich sytuacji, ale co mam zrobić?

Czas minął mi dość szybko. Do południa siedziałam na uczelni, a następnie przyszłam do domu, przygotowałam coś do jedzenia na obiado-kolację, ponieważ dochodziła już godzina osiemnastka.  Dziś na szczęście nie pracowałam. Ogółem jeśli chodzi o moje zajęcie, to jestem barmanką w dość ekskluzywnym klubie w centrum Londynu. Często przychodzi tam dużo gwiazd, dlatego napiwki mam dość spore. Całe szczęście, bo inaczej nie wiem jak bym sobie poradziła w utrzymaniu mieszkaniu, studiów i dodatkowo siebie. Nie było to łatwe, ale na szczęście dawałam radę. Cieszyłam się, że po liceum zrobiłam szybki kurs barmaństwa, który o dziwo bardzo mi pomógł.

Wraz z Gabrielle i Ed’em, umówiłam się na godzinę dwudziestą. Mieli po mnie podjechać i wspólnie skierować się pod dom owych przyjaciół chłopaka. Mieszkałam w odnowionej kamienicy, w całkiem sympatycznej dzielnicy. Wokół budynku znajdowało się wiele domów jednorodzinnych, co sprawiało, że czułam się trochę jak dziewczyna z sąsiedztwa. Moja przyjaciółka ze swoim chłopakiem mieszkali jakieś dziesięć minut pieszo ode mnie, więc nie było nam bardzo daleko, z czego niezmiernie się cieszyłam.

Skierowałam się do toalety, gdzie zrobiłam wszystkie podstawowe czynności. Postanowiłam związać włosy w koka, bowiem były tak długie, że nie lubiłam chodzić na imprezy w rozpuszczonych. Zwłaszcza, gdy na zewnątrz było naprawdę gorąco. Po wszystkich tańcach i takiej temperaturze, nie wyglądały później zbyt ładnie. Ceniłam sobie wygodę. Zajrzałam do obszernej szafy i ubrałam na siebie kolorowy bralet, czarną spódniczkę i tego samego koloru trampki. Nie miałam ochoty dzisiaj na szpilki pod żadnych pozorem. Ostatnio dużo chodzę, więc moje nogi prawie wysiadają. Do całości dodałam parę bransoletek, a na podkreślenie makijażu nałożyłam czerwoną szminkę. Lubiłam ją. Dawała mi pewien charakterystyczny znak. Spojrzałam w lustro i uznałam, że wyglądam całkiem nieźle. Przez krótki gorset, mój płaski brzuch pozostawał odkryty, a w pępku można było dostrzec niezapełnioną dziurkę. Kiedy byłam młodsza, zrobiłam sobie kolczyka w tym miejscu, ale stwierdziłam, że nie jest mi więcej potrzebny. Moje szczupłe, opalone nogi pozostawały odkryte, tak samo jak smukłe ramiona. Na górze prawej ręki, widniał tatuaż, który zrobiłam sobie w wieku siedemnastu lat. „Do not count on the others, when you can not count on yourself”. Lubiłam swoje ciało. Nigdy nie miałam z tym jakiś większych problemów, z czego bardzo się cieszyłam. Do małej torebki zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i byłam już w pełni gotowa do wyjścia, gdy usłyszałam pod kamienicą dźwięk trąbienia. Spojrzałam automatycznie za szybę i dostrzegłam luksusowy samochód Ed’a. Zamknęłam drzwi i powędrowałam w ich kierunku.
- Nie tak głośno! Sąsiadów mi obudzicie – odezwałam się, gdy tylko weszłam do auta.
- Wybacz, na drugi raz zadzwonię telefonem – zaśmiała się Gabrielle, a siedzący obok niej chłopak tylko uśmiechnął się pod nosem.
- To.. Daleko mieszkają Ci Twoi kumple? – zapytałam, przesuwając się na środek tylnych miejsc, by oprzeć oba łokcie o siedzenia z przodu.
- Chwilę stąd. W sumie zaraz będziemy, a co? Nie możesz się doczekać? – zapytał z chytrym uśmieszkiem, obracając głowę w moją stronę.

- Jasne, przecież mnie znasz. Uwielbiam poznawać nowe osobowości – powiedziałam podnosząc brwi.
- Kto to w ogóle jest? – zapytała tym razem szatynka.
- Naprawdę nie da się przed wami nic ukryć, co?
- Mów Ed! – powiedziałam zniecierpliwiona. W sumie, nie wiem po co mi było to potrzebne, ale chciałam wiedzieć na co się szykować.
- Chłopaki z One Direction. Znam ich bardzo długo, są naprawdę świetni – dokończył swój monolog, a ja byłam tak samo zdezorientowana jak Gabrielle.
- Z One co? Nie mów mi, że to jakiś słodki boysband, bo chyba się popłaczę – odpowiedziałam załamana, na co chłopak ponownie się zaśmiał. Widać dopisywał mu humor bardziej niż mnie.
- To nie boysband. Nie lubią jak się ich tak nazywa. Nie mają żadnych układów tanecznych, ani nic podobnego. Robią dobrą muzykę, a parę ich tekstów nawet ja napisałem, więc wypraszam sobie – odpowiedział, grożąc mi palcem, na co wywróciłam oczami.
- Oczywiście kochanie, jeśli ty im pomagasz, to muszą mieć świetną muzykę – uśmiechnęła się Young, dając chłopakowi buziaka w usta. Przecież on kierował! Nawet w aucie nie mogą sobie oszczędzić czułości?
- Jestem pomiędzy wami, ale trochę z tyłu! Czy muszę na to patrzeć? – odezwałam się zażenowana.
- Nie marudź Van. Dzisiaj powinnaś być w świetnym humorze, w końcu możesz zaszaleć – odparła dziewczyna, odwracając się w moją stronę.
- Tak, i to jeszcze mnie trzyma przy życiu – burknęłam, spoglądając w przednie lusterko, by poprawić jeszcze raz swoje usta czerwoną szminką.
- Jesteśmy drogie panie – odezwał się znienacka rudowłosy.
Posłusznie wysiadłyśmy z samochodu i dopiero teraz mogłam zobaczyć Gabrielle w całej okazałości. Miała na sobie czarną sukienkę, z przezroczystym pasem na środku klatki piersiowej, a do tego czarne niewysokie szpilki. Jej rozpuszczone, brązowe włosy, opadały swobodnie na smukłe ramiona. Wyglądała naprawdę pięknie i zdecydowanie bardziej ekstrawagancko niż ja. Na drugi raz, gdy będziemy gdzieś wychodzić, to z pewnością omówię z nią kreacje.
- Widzę, że stroisz się dla Ed’a – odparłam z uśmieszkiem na ustach, spoglądając ukrycie na chłopaka, na co on jedynie się zaśmiał.
- Nie przesadzajmy. On mnie kocha nawet z rana kiedy wyglądam jak upiór, prawda? – zapytała podając mu rękę.
- No, może nie zawsze, ale nie jest najgorzej – zażartował, na co dostał od niej kuksańca w bok.
- Widzę, że nie próżnują z pieniędzmi – odezwałam się, patrząc na dużą wille, która stała przed nami. Musieli być bogaci, cholernie bogaci. Czego z pewnością brakowało mnie. Jak to możliwe, że obracam się wśród samych bogaczy, a sama jestem biedna jak mysz kościelna?
- Jeśli na to mają, to co im szkodzi – odparł Ed, kierując się z nami pod drzwi frontowe posiadłości – Tylko proszę was, bądźcie w miarę miłe. Oni naprawdę nie są tacy źli. Słyszysz Van? – skierował ostatnie pytanie do mnie.
-Ta, jasne – odpowiedziałam, patrząc na dwójkę przyjaciół, podnosząc oba kciuki do góry. Zapowiada się świetny wieczór, nie ma co.

                                   ***

*Nie licz na in­nych, gdy sam na siebie nie możesz liczyć. – tłumaczenie tatuażu Vanessy.


Od Horanowa:
Witam ponownie! A więc, dziś jest TEN WIELKI dzień. jestem strasznie podekscytowana tym faktem, chociaż szczerze powiedziawszy troszeczkę boję się waszej reakcji... czy przyjmiecie mój pierwszy rozdział tak samo miło jak prolog? Chciałam również podziękować za tyle ciepłych słów w kierunku szablonu. Osobiście uważam, że nie jest jakiś górnolotny i jest na prawdę wiele, wiele, wiele innych piękniejszych – z resztą robionych przez moją kochaną Stylesową!
Mam ogromną nadzieję, że polubicie Gabriellę i nie wyda wam się nudna w porównaniu do szalonej Vanessy! Zwłaszcza, że nasza Sofia świetnie ją przedstawiła prawda, miśki?
LOVELOVELOVE! <3


Od Sofia Styles:

Cześć kochani! Dość szybko pojawił się nowy rozdział, może dlatego, że piszemy go na pół, co nie zajmuje nam tak długo czasu. Jak na razie dowiadujecie się odrobinę o życiu bohaterek, a już w następnym rozdziale pojawią się chłopcy! Dziękujemy za wszystkie wspaniałe słowa, to wiele dla nas znaczy! Jesteście cudowni! Nie wiem co ta wyżej tam pisze na temat szablonu [który sama zrobiła! więc brawa dla niej], bo ja uważam, że jest perfekcyjny! Mam również nadzieję, że obie bohaterki wam się spodobają, a jak już poznacie je lepiej, będziecie mogły wyjawić, która jest bliższa waszemu sercu,
Zapraszamy do obejrzenia zwiastuna! 


Kochamy was :*

8 komentarzy:

  1. oh ,piękny rozdział.
    bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! :))
    Coś mi się wydaje, że z Eda będzie niezłe ziółko. Jak można denerwować się o takie bzdury? Chyba jest jakiś znerwicowany. Pomysł naprawdę ciekawy. Jeszcze nie spotkałam się z blogiem, w którym występował by Ed :)
    Stylesowa: Ten szablon jest genialny! Jesteś niesamowita i nie zgadzam się z Horanową. On jest przepiękny! Nie mogę się doczekać spotkania z chłopcami.
    Twórczość Stylesowej, jak zwykle jest cudowna. Tegoo chyba nie muszę powtarzać, nie? Co do Horanowej to nie mam zastrzeżeń :) Jest bardzo dobrze.

    Kaja :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci kochana za miłe słowa :*:* a co do szablonu, to robiła go Hori :* w komentarzu napisała, że niby moje są lepsze, co jest błędne! :D ale na tego bloga, robiła go ona a nie ja :* buziaki / stylesowa

      Usuń
  3. Super. Naprawdę ten rozdział wyszedł wam idealnie! Jedynym minusem jest to, że krótki :D... zresztą to opowiadanie zawsze będzie dla mnie za krótkie. Ciągle będę chciała więcej!! Bo po prostu chce się was czytać! I potraficie to robić!!! Nie mogę się doczekać następnego!!! Buziaki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to dzisiaj się wypowiem troszkę na temat pierwszego rozdziału, ponieważ pod prologiem nie "zaszalałam" jeśli chodzi o komentarz.
    Blogów o dwóch przyjaciółkach poznających się 1D jest mnóstwo ! Więc jeśli mam być szczera zabierając się za czytanie nowego bloga, że tak ujmę "idącym w tym kierunku" przede wszystkim patrzę na fabułę i oryginalność.
    Prolog zachęcił i to cholernie. Pierwszy rozdział również mi się spodobał i z przyjemnością moge powiedzieć, że dzisiaj perspektywa Gabrielle podbiła moje serce. Oczywiście perspektywa Nessy też była świetna, ale to jednak Gabrielle mnie ... zainspirowała, że tak powiem.
    Zacznijmy od początku. Gabrielle - zawsze w opowiadaniach o dwóch przyjaciółkach jedna jest ta szalona a ta druga lubi poimprezować, no i u was jest tak samo. Gabs to ta grzeczna, która zazwyczaj jest rozsądna i rzadko kiedy pokazuje pazurki. Stara się żyć w wszystkimi w harmonii i lubi ciszę. Taka typowa milutka dziewczyna, że aż się chce tęczą rzygać :). No, ale przyznam, że Ed ratuje tutaj wszystko !Gabrielle ma chłopaka - piosenkarza, który i skradł również moje serce Ed`a Sheerana <3. WOW z takim obrotem sprawy się nie spotkałam xD. Naprawdę za to ogromny plus :). Małe pytanie do autorek ; kto wpadł na pomysł z Edem, bo przecież wymieniacie się pewnie spostrzeżeniami dotyczącej fabuły opowiadania, prawda ? No, a więc, perspektywa Gabrielle przepełniona jej odczuciami, przedstawieniem bytu, zapoznanie swojej miłości jak i przyjaźni oraz spostrzeżenia na różne tematy. Innym słowem SUKCES !
    No a tera druga kolejność, Panna Vanessa :
    Nessa w opowiadaniu pt. "Bad Direction" to ta niegrzeczna dziewczynka z pazurem lubiąca poimprezować przy dużych ilościach alkoholu. No innym słowem, drapieżny charakterek, czyli postać wykreowana tak jak lubię. Dziewczyna pewnie na początku poznania z 1D bd stroić fochy, aż w końcu za namową przyjaciółki ( która pewnie bd czuła się nieswojo w towarzystwie chłopców ) będzie miła i TRACH ! Zakocha się w jednym z nich ? W kim ? To wiedzą tylko utalentowane autorki. Punkt zaskoczenia u cb Sofia Styles : VANESSA I PEDAGOGIKA ? WTF ? Szok ! Ale na szczęście pozytywny wywołujący uśmiech na mojej twarzy.
    No czyli na razie jak dla mnie dzisiaj zwycięzcą jest Horanowa xD. Wszystko się może zmienić, dziewczyny haha xD.
    Dobra przejdźmy dalej :
    Postać Ed`a - kochający, czuły chłopak, który wybucha złością przez głupie błahostki jak przerwanie ciszy czy coś. No dziwne, ale ciekawe. Mam wrażenie, że rudzielec, którego kocha jakieś miliard lasek okaże się u was agresywnym ziółkiem zaborczym o swoją dziewczynę. Ale tak czy inaczej, Ed kocham Cię ; P.
    Napomknęłam na początku tego bezsensownego komentarza o oryginalności :
    A więc, powiem tak. Pod jej względem macie i plusy i minusy. Mam nadzieję, że z nowym rozdziałem będą się anulować i będziecie mnie zaskakiwać - co jest serio ciężkie.
    Okej, to by było na tyle. Prosiłabym o informowanie.
    Jeżeli uraziłam jedną z autorek bardzo przepraszam. Któraś z was może odebrać coś na zły sposób, a zaręczam, że nic napisanego powyżej nie było złośliwe !
    Pozdrawiam i przede wszystkim życzę weny <3.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się za wszystkie słowa i wydaję mi się, że żadnej z nas nie uraziłaś :D Van studiuje psychologie, kochana, a nie pedagogikę :D zaszalałam z tym pomysłem, ale cóż :d no mam nadzieję, że nie zawiedziemy Ciebie jak i innych. Nie wiem czemu, ale przed pisaniem tego opowiadania mamy trochę stresa. Pierwszy raz coś takiego mi doskwiera, ale obyśmy podołały :D jeśli chodzi o perspektywy bohaterek,to nie wymieniamy się nimi. Ja jestem odpowiedzialna za Vanessa, a Horanowa za Gabrielle :) buziaki :* / Styles

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz, jak miło jest słyszeć takie słowa! :*
      I nie masz za co przepraszać; raczej była do przewidzenia sytuacja, w której będziemy, jakby to powiedzieć... porównywane? Jedynym spodoba się postać Gabs, bo jest spokojna i ułożona, a innym Van, bo lubi zabawę i szaleństwo. O gustach NA SZCZĘŚCIE się nie dyskutuje, ale umiejętnością posługiwania się słowem nade mną góruje Sofia. Z jej stażem nie ma co się dziwić, prawda? :)
      A co do Ed'a, to taki mój mały eksperymencik :) i to ja wpadłam na pomysł "użycia" jego postaci w opowiadaniu. Całuję mocno! :* /Horanowa

      Usuń
  5. Cudny ! *,*
    Obie spisałyście się na medal ! Pierwszy rozdział a wy już musicie być takie idealne ? No ale czego mogłam się spodziewać po Stylesowej, wiadomo że to będzie genialne ! Tak samo genialny tekst jak Horanowej ♥ Dwie zdolne istotki ! ; *
    Podoba mi się to że bohaterki różnią się od siebie. ; d No i Ed, tak samo uważam że będzie z nim ostro, o taką pierdołe się wkurzać ? Co on okres ma ? Jakby to było jeszcze możliwe. Rudzielec rudzielec ciekawe co z ciebie wyrośnie :D
    a Van już wiem że będzie cudowną bohaterką :D
    Wszystko cacy wy jesteście cacy i czekam na kolejny !
    do następnego mordeczki ;*

    OdpowiedzUsuń